Samanta położyła przede mną swój notatnik. Zmarszczyłam brwi, gdy zobaczyłam różowy długopis zakończony dużym pomponem. Siedziałyśmy w swojej ulubionej kawiarni Elan Cafe, 48 Park Ln, Mayfair. Niedaleko pięciogwiazdowego hotelu The Dorchester. Kawiarnia była bardzo urokliwa.
Piękne, przyjemne krzesła w kolorze pudrowego różu. Marmurowe stoliki i ściana cała w rózowe kwiaty. Błękitny rower przy wejściu z koszykiem, pełnym kwiatów. Na ścianach wiszą neonowe, podświetlane cytaty o kawie. Mnóstwo różowych kwiatów i dobre desery.Upiłam łyk kawy. Spojrzałam na zagarek na nadgarstku, Alice spóźniała się. Jej ulubiona kawa już stygła.
– Po co mi to? – zapytałam się, gdy Samanta chwyciła mały widelczyk do ciasta.
– Postanowiłyśmy z Alice pomóc ci zdobyć tego faceta. Masz mu wypisać co ma mieć, a czego nie. Będziemy szukać w tłumie – puściła mi oczko.
– Żartujesz? – zapytałam. Od zawsze wiedziałam, że Samanta miała nietypowe pomysły, ale nigdy nie podejrzewałabym, że do głowy wpadnie jej tak dziecinny i dziwny pomysł.
– Mówię całkowicie poważnie – uśmiech mi zrzedł, gdy dotarło do mnie, że dziewczyna wcale nie żartuje. Przeniosłam wzrok to z długopisu z różowym pomponem to na blondynkę, którą też byłam.
– Chcecie mi pomóc znaleźć faceta, który jeden raz zdejmie mi majtki? – powstrzymywałam się od wybuchu śmiechem.
– Nie śmiej się, to poważna sprawa – usłyszałam obok siebie głos Alice, która usiadła obok mnie. Poprawiła swoje rude włosy i upiła łyk chłodnej już kawy. Zaczęła jeść babeczkę, którą jej zamówiłyśmy.
– Nie – powiedziałam krótko. Nie miałam ochoty bawić się w jakieś durne opisywanie faceta.
– Mia, ale my tylko chcemy ci pomóc – Samanta znowu zaczyna wałkować ten sam jeden temat.
– Ale ja nie potrzebuje takiej pomocy – prycham.
– Czemu ty jesteś taka upierdliwa? – zapytała Alice. Dokańczam swoją kawę i w jednej chwili odechciewa mi się jeść kawałek Victorii Sponge cake. Najprostrzego do zrobienia ciasta na świecie, które i tak, bym spierdoliła. Chyba, że cud, by się stał.
– Dziewczyny to moja sprawa. Zostawcie to mnie – mrugam do nich.
– No niech ci będzie, ale później zdasz nam szczegółową relacje – wzdycham.
– Tak, najlepiej wsadze sobie kamerkę w stanik, żebyście wszystko miały nakręcone – wzdycham i kręcę głową. Przewróciłam oczami. Oparłam się wygodniej o różowy fotel.
Sięgnęłam po torebkę, gdy usłyszałam powiadomienie przychodzącego SMS. Dziewczyny spojrzały na mnie ciekawskim wzrokiem. Drzwi od kawiarni co chwilę się otwierały.
Dziewczyna spojrzała mściwym wzrokiem na moją torebkę. Zaśmiałam się w duchu. Zapłaciłam za nią parę tysięcy. Dior, Lady D - Lite. Nigdy nie potrafiłam zrozumieć tego, że ludzie nie umieją żyć ze świadomością, że komuś bardziej się powodzi finansowo. Bogaty jest ten, który jest dobry, a pieniądze to tylko mały dodatek.W końcu udało mi się znaleźć mój telefon. I zdecydowanie moja torebka nadawała się na gruntowne przeszukanie. Miałam w niej masę niepotrzebnych rzeczy, które tylko i wyłącznie zabierały mi miejsce. Odblokowałam komórkę i otworzyłam wiadomość. Caroline. To młodsza o rok dziewczyna. Nie wiedziałam skąd ma mój numer i nie podobało mi się, że ktoś tak po prostu bez mojej zgody go podał.
Przedstawiła się w pierwszej wiadomości, po czym przyszło zdjęcie. Zmarszczyłam brwi i powiększyłam zdjęcie. Było to w magazynku w szkole.Jack, chłopak Alice całował się z tą suką Harper. Nie wyglądał wcale jakby tego nie chciał wręcz sprawiał wrażenie zadowolonego. Miał rękę na jej tyłku. Twarze były bardzo widoczne. Zagotowało się we mnie od środka. Zapisałam zdjęcie na wszelki wypadek i odłożyłem telefon zbyt mocno na stolik.
– Co się stało? – zapytała Alice.
Nie miałam serca powiedzieć jej w tym momencie, że jej chłopak przelizuje się z jakąś marną Harper.– Nic takiego. Kolejny hejtujący komentarz. Nic nowego – wzruszyłam ramionami. Umiałam kłamać. Mogłabym zostać niezłą aktorką. Za plecami nazywali mnie manipulatorką. Szczerą suką.
Samanta uśmiechnęła się pocieszająco, łyknęła haczyk. Alice pokiwała głową i wróciła do jedzenia bezy.
Kłamstwo ma krótkie nogi. Wiem, najlepiej byłoby, gdybym powiedziała jej od razu co dostałam, ale dziś nie miałam zamiaru psuć jej dnia.
– Ludzie to są świnie – powiedziała w pewnym momencie Alice po krótkiej ciszy. Sama zmagała się kiedyś z hejtem, gdy była mała. Z tego co wiem to nie należała do szczupłych osób. A dzieci jak to dzieci, leciały równo nie przejmując się tym co czuła.
– Dobra dziewczyny muszę lecieć. Mama dziś wybiera suknie ślubną i idę jej pomóc w wyborze – uśmiechnęłam się. Jej rodzice rozwiedli się sześć lat temu. Żyją ze sobą w zgodzie. Jej mama cztery lata temu znalazła miłość i za niecałe trzy miesiące bierze ślub.
– Będziemy trzymać kciuki! – krzyknęłam szczęśliwa. Wstałam i przytuliłam z całych sił dziewczynę. Poprawiła rude loki które zrobiła przy pomocy lokówki, założyła kurtkę i wyszła z kawiarni.
– Zbieramy się? – zapytałam Samanty. Dziewczyna kiwnęła głową i wzięła ostatni łyk herbaty. Spojrzałam przez okno, padało. Było czternaście stopni. Założyłam swój beżowy płaszczyk. Sięgnęłam po torebkę i razem z Samantą poszłyśmy zapłacić, po czym zostawiłyśmy napiwek. Zadzwoniłam po kierowcę, który był niedaleko stąd.
– Dzień dobry – przywitałam się. Starszy mężczyzna pracował dla nas o dziesięciu lat. Samanta usiadła koło mojej prawej. Zapięłyśmy obie pasy.
– Podwieź proszę Samantę do jej domu. Później do Hedonism Wines.
Wracając kupiłam wino musujące w luksusowym sklepie z alkoholem w Londynie. Odwiedzałam sklep z winem dość często. Wróciłam przed siedemnastą do domu. Taty jeszcze nie było, bo był jak zawsze w firmie. Od świtu do nocy. Nikogo nie było z pracowników. Każdy miał wolne.
Usiadłam z winem w salonie. Sufity był niezwykle wysokie. Jasne ściany. Wielki kominek z kamienia. Meble z ciemnego drewna. I multum zielonych roślin. Tata sam projektował salon i jadalnię. Włączyłam muzykę z telewizora. Chwyciłam butelkę wina i kieliszek. Pomaszerowałam do swojego pokoju. Rozebrałam się i rozsunęłam drzwi od łazienki. Niedaleko postawiłam wino. Napuściłam wody do wanny i rozrobiłam pianę. Położyłam się i odprężyłam. Było już dość późno, a taty dalej nie było. Zaczęłam się martwić. Jednak odsunęłam złe myśli na bok. Sięgnęłam po kieliszek z winem i upiłam łyk.Usłyszałam otwieranie drzwi i poczułam ulgę.
– Jestem! – usłyszałam z dołu głos swojego taty. Wyszłam z wanny, opatuliłam się puchatym ręcznikiem. Wytarłam swoje ciało i wtarłam w nie masło do ciała. Założyłam na siebie piżamę, kapcie i zeszłam na dół.
Tata jadł kolacje w jadalni. Zrobił sobie jajecznice. Nie miałam prawa wypytwać tate gdzie był, w końcu to dorosły człowiek, ale martwiłam się. Zmrużyłam oczy, gdy zobaczyłam na jego szyi ślady szminki. Zdziwiłam się, ale postanowiłam tego nie komentować.
– Gdzie byłaś? – zapytał spokojnie.
– Z dziewczynami na zakupach i w kawiarni – pokiwał drogą. Miałam wrażenie, że jest zawstydzony. Jak nigdy. Tata był znany ze swojej stanowczej ręki i dumnej, honorowej postawy.
– A ty co dziś robiłeś? – postanowiłam lekko poruszyć temat, ale nie pytać w prost.
– Byłem w firmie... – zawiesił się. Dzięki temu już doskonale wiedziałam, że spotyka się z jakąś kobietą. Pokiwałam głową w zamyśleniu.
– Dobranoc – powiedziałam. Tata odpowiedział. Weszłam po schodach na górę. Położyłam się w łóżku. Zasnęłam niemal od razu.
------------------------------------------------
Czwarty rozdział dość spokojny, ale za to w piątym do akcji wkroczy Brandon. 😈
CZYTASZ
PROTEKTOR
RomanceMia żywy wulkan energii, nieokiełznana dusza towarzystwa. Imprezowiczka bez skrupułów. W głowie jej alkohol, imprezy i seks. W końcu jak sama mówi korzysta z życia jak to na osiemnastolatkę przystało. Jedna noc zmienia wszystko. Mia lubi mężczyzn do...