Rozdział 7. Mia

1.8K 128 18
                                    

Nota od autorki : Do rozdziału zalecana lampka wina, jeśli ktoś chce i może. Życzę miłego czytania.

Niemal nie mogłam się oderwać od jego pełnych, malinowych ust, gdy limuzyna, która po nas przyjechała ruszyła. Nie mogłam się powstrzymać i usiadłam na jego kolanach. Moja już dość krótka sukienka podwinęła się wyżej. Jego usta znalazły się na mojej szyi, znaczył linie do dekoltu pocałunkami. Miał dość szorstkie, ale przyjemne w dotyku, duże dłonie. Jego niebieskie oczy wpatrywały się we mnie niczym wygłodniałe zwierze. Jego dotyk był dla mnie jak narkotyk. Do cholery, nie mogłam pozwolić, by mnie uzależnił. Byłam gotowa przez sam jego dotyk, a co miało być potem?

Sunął jedną ręką po moim biodrze. Jego dotyk mnie palił. Upił łyk szampana z kieliszka i niemal od razu, nie ostrzegając wbił się w moje usta. Czułam smak dobrego szampana. Cieszyłam się, że szofer nic nie słyszał. Wciągnąłem głośno powietrze, gdy jego kciuk zahaczył o materiał moich koronkowych majtek.

- Mokra, tylko wyłącznia dla mnie - wymruczał mi do ucha.

Jęknęłam przeciągle, gdy odchylił materiał na bok i wsunął palec we mnie, by zaraz potem go wyjąć i rozprowadzić go przy moim wejściu. Czułam jego wzwód, co jeszcze bardziej powiększało moje pożądanie. Jego palec lśnił od moich soków. Zamruczałam, gdy wsadził go do moich ust, bym spróbowała własnego smaku. Zaczęłam go ssać i zahaczać o niego zębami.

- Przestań się ze mną bawić - wysapałam. Był jak kat, który przedłużał męki. Byłam gotowa, chętna i rozpalona. No co czekał?

- Sprawia mi to ogromną przyjemność - wygięłam plecy w łuk, gdy bez ostrzeżenia włożył we mnie dwa palce. Poruszał nimi, a kciukiem masował łechtaczkę. Poruszał nimi raz wolniej, a raz szybciej. Robił to specjalnie. Czułam zbliżający się orgazm. Jęczałam nie patrząc na to czy ktoś mnie usłyszy. Mężczyzna czując zbliżający się orgazm poruszał palcami coraz szybciej. Wygięłam plecy w łuk i doszłam. Przyjemność rozlała się po całym moim ciele.

Nawet nie zdążyłam do siebie dojść, gdy Brandon znowu zaczął mnie całować. Lizał i pieścił mój dekolt. Był w tym doskonały. Mruczałam z rozkoszy. Gdy zakończył swoje działania poprawiłam się, lekko poprawiłam sukienkę i bieliznę. Czułam na sobie jego pożądający, niemal uleżniający dotyk. Usiadłam na siedzeniu obok. Jego ręka dalej spoczywała na moim biodrze.

Brandon podał mi kieliszek z musujący szampanem. Upiłam długi łyk. Potrzebowałam więcej alkoholu.

- Gdzie mieszkasz? - zapytałam patrząc na mijające ulice. Ludzie chodzili po ulicach miasta.

- Zobaczysz - powiedział tajemniczo i upił łyk szampana.
Pokiwałam twierdząco głową i zaśmiałam się. Wjechaliśmy na parking jednego z z najwyższych drapaczy chmur Londynu. W samym sercu miasta, w samym centrum. Gdzie takie wieżowce można było spotkać tylko przekręcając głową.

Domyślałam się, że widok na Tamizę był niezwykły. Brandon wyszedł i otworzył mi drzwi limuzyny. Porozmawiał chwilę z kierowcą. Wszędzie na miejscach parkingowych stały sportowe, luksusowe samochody. Jak Mercedesy, Lamborghini, Porsche, Aston Martin, Maserati, Ferrari, Bugatti, Rolls-Royce czy Bentley. Pokiwałam z uznaniem głową.

- Niezłych masz sąsiadów - zaśmiałam się, chwycił mnie za rękę i ruszyliśmy do jednej z wind. Jedna z nich otworzyła się i wyszła z nich młoda para. Domyślałam się, że to była jego prywatna winda. W takich wieżowcach jak ten, były wysokie warunki mieszkaniowe i byle kto w nich nie mieszkał. Trzeba było mieć gruby portfel i dobry status.

Brandon popchnął mnie na jedną ze ścian windy. Zaczął łapczywie całować. Zanim zdążyłam pomyśleć byliśmy już na górze. Metalowe pudło zatrzymało się i wydało charakterystyczny dźwięk. Znaleźliśmy się od razu w wielkim, przestronym holu. Parkiet błyszczał. Odstawiłam małą torebke przy wysokim stoliku, który stał zaraz przy windzie. Niedaleko stała piękna rzeźba, nagiej kobiety jakby greckiej bogini. Weszliśmy po dwóch schodach do przestronnego salonu z kuchnią i jadalnią. Okna ciągnęły się od samej podłogi aż do wysokiego sufitu. Widok był majestatyczny. Na cetrum Londynu i na Tamizę.
Kolory było stonowane. Dominował głównie biały, ściana oddzielająca salon od holu była wyłożona imitacją drewna i podświetlana. Wielkie, długie białe sofy. Obok stały fotel z ekoskóry w kolorze cegły na cienkich nóżkach. Ekologiczny kominek dopełniający idealną przestrzeń.

PROTEKTOR Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz