Szłyśmy z przyjaciółką na pierwsze piętro mojego domu w Nowym Jorku. Kriss szła przede mną i coś do siebie gadała, a ja szłam za nią rozmyślając o tym, co stało się niespełna 3 minuty temu. Mój ojciec, Marlee. Może ona jest jego kochanką... Albo jego córką, może szantażuje tatę? Dlaczego zawsze muszę być pesymistką? Może to prawda co powiedział tata. Może naprawdę przyjechał tylko po papiery. A może nie... Z moich rozmyślań wyrwała mnie Kriss
-O czym tak myślisz? Ja tu się produkuję o tym, żebyś się nie przejmowała, a ty mnie nie słuchasz.
-Przepraszam. Chodź do pokoju.
Spojrzała z niezadowoleniem, ale nic nie powiedziała, tylko poszła za mną do drugiego z kolei pokoju. Gdy byłyśmy przy drzwiach przyspieszyłam tempa i skoczyłam równocześnie otwierając drzwi szafy.
-To co ubieramy? -Kriss zaśmiała się siadając na łóżko.
-Co tylko chcesz. Ale myślę, że przed nami trudny wieczór. Po co ci tyle sukienek?
-Sama nie wiem. Jakoś się nazbierały. -wiedziała, że kocham zakupy i mogłabym siedzieć cały dzień w galerii. -No to może ta. -powiedziałam pokazując jasnoniebieską sukienkę przed kolano.
-Za bardzo wyzywająca. Musisz ubrać coś seksownego, a zarazem słodkiego.
-Kriss, wiesz, że to niemożliwe, prawda?
-Ja ci pokażę.
Podeszła do szafy i zaczęła szukać. Słyszałam co chwilę jej odrzucenia i pomrukiwania. Po chwili usłyszałam.
-Jest! To sukienka idealna. -zdjęła ją z wieszaka i zaczęła przystawiać do mnie. Była to ciemnobeżowa sukienka w czerwone kwiaty. Podobała mi się. -Pamiętam jak ją kupiłyśmy w dniu otwarcia nowej galerii.
Też to pamiętałam. Od czasu zakupienia założyłam ją tylko raz. Chyba mam za dużo ubrań.
-To co -powiedziała Kriss- makijaż?
-Makijaż -odpowiedziałam. -A sukienka dla ciebie?
-Nie martw się, starczy nam czasu. -puściła mi oczko. Pokazałam jej na drzwi i poszłam do łazienki. Po chwili wróciłam cała zapakowana kosmetkami.
-Ami, powiedz mi, czemu ja z tobą nie mieszkam? -wybuchłyśmy śmiechem. Kriss zawsze wiedziała co ma powiedzieć.
-No to co, zaczynamy. -powiedziałam do przyjaciółki. Ona tylko zrobiła miejsce na biurku, więc wszystko było gotowe. Usiadłam na krześle przy biurku, a Kriss powiedziała, że dzisiaj sobie pobiega.
-Myślę, żeby zrobić czerwone usta i podkreślić oczy.
-Tylko nie zrób ze mnie Lady Gagi. -posłałyśmy sobie uśmiechy. Kriss zawsze była dobra w dobieraniu ubrań i makijażu. Potrafi wyczarować coś z niczego. Poczułam jak coś jeździ mi po ustach. Zobaczyłam w lusterku, że mam pięknie czerwone usta. Uśmiechnęłam się na ten widok.
-Zamknij oczy -usłyszałam głos przyjaciółki.
-Mam nadzieję, że to nie będzie zamknij oczy otwórz buzię. -zaśmiałyśmy się na mój słaby żart. Posłuchałam jej i zamknęłam oczy. Czułam tylko pędzelek na oczach i tusz, który dotykał moich rzęs. Nagle zrobiło mi się strasznie niedobrze. Pewnie to tylko zwykły ból brzucha. Jednak zaczął narastać, a razem z nim zaczęłam się strasznie pocić.
-Co się dzieje Ami? -nie miałam siły odpowiedzieć. Przyjaciółka już nic nie powiedziała tylko zdjęła ze mnie bluzę i zaczęła wachlować. Nawet nie wiem kiedy zdążyła otworzyć okno. Widziałam tylko rozmazany obraz, który nadal zanikał. Po chwili już nie dałam rady. Moje powieki stały się za ciężkie i je zamknęłam. Nie czułam nic. Zemdlałam.
CZYTASZ
Tylko pozory?
Teen FictionAmerica to przeciętna nastolatka, zakochana w popularnym, przystojnym chłopaku. Choroba i brak panowania nad emocjami ją niszczą. Chłopak jej pomoże? Odwróci się od niej? Czy może America pozna innego? Odpowiedzi na te pytania znajdziesz w 'Tylko po...