Rozdział 6. Mia

1.7K 129 17
                                    

Mój uśmiech znacznie się poszerzył, gdy spojrzał w moją stronę. Miałam wrażenie, że przez chwilę w jego oczach pojawiły się iskierki ciekawości. Podniósł ciemną brew.

– Mia Jones – przedstawiłam się, wyciągając zadbaną dłoń. Manicure połyskiwał przez czerwone światło w klubie. Spojrzał na mnie, jakby oceniając czy go z nikim nie pomyliłam, ale mówiłam centralnie do niego.

Ujął delikatnie moją dłoń i pocałował jej wierzch. Ciekawy czyn w dwudziestym pierwszym wieku.

– Brandon Anderson – przęłknęłam głośno ślinę. Nie spodziewałam się głosu dziesięciolatka, ale głosu niczym greckiego boga również. Wyglądał jakby wyrzeźbił go sam Michał Anioł, zdecydowanie, by mu się to udało. Zrobiłby to po mistrzowsku. Jego lazurowe oczy wpatrywały się we mnie przenikliwie, sunąc po mojej twarzy, tylko i wyłącznie. Jego wzrok ani razu nie zjechał na moje ciało, które wręcz samo do niego się pchało. Lgnęło do niego jak pszczoły do miodu. Potrzebowało jego uwagi. Całkowitego skupienia tylko i wyłącznie na mnie. Tylko na mnie.

– Córka słynnego Joe Jonas – mojego ojca znał prawie każdy. Uchodził za szanowanego biznesmena, który po śmierci swojej żony rzucił się w wir pracy. Nikt nie widział, że w tej złotej otoczce wcale nie było tak kolorowo. Lubiłam drogie torebki czy ubrania, ale nie pragnęłam takiego życia ponad wszystko. Tata rozpowiadał wszystkim o tym, że codziennie spędzamy wspólnie czas grając w planszówki. Tym czasem nie robiliśmy tego odkąd mama zmarła. Chciał byś doskonałym ojcem przed wszystkimi. Był, kochał mnie, dbał, ale o czasie z nim mogłam sobie pomarzyć. Nawet przy kolacji nie rozmawialiśmy prawie wcale, bo tata po tylu latach nie wiedział co lubiłam oprócz sztuki. Jednak nauczyłam się z tym żyć. Niektórzy mieli gorzej, inny lepiej ode mnie. Może i nie mieli torebek i butów wartych fortuny, ale mieli czas razem. Gdy człowiek nasyci się bogactwem, zaczyna mu czegoś brakować, tak na prawdę wszystko ma, ale nie ma nic.

– Tak, złoty, wielki Jones – uśmiechnęłam się.

– Jonathan mówił prawdę, opowiadając wszystkim o piękności swojej jedynej córki – nie próbował zaciągnąć mnie tą zagrywką do łóżka, rozpoznałabym to. Nie sunął wzrokiem po moim ciele. Uchodził za szarmanckiego mężczyznę, który szanuje kobiety. Cóż, plotki okazały się być prawdą.

– Może po prostu lubi się chwalić?

– Teraz wiem, że mówił prawdę –  ludzi było już mniej na parkiecie. Poprawiłam włosy i spojrzałam w stronę baru.

– Chcesz iść na drinka? – zapytałam. Musiałam jakoś pociągnąć rozmowę.

– Jestem tutaj z przyjaciółmi, ale z przyjemnością. Tylko poczekaj chwilę, powiem im o swojej nieobecności – uniosłam z zadowoleniem brew, gdy odszedł w stronę swojej loży.

Nie lubiłam, gdy mi odmawiano albo po prostu byłam pewna siebie albo narcystyczna. Jednak w świecie bogaczy, gdzie człowiekiem rządził pieniądz trzeba było takim być. Inaczej, by cię zjedli. Musiałam mieć twardą dupę, by w razie czego łatwo powstać. Jak ognisty feniks. Z popiołu w pięknego ptaka. Niezniszczalna, trudna do zdobycia. Dla innych byłam rozkapryszoną gówniarą z bogatym ojcem, która nie znała wartości pieniądza. Tata miał swoje wady, ale wiedziałam, że kasa nie rosła na drzewie. Nie chciało mi się wierzyć, że gdyby ludzie byli bogaci kupywaliby rzeczy w najtańszych sklepach.
Ludzie myśleli, że tata dawał nauczycielom w łapę, bym przeszła z klasy do klasy. Tak nie było. Był na tyle przywoity, by tak nie robić. Nie przekupywał nikogo. Sam wychował się w biedzie i wiedział co to znaczy.
Ludzie wielokrotnie wskazywali we mnie palcami, śmiali się. Oni śmiali się ze mnie, a ja szydziłam z nich, bo upadki tak nisko, by śmiać się z drugiego człowieka.

Wróciłam do swojej loży. Odblokowałam telefon. Zobaczyłam wiadomość od Samanty.

Jest twój

Oczywiście, że był mój. Jones łatwo się nie poddają. Wrócił chwilę później. Usiadł obok mnie.

– Więc jesteś prezesem Anderson Company? – każdy wiedział kim był i co osiągnął. Jednak od czegoś musiałam zacząć rozmowę.

– Na to wychodzi. Myślę, że nie muszę tłumaczyć ci od A do Z czym się zajmuje – nie musiał. Każdy doskonale wiedział, że ten mężczyzna był chodzącą fortuną.

– Nie, nie musisz. Żyję w tym od urodzenia – uśmiechnęłam się zalotnie. Zdecydowanie nie był prostym zawodnikiem, ale ja uwielbiałam wyzwania, a on nim był. Słyszałam wiele o mężczyznach, którzy skaczą z kwiatka na kwiatek. Znałam takich. Bogatych dupków, którzy myślą, że pieniądz wszystko załatwi. Zdecydowanie w tych czasach pieniądze rządziły światem, ale nie wszyscy byli niesprawiedliwi. Życie sieę toczyło, ale kiedyś w końcu kosa trafi na kamień.

– Jakie masz plany po nauce? Przejmiesz firme po tacie czy coś swojego?

Nie schodził na tematy, na które oczekiwałam. Był szarmancki, elegancki i nie traktował mnie jak kobietę, z którą mógłby wylądować w łóżku dzisiejszej nocy. Czy była to jego żelazna zasada? Czy może skrywał swoją prawdziwą naturę, a to była tylko maska dla nieznanych i dla gazet plotkarskich? Tej nocy chciałam się tego dowiedzieć.

– Pójdziemy się przewietrzyć? – zapytałam nieco głośniej. Kiwnął głową. Chwycił moją narzutę i pomógł mi ją założyć.

Wyszliśmy za teren klubu. Było to miejsce wolne od głośnej muzyki choć było ją słychać. Od początku było wiadomo, że do tego miejsca będą chodzić tuziny celebrytów, więc zrobili takie miejsce, w którym błysk fleszy nie będzie możliwy. Miejsce, w którym będzie można wyjść zapalić czy przez chwilę zregenerować głowę. Nie myśląc o tym, że jutro zobaczysz siebie w nagłówkach gazet.

Wieczór był zimny. W małym ogródku byliśmy sami, bo przed chwilą miejsce opuściła znana angielska fotomodelka. Czekałam na ten moment.

Przylgnęłam ustami do jego, gdy ten uniósł głowę, gdy odczytał godzinę na swoim złotym zegarku. Poczułam silną dłoń na swoim karku. W myślach przybiłam sobie piątke. Objął mnie pewnym ruchem i od razu przejął inicjatywę, ale oni razu nie zjechał ręką na mój tyłek.

– Pojedźmy do ciebie – szepnęłam. Widziałam w jego oku ten błysk.

– Nie powinienem tego robić, ale z przyjemnością.

---------------------------------------------------

Przepraszam, że musieliście tyle czekać, ale już wracam! 🙉
Co myślicie o naszym Brandonie?










PROTEKTOR Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz