12.

292 22 1
                                    

~Marinette~

Obudziłam się o 9 rano. Chwila...9? Spóźniona jestem, jak zwykle. Dzisiaj w nocy Tikki potrzebowała mojej opieki bardziej niż zazwyczaj. Nie wiedziałam czy to możliwe, aby kwami się popłakało, ale jeśli może to Tikki była temu zdecydowanie blisko.
Gdyby nie rodzice, pewnie bym odpuściła sobie szkołę, ale i tak już miałam zaległości przez moje nadmierne spóźnianie się.
Przez 5minut szukałam Tikki, nie mogłam jej nigdzie Znaleźć. Kolczyki nadal były na moich uszach, a po moim Kwami ani śladu.
Po chwili postanowiłam że ponowie poszukiwania jak się ogarnę.

Szybko więc, spakowałam plecak, ubrałam się, w łazience uczesałam się i zrobiłam lekki makijaż.

Kiedy byłam już gotowa do wyjścia, zaczęłam szukać Tikki od nowa.

-Gdzie ona jest?

Mojej uwadze umknęła mała karteczka leżąca na stole...Od...Tikki. Myślałam że popłaczę się ze szczęścia.

Cześć Mari,
Wybieram się do Kwami Czarnego Kota...Wiem, wiem nie powinnam odchodzić od ciebie, ale musiałam. Pisze to w nocy, ale rano szukaj mnie na balkonie.

Ps
Nie spóźnij się do szkoły.

Odłożyłam karteczkę na biurko i weszłam po cichu na balkon.
Tikki rzeczywiście rozmawiała z Plagg'iem. Nie zauważyli mnie, chciałam ich podsłuchać, ale mówili bardzo cicho...wręcz szeptem. Nie mogłam podsłuchać ich. Nie chciałam im przerywać, ale kwami nie powinny opuszczać swoich właścicieli. Ostatnia taka akcja skończyła się nie za dobrze, wolałabym aby to się nie powtórzyło. Już miała wychodzić kiedy:

-O, Marinette. Cześć! - usłyszałam głos Tikki, momentalnie podfrunęła i przytuliła się do mojego policzka.
Plagg już odleciał, właściwie to w momencie w którym Tikki do mnie podleciała.

-Chyba wam nie przerwałam? - zapytałam.

-Nie, absolutnie. Pamiętaj o dzisiejszym spotkaniu z Czarnym Kotem. A i...no tak, do szkoły.

-Tikki wskakuj. - otworzyłam torebkę, do której wleciało małe stworzonko.

~Adrien~

Plagg poleciał do Tikki, nie byłem pewny puszczaniu kwami samego...ostatnim razem skończyło się to tragicznie.

Szykowałem się do szkoły, kiedy Plagg już wrócił.

-Plagg! Jak się gadało?

Nie odpowiedział tylko coś wymamrotał, nie chciałem naciskać w szczególności że nie miałem na to czasu. Zaraz miały się zacząć lekcje, a Natalie już trzy razy mnie wołała abym zszedł na dół.

Po jakiś 10minutach, w końcu zszedłem na dół, nie miałem czasu na śniadanie...Ba! Nawet nie wziąłem nic na drugie śniadanie. Zapowiada się ciekawy dzień.
Miałem tylko ser, ale po pierwsze; to był ser Plagga, po drugie: nie miałem zamiaru jeść śmierdzącego sera.

*****

Kiedy dojechaliśmy do szkoły i wyszedłem z auta, wpadła na mnie Marinette - w sumie nic nowego.

Do szkoły zazwyczaj biegła na ostatnią chwilę, co się kończyło upadkiem na kogoś.

-Mari? Nic ci nie jest? - zapytałem.

-A-Adrien muszę ci coś powiedzieć.

***************************************
Dzisiaj krótko bo chciałam coś w końcu wstawić.
Nie jestem zadowolona z tego działu, bo w sumie nic się tu nie dzieje.
Będzie lepsze jeszcze w tym tygodniu.

,,Pytaj śmiało"//MIRACULUMOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz