8.

623 65 47
                                    

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.



ᴍᴜᴢʏᴋᴀ ꜱᴋʀᴢʏᴘɪᴇᴄ wodziła za nim jak cień, bezustannie podążając za nim krok w krok.

Był w stanie obudzić się w środku nocy, aby zdać sobie sprawę, że gwizd w jego uszach zanadto przypominał dźwięk naciąganych strun. W głowie przewijały się mu strony zapisanych nut, które nie pasowały do granego przez niego instrumentu. Przypominały raczej te zapisy, które widział zaledwie parę razy. Ukradkiem, tak szybko, że sam był pod wrażeniem, że je zapamiętał. Porozrzucane po asfalcie i niedbale rzucone na biurko kartki mąciły mu w głowie, dzwoniąc w uszach w najmniej odpowiednich momentach. 

Z czasem jednak sam musiał się przyznać, że dźwięki były przyjemne. Chociaż od samego początku miał słabość do gry jednej, specyficznej osoby, to nawet teraz doceniał jej brzmienie. I kiedy dotychczas melodia goniła go, tak w tej chwili to Katsuki próbował zmusić umysł do przywrócenia bladych wspomnień ruchów dłoni, które przesuwały smyczkiem po strunach. Chciał ponownie zobaczyć, jak słońce otula postać skrzypaczki i zalewa ją złotym, ciepłym światłem. 

Chociaż to może bardziej [t.i.] przykuwała jego uwagę. 

To jak jej palce przesuwały się po strunach i przesuwały smyczek po nich, tworząc śledzącą go melodię. To jak słońce skupiało się na niej, ignorując go i stawiając go z boku, w kącie i cieniu tam, gdzie wzrok wchodzących nie sięgał. Może tak właśnie było. Może to właśnie jej jego serce poszukiwało, tłumacząc się muzyką. Mimo tego Katsuki nadal nie był w stanie tego zrozumieć. Nigdy nie był zakochany. Był zaledwie nastolatkiem, chociaż prawdę mówiąc, to przypominał jeszcze dziecko, niebędącym w stanie zrozumieć tego, jak działa świat. 

— Profesorze! Proszę nie pakować wszystkich do jednego wora! 

Głos Bakugo rozległ się echem po klasie, uciszając wszystkich uczniów. 

— Nie zamierzam pozostawać w tyle z tym motłochem — stwierdził dumnie, podnosząc głowę do góry. Ignorując wszystkie wpajane mu maniery, spojrzał z góry na nauczyciela, uśmiechając się przy tym zawadiacko. 

— Nie jesteś od nas lepszy! — Głosy oburzenia rozległy się po pomieszczeniu, napełniając ją nabuzowaną, zdenerwowaną energią, której brakowało przed chwilą. Cały pozytywizm zniknął, zapełniając ją jedynie chęcią rywalizacji. Ta głównie biła od blondyna, który siedział krzywo na krześle z nogami na biurku. 

— Nie macie ze mną szans! — zaśmiał się Katsuki, posyłając do nich krzywą minę.

— Oh, o ile pamięta, wybierasz się do Liceum U.A. — mruknął nauczyciel, zerkając we wpisy na swojej kartce. Bakugo prychnął pod nosem, zamykając powieki. Doskonale wiedział, że wzrok większości skupił się na nim. Pławił się w ich atencji, jeszcze bardziej podnosząc swoje ego. Po sali rozległy się zaskoczone westchnięcia, na co blondyn zrobił się jeszcze bardziej pewny siebie. 

— Dlatego wy się tam nie nadajecie. Zdałem testy celująco. Tylko ja mam szansę dostać się do U.A. Przewyższę nawet All Mighta i stanę się największym herosem! Wyryję swoje imię na kartach historii jako najbogatszy z bohaterów — oznajmił z szerokim uśmiechem, stając wysoko nad nimi. W jego oczach znajdowały się niewielkie iskierki, iskrzące pewnością siebie. 

Był lepszy. 

Więc dlaczego dwie osoby były w stanie całkowicie pozbyć się z nich tych iskier?

Spośród całej tej klasy miał największą szansę zostać bohaterem i dostać się do U.A. Nawet jeśli Deku próbował mu wejść w drogę, był jedynie nieudacznikiem, który zawadzał mu w życiu. Wystarczyło zbyć go czymś i powiedzieć parę niemiłych słówek, aby ten trząsł się ze strachu, nie będąc w stanie mu podejść. Dlatego w jego świecie nie było nikogo, kto mu dorastał do pięt. Nikt nie był w stanie go przewyższyć, ani dosięgnąć. W tym, co robił, był najlepszy. Nie obchodziło go to, że jego umiejętności grania na perkusji jakoś specjalnie się nie wyróżniały. To nie było potrzebne. 

Deku i [t.i.] byli przeszkodami, których nijak nie potrafił ominąć. 

Midoriya potrafił go wkurzyć samym faktem istnienia. 

Jednak [t.n.] to była inna sprawa. 

Tuż po tym dniu poszedł do szkoły muzycznej i z każdym kolejnym pokonywanym metrem czuł się coraz bardziej nerwowo. Tak samo, jak przy Deku jego uśmiech znikał z jego twarzy. Mimo tego ogarniały go inne emocje niż przy nim. [t.i.] była dziewczyną, i już sam ten fakt był w stanie go od niej odsunąć. Jednak ta jak na złość jeszcze bardziej go przyciągała. Wygrywała swoją melodię, ciągnąc go za niewidoczne sznurki. Dlatego właśnie tuż po wejściu do szkoły, skierował się w stronę pierwszych drzwi. I dlatego właśnie zatrzymał się w miejscu porażony. 

Sam nie wiedział, czemu jego serce biło tak szybko, a szkarłatne oczy rozszerzyły się z przerażenia. W końcu nie była to jego sprawa. Miał się zająć swoimi własnymi zadaniami, skupiając się na głównym celu. Przed oczami widniała tylko kariera bohatera, do której tak dążył przez te wszystkie lata. Chciał stać się osobą, która stałaby na pierwszym miejscu w rankingu. Chciał pokonywać wrogów oraz przywoływać porządek. Ratowanie innych znajdowało się gdzieś dalej. I mimo tego nadal wyciągał przed siebie dłoń, kładąc ją na drugim ramieniu.

— Co ty do cholery wyczyniasz?! — Jego głos był donośny, ale nadal trząsł się niebezpiecznie. Czuł, jak gardło zaciska się ze strachu, a on sam nie może oderwać wzroku od tego, co się działo. Przecież to nie była jego sprawa... Nie powinien się nią przejmować.

Jednak kiedy dziewczyna odwróciła się, a jej wzrok skupił się na jego osobie, nie mógł nie przełknąć głucho śliny.

Delikatne dłonie zniżyły smyczek, tak, że znajdował się między nimi, stojąc jak wskazówka na zegarze. Wychylona w stronę dziewiątej, pod dziwacznym, nienaturalnym kątem. [t.i.] wzięła głęboki, trzęsący się wdech, mrugając parę razy, kiedy zauważyła Bakugo. W pomieszczeniu zapadła głucha cisza, przerywana jedynie przez ich niespokojne, wytrącone z równowagi oddechy. Szkarłatne tęczówki skupione były na jej jasnych oczach, ale tuż po chwili zjechały na jej ręce, przyglądając się im ze skonfundowaniem.

Poczuł, jak jego gardło zacisnęło się w ciasną pętelkę, odbierając mu na dłuższą chwilę. Smyczek opadł jeszcze niżej, spadając z godziny dziewiątej na siódmą. Jasne włosie zabarwione było czerwienią, a niektóre jego włosy odczepiły się od niego, zwisając smętnie z drewna. Jednak skrzypce leżały z boku, a smyczek, zamiast wygrywać na nich melodie, przesuwał się po jasnej skórze, zostawiając na niej czerwone, krwawe ślady. Szkarłatne krople spływały po jej nadgarstku, skapując powoli na ziemię. 

A serce bijące w jego klatce piersiowej zacisnęło się, krwawiąc tak jak ona. 

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Apr 06, 2021 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

❝ROSE-COLORED BOY❞ bakugo katsuki x readerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz