»13

640 58 19
                                    

— Piąta trzydzieści. Ostatnio byłem na nogach o tej godzinie kiedy zarywałem noc, aby pisać transmutację, ale żeby wstawać o piątej trzydzieści? — Miles przeciągnął się i ziewnął, odsłaniając swoje równe zęby, po czym poklepał blondynkę po ramieniu, na co ta się wzdrygnęła. — Ach przepraszam, dystans. — Odsunął się kawałek, i ciepło spojrzał na dziewczynę.

Freya wygięła wargi w wymuszonym uśmiechu, a następnie jeszcze raz poprawiła swój wysoki kucyk, akurat kiedy drzwi męskiej szatni otworzyły się, ukazując wręcz tryskającego energią Seymoura.

— Bez marudzenia Bletchley, o dwunastej jest mecz, a my mamy jeszcze mnóstwo do przećwiczenia. Harper idioto, jak można zaplątać się w strój! — Brunet krzyknął do wciąż znajdującego się w pomieszczeniu szukającego, i pokręcił głową z westchnieniem. — Jak Malfoy wymiga się też od następnego meczu, to chyba zwariuję. Freya, ty może wiesz coś więcej czemu nie będzie grać? Załatwił nawet jakieś zaświadczenie od Pomfrey, że nie może bo cośtam, ale na kilometr śmierdzi mi to podróbą.

Mitchell odchrząknęła nerwowo, i pokręciła głową, rzucając tylko błyskawiczne spojrzenie na pokazującego jej coś na migi Goyla, ale jemu zdawało się to wystarczyć, albo zwyczajnie skupił się już na treningu - Harper bowiem w końcu z niewyraźną miną wytoczył się z szatni, po drodze prawie przewracając się o własną miotłę.

— To będzie długi poranek. — Ślizgonka usłyszała jeszcze tylko mamrotanie Kasjusza, zanim wsiadła na swojego Nimbusa, i zakrywając ziewnięcie dłonią wzbiła się w powietrze.

***

— Pierdolony Weasley, miał grać gorzej! — Freya między świstami podmuchów wiatru usłyszała krzyk zdenerwowanego Warringtona, i wierzchem dłoni, w której trzymała kafla błyskawicznie otarła pot z czoła. Ten mecz był jak dotąd znacznie gorszy niż ich najśmielsze przewidywania. Mimo wręcz nadludzkich wysiłków podejmowanych zarówno przez nią jak i Kasjusza i Urquharta, nie udało im się dotąd wbić gryfonom ani jednej bramki. Manewr Porskowej, tak pieczołowicie szlifowany przez nich rano był ich ostatnią deską ratunku. Widziała jak Seymour daje jej znaki, i z pełną prędkością wystrzeliła pionowo w górę, aby zmylić obrońcę, a potem z całej siły rzucić kafla w dół - tak, aby starszy chłopak mógł złapać go i strzelić gola.

Złapał. I strzelił. Prawie.

Weasley obronił. Opuszkami palców, cudem ich sobie nie wyłamując, ale obronił. Mitchell myślała, że tam zejdzie. Wydała z siebie głośny ryk wściekłości, jednocześnie w duchu przeklinając Zachariasza Smitha za jego komentarze.

— Manewr Porskowej wykonany przez ślizgonów zapowiadał się tak dobrze, ale niestety Weasley obronił! O porażkę możemy obwiniać tylko brak dostatecznej synchronizacji ze strony ścigającej Freyi Mitchell, która gdyby tylko podała do Urquharta wcześniej, gdy Weasley zajęty był unikaniem tłuczka, wszystko mogłoby wyglądać inaczej!

Blondynka pochłonięta swoimi działaniami tylko kątem oka zdążyła zauważyć jak trochę metrów poniżej Harper z impetem wlatuje prosto w Pottera, a trybuny głośno krzyczą. Dostrzegła również Kasjusza próbującego podać jej kafla, i zanurkowała, aby go złapać.

Wyminęła się z Wybrańcem goniącym ich szukającego tylko o pół metra, doskonale więc słyszała jego słowa.

— Hej Harper, ile Malfoy dał ci za ten mecz?

Sekundę później donośny krzyk jej kuzyna uświadomił jej, że już nic tu po niej.

— Głupi Potter znowu złapał znicza!

Gwałtownie wylądowała, rozbryzgując ziemię pod swoimi stopami, i rzuciła miotłę wraz ze złapanym kaflem na wilgotną murawę. Widziała jak Seymour i reszta drużyny ląduje tuż obok niej, a szukający zostaje obrzucony nieprzyjemnymi epitetami przez rozwścieczonego Kasjusza. Zresztą nie było wśród nich ani jednej spokojnej osoby, ten mecz naprawdę druzgocąco przydeptał ich wygórowaną ambicję.

— Przegraliśmy z Weasleyem, kurwa! — Warrington przeczesał palcami swoje przydługie włosy, i wziął głęboki wdech, a Urquhart tylko zakrył twarz dłonią, próbując nie wyżyć swojej złości na reszcie drużyny.

— Freya, nie słuchaj Smitha, manewr wyszedł nam idealnie. — Odezwał się w końcu, spoglądając na dziewczynę. — Weasley grał jak po jakimś mocnym eliksirze, to naprawdę nie nasza wina, że obronił.

— Nafaszerowali go pewnie jakimś pobudzającym zmieszanym z tym który poprawiał refleks? Jak on tam miał? Dobra nieważne, nie kontynuuję przecież eliksirów. — Jęknął Miles, i rzucił krzywe spojrzenie opiekunowi ich domu, który wydawał się cieszyć ze zwycięstwa Gryffindoru. — Oczywiście, że Slughorn kibicował Potterowi, no jakżeby inaczej, przecież to jego pupilek. Pewnie nawet on im to podał!

— Freya? — Blondynka usłyszała swoje imię, i odwróciła się od drużyny, aby stanąć twarzą w twarz z Nottem. — Dobra robota.

— Przecież przegraliśmy. — Warknęła, i kopnęła swojego Nimbusa, a ten potoczył się po trawie.

— Ale wykonałaś kawał dobrej roboty, i wynik meczu absolutnie tego nie zmienia.

— Czemu ty w ogóle jesteś nagle taki miły co? — Mitchell nadal nie otrząsnęła się z negatywnych emocji, więc podejrzana uczynność i dobroć Theodora nagle zaczęła ją irytować.

— Wątpisz w moje dobre serce? — Brunet uniósł brew.

— Prędzej zamiary. — Mruknęła, i założyła ręce na piersi, a ślizgon spojrzał na nią z pobłażaniem.

— Daj spokój, jakie niby złe zamiary mógłbym wobec ciebie mieć? Jestem po twojej stronie, cokolwiek to w ogóle znaczy. Nawiasem mówiąc, Pansy kazała przekazać, żebyś jak już się ogarniesz spotkała się z nią w kuchni. Do zobaczenia, Frey, i uwierz w to, że jesteś najlepszą ścigającą jaką kiedykolwiek widziałem. — Dotknął jej ramienia przechodząc obok, aby zamienić słowo z Crabbem i Goylem, a blondynka jeszcze chwilę stała w miejscu, nadal czując jego dotyk na swojej wilgotnej od potu szmaragdowej szacie do quidditcha.

Nazwał ją... Frey?

Potrząsnęła głową, aby się otrząsnąć, po czym stęknęła próbując podnieść z ziemi swoją miotłę - jej plecy bolały bardziej niż przewidywała.

Powoli powlokła się do damskiej szatni przeklinając Pansy, która wpadła na pomysł spotkania się w jakimś zakamarku, gdy jedyne na co Freya miała ochotę to zakopać się pod kocem i nie wstawać aż do poniedziałku.

/uhm pisanie dialogów boli

serce z marmuru • teodor nottOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz