Trondheim
- Mamo, a co to za wielki budynek? - zapytał Janek
- Skarbie, to jest katedra, taki większy kościół. Trondheim było kiedyś najważniejszym miastem w Norwegii, tak jak Warszawa. - odpowiedziała mu Aurora
Czasami zupełnie nie miała pojęcia jak wytłumaczyć pewne rzeczy swojemu dziecku, które ma zaledwie cztery latka. Zastanawiała się co jest dla niego zrozumiałe i jak on pojmuje otaczający go świat.
- A dlaczego już nie jest? - wtrącił się NIkita
- To jest dość skomplikowana i długa historia, po prostu z czasem królowie przenieśli się do Oslo, potem Duńczycy zaczęli rządzić Norwegią. Zresztą, co ja, encyklopedia? Poczytaj sobie o tym, ciocia Wikipedia pomoże. - zaśmiała się Polka
- Jak to jest, że wiesz tyle o Norwegii i tych wszystkich zabytkach?
- Po prostu lubię wiedzieć, co akurat oglądam.
- I pokazujesz młodemu jego drugą ojczyznę. Dlatego go ze sobą wzięłaś. - stwierdził piosenkarz
Janachowska przytaknęła. Po kłótni sprzed paru dni była w szoku, kiedy Ukrainiec pobiegł za nią. Mimo początkowej chęci, postanowiła nie robić scen na ulicy i z pozoru spokojnie wysłuchała, co ma do powiedzenia starszy od niej chłopak. Ostatecznie zdecydowali, że postarają się, aby dogadywać się ze sobą i nie wszczynać kolejnych sprzeczek, kiedy w pobliżu znajduje się mały Solli-Tangen.
- Jak tam mój robaczku? Powiesz wujkowi co widziałeś? - Alexander wziął na ręce Jasia
- Takie kolorowe domki! - odparł wesoło chłopczyk - Mam nawet zdjęcia przy kilku.
- To mi pokażesz potem. Teraz muszę porozmawiać z twoją mamą. Ciocia Elena ma coś dla ciebie. - szepnął mu na ucho
- Cukierki! - już nie było go w pokoju
- No nareszcie wróciliście. Już się bałem, że trzeba będzie was szukać. - Rybak zwrócił się do siedzących w pokoju
- Ty im starszy, tym masz coraz większą sklerozę. Przypominam, że nie jestem tu pierwszy raz, a Norwegowie są bardzo pomocnym narodem. Jakoś byśmy trafili, spokojnie. - powiedziała Aurora siadając na fotelu
- Lepiej powiedz o co chodzi, bo napisałeś tak, jakby miało stać się coś strasznego. - Nikita rzucił się na przyniesione przez Białorusina kanapki
- To od was będzie zależało, czy ta sytuacja okaże się straszna. Niestety norweskie zasady są jakie są i nawet w tak wyjątkowej sytuacji politycznej, rząd nie może traktować ulgowo osób takich jak wy. Po ostatnim koncercie zaczniecie chodzić do szkoły językowej.
- W sensie, że będę musiał nauczyć się norweskiego? - zapytał Alekseev
- Zgadza się. Nie martwicie się, wszystkie informacje o materiałach do nauki dostaniecie na pierwszych zajęciach.
- I jeszcze może powiesz mi, że będę z nim w jednej grupie? - zaczęła Polka - Nie uważasz, że to trochę za dużo czasu spędzonego razem? Mieszkamy w jednym miejscu i teraz jeszcze do szkoły razem? No bez przesady!
- Spokojnie, Ari, spokojnie. Trochę popytałem i mają to zrobić na zasadzie zdolności językowych. Osoby, które znają podstawy norweskiego będą przydzielone do innych grup niż ci, którzy totalnie nie znają języka. On - wskazał na kończącego jeść chłopaka - będzie w grupie razem ze swoją mamą. A tak w ogóle to fajnie widzieć was razem, kiedy się nie chcecie pozabijać. - rzucił na odchodne skrzypek
- Zostało tam coś jeszcze, czy wszystko wciągnąłeś? Głodna jestem. - reprezentant Białorusi podał jej resztę z tego, co przyniósł Sasza
Oslo
- Mamo, ale kupisz mi coś? - Jasiek popatrzył na matkę wzrokiem kota ze Shreka
- A będziesz grzeczny? - zapytała Polka
- Jak nie będzie grzeczny, to mama mu nic nie kupi. - powiedział Nikita trzymając chłopca za rękę
- Nie wiem, czy to był dobry pomysł. - rzekła dziewczyna odpalając samochód
- Poradzi sobie. Zdarzało mu się zostawać z młodszymi maluchami, więc nie masz o co się martwić. - zapewniła pani Elena
- Może powinnam zabrać go ze sobą, kupiłabym mu jakieś ubrania.
- Dziewczyno uspokój się, ostatnio kupowałaś mu ubrania. Dzisiaj zajmujemy się wyłącznie materiałami biurowymi, tudzież nową patelnią. Alex dał mi na nią pieniądze i po raz enty przeprosił za spalenie.
- Ja do tej pory zastanawiam się, jak to jest, że swojego mieszkania nie puścił z dymem. - zaczęła Janachowska - Ale czego ja się w sumie spodziewałam mówiąc mu o kolacji, kiedy trwał mecz.
- Ile wy tego kupiłyście? Pół sklepu tu jest, czy jak? - zdziwiony piosenkarz stanął w korytarzu patrząc na ilość i wielkość toreb, z jakimi pojawiła się w mieszkaniu jego rodzicielka
- Aurora niesie drugie tyle. I patelnię. - odpowiedziała mu matka
- No tak, super świetny kucharz Rybak sfajczył całkiem dobry sprzęt. I jedzenie również. - powiedział pod nosem Ukrainiec i wrócił do salonu, gdzie z klockami rozłożył się Jasiek
- A co tu się stało? I co tak świetnie pachnie? - Aurora stanęła w kuchni z niemałym szokiem, kiedy zobaczyła nakryty stół
Po chwili w pomieszczeniu zjawił się Alekseev w fartuszku, po czym zakomunikował, że odgrzewa obiad. Dziesięć minut później na stole pojawił się dwudaniowy posiłek. Mina Janachowskiej była bezcenna. Spodziewała się raczej zamówionej pizzy albo chińszczyzny, a tu okazało się, że z tego wiecznie humorzastego piosenkarza jest również całkiem przyzwoity kucharz.
- Mamo, a wiesz, byłem grzeczny i nawet pomagałem przy obiadku. - powiedział Janek przerywając ciszę
- No to już niech będzie, coś ci kupiłam. - przewróciła oczami Polka, po czym odchodząc od stołu stwierdziła, że nawet dało się zjeść i Alekseev częściej może ruszyć do boju z garnkami
~~~~~~~~~~
Hejka Kochani!
Coś dzisiaj Alex był spokojny, ale czy tak będzie zawsze? To się jeszcze okaże. Natomiast Nikita zaskakuje po raz kolejny i to pozytywnie ;)
Za wszelkie błędy przepraszam.
Do zobaczenia
buziaki, lahmowa
CZYTASZ
"It must be something that we call Love..."
FanfictionOna - dwudziestojednolatka po przejściach On - dwudziestopięcioletni piosenkarz Oslo - miasto, do którego zmierzają Jedna decyzja europejskiego rządu zmieniła całe ich życie...