[†] 𝐆𝐫𝐞𝐞𝐧-𝐞𝐲𝐞𝐝 𝐦𝐨𝐧𝐬𝐭𝐞𝐫 [†]

128 17 8
                                    

~~ † ~~

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

~~ † ~~

Gardło Yoongiego kurczyło się w zaskakująco niebezpiecznym tempie, odcinając dopływ tlenu do płuc, a hebanowe oczy okryła szklista tafla wezbranych w nich łez rozpoczynających krótką wędrówkę po bladej skórze polików siedemnastolatka. Stracił kompletną orientację w terenie nie wiedząc co dzieje się wokoło niego. Zdążył zapomnieć o Jiminie, chcąc po prostu zostać jak najszybciej wyrwanym z przytłaczającego tłumu, osaczającego go, jak wataha wilków oderwaną od stada, samotną owieczkę. Jego własny umysł płatał mu figle stając się jednocześnie jego własnym, największym i najniebezpieczniejszym wrogiem. Zataczał go w ślepe uliczki bez wyjścia i stawiał kolejne kłody pod nogi jeszcze bardziej, o ile to możliwe, utrudniając czarnowłosemu ucieczkę z pętli kolejnych nieprzyjemności rozbrajających psychikę. Gubił się w labiryncie własnych myśli kreujących przed nim zawiłe korytarze prowadzące do skutecznego zaślepienia świata realnego. Ucisk w klatce narastał żarliwie paląc przełyk, wraz z okolicami mostka dokładnie tak, jakby bezmyślnie wlewał w swoje wnętrze wrzątek, a przeszywające uczucie piekielnie ogromnego przerażenia przejmowało kontrolę nad jego ciałem, wprawiając poszczególne mięśnie w drżenie.

Starał się uciekać. Uciekać przed samym sobą wpadając w wir szalonej pogoni za nicością, pozwalając nawrócić torturującym go wspomnieniom. Dławił się nimi, doskonale zdając sobie sprawę ze skutków przyjmowania ich do siebie w takich ilościach. Zalał go ocean rozmaitych retrospekcji topiąc się w ich ilości, a następnie opadając na samo dno skonstruowanej przez nie głębiny. Był wycieńczony, a jedyne czego potrzebował to opiekuńczych ramion swojego anioła, otaczających go w szczelnym uścisku i tony uspokajających słów wypowiadanych magicznie spokojnym, czarującym głosem.

Nie był w stanie skupić się na niczym łapczywie łykając kolejne hausty powietrza w płuca. Nawet nie myślał w tamtym momencie o tym, gdzie idzie, nie mówiąc już o czymkolwiek innym. Chciał tylko odnaleźć ukochanego opiekuna, przy którym mógłby uspokoić drżące ciało, doświadczając psychicznego odetchnięcia od nawałnicy myśli. Tylko Taehyung potrafił sprawić, że czuł się lepiej. Był dla niego jak mocny wiatr, rozdmuchujący ciemnogranatowe, burzowe chmury zasłaniające Yoongiemu ostatnie promyki nadziei. Był jego słońcem, księżycem i gwiazdami rozświetlając mu tor na dobrą drogę, nawet tą najbardziej zagmatwaną. Wystarczył jego ciepły głos oraz mocny uścisk, aby demony karmiące się nim od środka uciekły z podkulonymi ogonami, bojąc się oślepiającego blasku anioła.

W pewnym momencie ciemnowłosy zderzył się z kimś, co wywołało w nim jeszcze większą falę płaczu. Zaszklone oczy powodowały rozmazywanie się obrazu przed jego oczami, wpadał dzięki temu w stan jeszcze większego przerażenia, nie mogąc dostrzec osoby, która właśnie obejmowała go swoimi długimi rękoma. Dopiero niski głos pieszczący płatek jego ucha uświadomił go, że wreszcie trafił na osobę, którą tak bardzo pragnął odnaleźć.

My Hellhound | Taekook & YoonminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz