6.

704 42 111
                                    


- Cholibka! Znów ten sam problem. - krzyczałaś  stojąc przed szafą i nie wiedząc co się ubrać. Byłaś dzisiaj umówiona z Felixem i resztą Stray Kids na planowanie rewolucji w ich kuchni. W razie co wolałaś się ubrać wygodnie, ale wyjście jak totalny menel też nie wchodziło w grę.

Postanowiłaś ubrać zwykle jeansy i czarną bluzę. Praktycznie i w miarę wygodnie. Zabrałaś wydrukowany projekt kuchni, który jakiś czas temu oddawałaś na zaliczenie. Miałaś nadzieje, że będzie odpowiadać chłopakom. Jeśli nie, to będzie trzeba wymyślić coś nowego.

Napisałaś wiadomość do Felixa, że jesteś w drodze. Niestety mieszkali oni od ciebie jakieś czterdzieści minut pieszo, a autobus był raz na godzinę. Szybkim ruchem zabrałaś klucze i chciałaś opuścić mieszkanie jednak coś ci przeszkodziło. Mianowicie Jojo stała na twojej klatce gotowa pukać do twoich drzwi.

- T/I, znów gdzieś wychodzisz? - spytała zerkając na ciebie podejrzliwie. Czy ta dziewczyna zawsze musi przychodzić w nieodpowiednim momencie? Bałaś się, że będzie mogła ona zaszkodzić kiedyś twojej relacji z Felixem. Dowie się, że Lix przyjaźni się z fanką i wypuści plotkę. Była dosyć ciekawska, jednak miałaś nadzieje, że to tylko twoja głupia obsesja.

- Tak, ciotka znów potrzebuje mojej pomocy. - wykręciłaś się zwinnie zamykając drzwi. Miałaś dziesięć minut do autobusu i musiałaś ją szybko spławić. - Co cię tu sprowadza?

- Chciałam ci oddać notatki, już ich nie potrzebuje. - podała ci kartki, które szybko schowałaś do torby. - Myślałam, że gdzieś wyjdziemy w końcu. - dodała lekko smutnym tonem. Miałaś małe wyrzuty sumienia, że olewasz przyjaciółkę. Chociaż z drugiej strony Jojo miała wielu innych znajomych.

- Tak mi przykro. Wyjdziemy w sobotę do jakiegoś klubu. - obiecałaś i czekałaś na jakąś reakcje z jej strony, żebyś mogła już pójść. - To do zobaczenia. - rzuciłaś, kiedy zobaczyłaś skinienie głowy Jojo. Szybkim krokiem wyszłaś z bloku i ruszyłaś na przystanek. Udało ci się zdążyć na ostatnią chwilę. Teraz tylko jazda autobusem przez jakieś dwadzieścia minut i będziesz na miejscu.

Felix POV

- Weź te nogi do góry! Chce tu zmieść. - powiedziałem lekko poddenerwowany do Minho. T/I miała tu być za jakieś półgodziny maksymalnie, a w dormie no nie było zbyt czysto. Oczywiście jak na złość nikt mi nie pomagał. Jeszcze T/I pomyśli, że jesteśmy syfiarzami i się zniechęci do mnie.

- Czy ta cała T/I ci się podoba? - spytał Minho przypatrując się mi i nadal nie podnosząc tych nóg. Przez chwile stałem jak słup soli i patrzyłem się na niego z szeroko otwartymi oczami. Co on sobie ubzdurał?

- Czujesz się gorzej niż zawzyczaj? - wróciłem do sprzątania unikając jego wzroku. Czy on zawsze musiał mnie denerwować takimi głupotami? T/I to naprawdę ciekawa osoba i jest bardzo ładna, ale to tylko przyjaciółka. Chyba.

- Nie, ja się mam świetnie. Za to ty chyba nie. - Minho nie chciał odpuścić i drążył temat. Naprawdę ten chłopak wprowadzi mnie kiedyś do grobu. No chyba, że wcześniej ja go uduszę.

- Dlaczego tak mówisz? - spytałem starając przybrać obojętny ton. Jednak byłem ciekawy, czy zaczęłam zachowywać się jakoś inaczej.

- Zawsze jak wracasz ze spotkania z nią to się tak uśmiechasz głupkowato i wyglądasz na zadowolonego. - odpowiedział wzruszając ramionami. Czy naprawdę aż tak było po mnie widać to, że cieszą mnie te spotkania? - A no i sprzątasz teraz co zdarza ci się praktycznie nigdy. - dodał ze śmiechem na co rzuciłem mu mordercze spojrzenie.

- Bardzo śmieszne. Pomógłbyś mi, a nie jaja sobie robisz. - rzuciłem mu szmatkę i pokazałem dłonią, aby starł kurze. - Myślisz, że powinienem się przebrać? - spytałem zerkając na swój strój. Nie był zbyt zachęcający. Czarne dresy i lekko ubrudzony T-shirt. Przed chwilą dopiero skończyłem trening i od razu wziąłem się za sprzątanie, więc nie miałem czasu zmienić ubrań.

𝙔𝙤𝙪 𝙖𝙧𝙚 𝙟𝙪𝙨𝙩 𝙖 𝙛𝙖𝙣 | 𝙇𝙚𝙚 𝙁𝙚𝙡𝙞𝙭Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz