ᴘʀᴏʟᴏɢ

1K 87 25
                                    

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.



ᴛʏʟᴋᴏ ɴɪᴇʟɪᴄᴢɴɪ wiedzieli o tym, co robił Bakugo. 

Może i miał tendencje do bycia agresywnym, ale pomimo swojego charakteru uczył się nadzwyczaj dobrze. Nie dość, że był pilnym uczniem, to jeszcze kładł się o odpowiedniej porze do łóżka i pokornie wypełniał wszystkie swoje obowiązki. Po powrocie ze szkoły zazwyczaj witał go pusty dom, więc korzystając z chwili spokoju, jadł samotnie obiad i odpoczywał przez chwilę, aż do czasu kiedy w domu pojawiała się Mitsuki, zrywając go z kanapy. 

Ignorując narzekania syna, ciągnęła go do auta i wypytując go o szkołę (przy okazji rozpamiętując wszystkie skargi od nauczycieli), zawoziła na popołudniowe lekcje. Nie przypadł jej do gustu fakt, że zajęcia chłopaka zmuszały ją do dodatkowej jazdy, w szczególności kiedy po całym dniu pracy była wyczerpana, ale i tak każdego dnia podwoziła go pod tą samą szkołę, każąc mu, aby zachowywał się porządnie. Katsuki jedynie prychał pod nosem, odwracając się do niej plecami. 

Rozglądał się na boki z rozdrażnieniem, skutecznie odciągając od siebie wszelkie ciekawskie spojrzenia i wchodził do środka, ściskając przy swoim boku torbę. Przekraczał próg sali i siadał na swoim miejscu, czekając na nauczyciela. Przyglądał się ponownie swoim zapiskom, przypominając sobie ostatnie lekcje. Po przyjściu mężczyzny, jak zwykle spóźnionego, witał się z nim (nie ukrywając swojej irytacji), poprawiając się na krześle. Nauczyciel próbował zarzucić jakiś temat, ale w końcu odpuszczał sobie, przechodząc do tematu. 

Mało kto by się spodziewał, że Bakugo gra na perkusji. 

Nie miał jakiejś szczególnie wielkiej ambicji. Do samej nauki przymusiła go matka, każąc mu chodzić na coś dodatkowego, a nie tylko siedzieć w domu i czytać mangi. Na początku był temu przeciwny. Zapierał się nogami i rękami, twierdząc, że sam pomysł był tak głupi, że dostawał do niego migreny. Mimo wielu kłótni i krzyków ostatecznie Mitsuki postawiła na swoim, wysyłając go do dodatkowej szkółki. 

Nauczyciel z trudem dawał sobie z nim radę. Jednak w jakiś sposób musiał na niego wpłynąć, skoro Katsuki nawet polubił dźwięk talerzy. Kiedy pałeczki biły w nie, uśmiechał się pod nosem, zadowolony ze swoich postępów. Wiedział, że jest uzdolniony, ale nie przyszłoby mu na myśl, że gra na instrumencie też będzie mu tak łatwo wchodzić. Po godzinie wyżywania się na perkusji i straszenia nauczyciela mocą, której używał do gry, wychodził z sali, wydostając się na pusty korytarz. W porównaniu do klasy było cicho, jak makiem zasiał. 

Jednak to nadal była szkoła muzyczna. Tu nigdy nie było cicho. 

Bakugo szedł przed siebie, nasłuchując dźwięków z innych pomieszczeń i śmiejąc się z żałosnych melodii, którzy wygrywali inni. Perkusja była głośna i żywa. Nie można było jej porównać do fortepianów czy fletów, które brzmiały jak imprezy siedemdziesięciolatków. Słysząc to, co się działo, jedynie prychał pod nosem, zaciskając palce na torbie z nutami i kierował się prosto do wyjścia. Pomimo tego, że nie przepadał za tym, co wygrywali inni, zwalniał tempa na końcu korytarza, skupiając swoją uwagę na rozciągających się dźwiękach. 

Nie miał dobrego słuchu — to było pierwsze zdanie, jakie powiedział mu nauczyciel. Katsuki skrzywił się wtedy na twarzy, jeszcze bardziej strasząc biednego mężczyznę, po czym zabrał mu pałeczki i nadal grał. Był uparty i nie poddawał się, jeżeli coś mu nie wychodziło. Dlatego może robił takie duże postępy. Lubił to, co tworzył (w końcu nieźle mu to szło), ale nie cierpiał muzyki innych. Nie rozumiał jej i nie chciał zrozumieć. Mimo tego stawał zawsze na korytarzu i nasłuchiwał. 

Ostatnie drzwi były zawsze zamknięte. Kiedy wchodził, nie wydostawał się z nich dźwięk, ale przy wychodzeniu melodia przedostawała się przez nie, rozchodząc się cichym echem. Stawał przed nimi i wpatrywał się w drewno, słuchając melodii. Skrzypce, zazwyczaj tak bardzo go irytujące swoim skrzekiem, tutaj zawsze jakimś cudem go zatrzymywały w miejscu. Może wina leżała w tym, że różniły się od perkusji. W końcu smyczkowe instrumenty nie były w niczym podobne do dętych. 

Ale przez coś tam stał. I słuchał. Słuchał melodii, aż ta dobiegała końca i nastawała dłuższa cisza. Odwracał się wtedy na pięcie, po czym wychodził ze szkoły, prychając cicho pod nosem. To i tak było głupie. 

❝ROSE-COLORED BOY❞ bakugo katsuki x readerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz