.— Emma, Ray! Pospieszcie się! - Wykrzyczała zdenerwowana zielonowłosa zza ściany pomieszczenia w którym się znajdowałam, a jej głos echem rozniósł się po całej okolicy. — Nie mamy wiele czasu!
— Mhm! Zaraz przyjdziemy! Daj nam chwilę. - Zwróciłam ponownie wzrok ku ciemnookiemu, kiedy upewniłam się, że dziewczyna się oddaliła. — Ray... Wiesz jaka jest nasza sytuacja. Musimy znaleźć nam inne miejsce, daleko stąd by nie mieli możliwości..- — Przerwał mi zdenerwowanym głosem. — Wiem. - Uderzył pięścią o mur. — Szlag by to. - Przeklną. — Jesteśmy w pułapce. Rozumiesz to, Emma? Nie możemy cały czas uciekać! - Zacisnął pięść, błądząc wzrokiem po pomieszczeniu.— Tak. Ale jeśli nie musimy ich zabijać... Nie róbmy tego! - Machnęłam przed nim dłoniom, zaciskając jednocześnie zęby na dolnej wardze, by nieco się uspokoić. — Nie chcę wystawić dzieci na jeszcze większe niebezpieczeństwo... - Spuściłam wzrok na ziemię, i wbiłam go w moje brązowe buty sięgające niemal do kolan. — Przeszliśmy wszyscy wiele. Przejdziemy więcej! Tylko jeszcze trochę.. I uda nam się! Z pewnością! - Wymusiłam sztuczny uśmiech. Nie chcę powracać do tego, co wydarzyło się kilka miesięcy temu. Włączając w to moment, w którym demon zrobił mi tą szeroką bliznę na plecach. Wiedziałam, że już nic nie dojdzie do normy. Ale jeśli mieliśmy jakiekolwiek szanse na dostatnie życie...
Moja mina nagle spochmurniała. Do moich oczu napłynęły pojedyncze łzy, które natychmiastowo przetarłam swoim białym jak śnieg rękawem.
— Chcę tego samego. Wierz mi. - Podszedł do mnie bliżej, kładąc mi dłoń na ramieniu, lekko je przy tym gładząc. — Jednak, jeśli naprawdę tego chcemy, musimy posunąć się znacznie dalej. - Posłał mi obojętne spojrzenie, po czym jak gdy by nic opuścił pokój, nie mówiąc ani słowa więcej.
Wzięłam głęboki wdech, by się otrząsnąć, i ruszyłam pospiesznym krokiem w stronę pozostałych, tak jak i Ray, który szedł przodem.
Może ma rację? A może jednak, to była jedynie moja złudna nadzieja, że demony mogą żyć w zgodzie z ludźmi, tak jak ja, i Musica?
Na tą myśl zrobiło mi się zdecydowanie nie dobrze. Jednak mimo to, dla mojej rodziny zrobię wszystko, przecież demony nie traktują nas dobrze... Jeśli ja odwdzięczę się im tym samym, nie będzie to złe, prawda? A nawet jeśli, robię to dla nich.. Nie zrezygnuje. Jeśli nie ma wyjścia..-
Nagle z natłoku myśli wyrwało mnie jedno z dzieci. Przytuliło się do mnie na powitanie, i promiennie posłało mi swój szeroki uśmiech. Odwzajemniłam go z łatwością, a moje wnętrze ponownie zagościło znajome ciepło, otulone troską, i radością.
Jestem niezmiernie szczęśliwa, widząc ich tak rozpogodzonych.. Mimo trudnych chwil, dają sobie radę. Jestem szczęśliwa, że się nie poddają. Kocham ich jak własną rodzinę, nie wiem co bym bez nich zrobiła..
— Dzień dobry, Phil! Jak się spało?! - Potrzepałam go energicznie po włosach, złapałam za rękę, i podążając za Donem, Gildą i dziećmi, prowadziliśmy pobudzającą rozmowę, która nieco podniosła mnie na duchu. Chłopiec jedynie zaśmiał się radośnie, odpowiadając. — Bardzo dobrze! — Uścisnął mnie jeszcze raz, wtulając się w moją klatkę piersiową. — A ty, Emmo? Nie wyglądasz za dobrze. Masz podkrążone oczy... - Zesmutniał.
— Nie martw się! - Odwzajemniłam uścisk, i wzięłam chłopca na ręce, nie zważając na jego ciężar. — To nic. Po prostu nie spałam dziś za długo, to pewnie dlatego. - Odwróciłam wzrok w przeciwną stronę.
— Na prawdę?! To dobrze! Martwiliśmy się o ciebie.. Ostatnio dziwnie się zachowywałaś... Myślałem że coś złego się wydarzyło! - Jego zmartwiony wzrok spoczął na moich dużych, zielonych oczach, na co lekko mnie zamroczyło. Nie wiedziałam co powiedzieć. Aż tak bardzo było po mnie widać, przez ten cały czas?
Zaśmiałam się nerwowo, przyspieszając kroku. — Ah tak? - Rozejrzałam się po całej sali, którą wypełniała całkowita ciemność, mimo, iż godzina była dość wczesna.
~~~~~~Minęło już pełne 56 minut, od opuszczenia naszej kryjówki. Szliśmy przed siebie, leśną ścieżką nie zbaczając z tropu. Kompas, który zabrałam wcześniej od mamy, prowadził nas na wschód. Jeśli się nie mylę, będzie znajdować się tam miejsce, w którym będziemy mogli bezpiecznie zostać na dłuższy okres czasu.
Mimo zapewnień, będę czujna. Nie pozwolę, by komukolwiek z nas coś się stało.
Jednak, mimo wszystko Ray miał rację. Nie powinniśmy ciągle uciekać, jednak co możemy zrobić, gdy demony nas dopadną? Będziemy mieć jeszcze większe problemy jak dotąd. Nie mamy wyboru, ucieczka to nasze jedyne wyjście.
Koniec końców, wpadłam na kogoś na środku drogi. Ocknęłam się nagle, popatrzałam na sylwetkę przed sobą, i szybko przeprosiłam. Przesunęłam się na bok, by sytuacja sprzed chwili już się ponownie nie powtórzyła.
— A tobie co? - Usłyszałam głos przed sobą, należący do Ray'a. Spojrzał się na mnie pytająco, a na mojej twarzy pojawił się rumieniec. — A-Ale jak to co? - Obdarowałam go morderczym wzrokiem, na co czarnowłosy ironicznie się zaśmiał.
— Przed chwilą się na mnie wywaliłaś. Chodzić nie umiesz, pajacu? - Przepchnął mnie lekko ramieniem, bym to teraz ja szła przodem. — Idiota. - Syknęłam zirytowana, a jednocześnie rozbawiona.
~~~~~✨🤷♀️✨ ~~~~~
Dobrze kochani, wzięłam się do roboty i napisałam kolejny rozdział. Miał pojawić się za jakieś 2 dni, ale postanowiłam że ją dzisiaj dokończę. Przyznam, debil ze mnie, że już wcześniej tego nie zrobiłam, przepraszam was, że tyle musieliście czekać, ale );
Teraz obiecuje, że następny rozdział pojawi się góra za 3-4 dni. <3 kc was, dziękuje ogólem za tyle miłych słów pod poprzednimi rozdziałami!!
(A! I jeszcze jedno. Jeśli macie jakieś uwagi dotyczące rozdziałów, walcie smialo serio, chcę by wszystko było dobrze napisane, a wam wszystko sie spodobało, takze będę jak najbardziej wdzięczna!)
S.Harris.
![](https://img.wattpad.com/cover/258041785-288-k769361.jpg)
CZYTASZ
⚙ 63194 ⚙ - The Promised Neverland ⎯ Emma x Ray ⎯
FanfictionŚwiat pełen demonów, wzbudzających niepokój, i strach. One są głównym celem Emmy, i pozostałych dzieci. Niczym nieświadomych tego, co może się wydarzyć w niedalekiej przyszłości. Czy uda im się znaleźć bezpieczne miejsce, w którym będą mogli spokojn...