"Gość w dom, ale obiad gotujesz sobie sam"

30 5 0
                                    

- Mamo, dlaczego muszę siedzieć z tym panem? - zapytał Janek po zaledwie pięciu minutach jazdy
- A kto ostatnio powiedział, że jest już dużym chłopcem i nie musi wszędzie z mamą chodzić? - odpowiedziała pytaniem na pytanie Aurora, odwracając się do syna
Chłopiec zrobił minę kota ze Shreka.
- O nie, nie nabiorę się na tę sztuczkę, zapomnij, że teraz ciocia się zatrzyma i ja się przesiądę. - Janachowska wróciła do prawidłowej pozycji w czasie jazdy

Julie widząc w lusterku naburmuszoną minę Janka tylko się uśmiechnęła. Widziała ten wyraz twarzy dość często, by z całym przekonaniem stwierdzić, iż jej chłopak nie powinien był zostać wujkiem i często również nianią małego urwisa.

Mieszkanie Rybaka

- Wszystko zabraliście z samochodu? Tak? To już szybciutko ręce myć i do stołu. Pewnie głodni jesteście po podróży - pani Natalia Rybak jak zawsze z serdecznym uśmiechem i typową słowiańską gościnnością przywitała znajomych syna. Z troską popatrzyła na Aurorę, która próbowała udawać, że wszystko jest w jak najlepszym porządku.

-"Jesteśmy na miejscu. Wszystko ok." - wysłała do mamy i Kamili dziewczyna, zanim usiadła obok tymczasowej pani domu

Po skończonym posiłku Julie wraz z przyszłą teściową mimo usilnych starań nie pozwoliły Janachowskiej, aby ta pomogła im w sprzątaniu stołu.
Aura poszła zatem do pokoju, w którym miała zamieszkać przez najbliższe tygodnie. Było to dość dziwne stwierdzenie, gdyż musiała tak naprawdę przepakować swoje i Janka rzeczy tak, by wystarczyło ich tylko na kilka dni pobytu w pierwszym mieście, w którym miał odbyć się koncert. Potem wracali do stolicy i parę dni później kolejny wyjazd.

- "Good morning, good morning!" - zaśpiewał Alex, gdy zobaczył wchodzącą do kuchni Aurorę.
Poprzedniego wieczora zdążyli porozmawiać jedynie o tym, jak będzie przebiegać cała impreza. Ustalili, że na czas wywiadów mały zostanie z Julie, a przed koncertem w Oslo zawiozą go do rodziców Didrika.

-Cześć i czołem! - powiedział dziwnie zadowolony Nikita, siadając przy stole - Jakie plany na dzisiaj, mistrzu? - zwrócił się do Rybaka
- Wy pakujecie się do Stavanger, ja za pół godziny jadę do hotelu sprawdzić, czy wszyscy, którzy przyjęli zaproszenie dotarli i omówić szczegóły transportu. Wrócę pewnie późno, więc nasz mecz przełożymy na trochę luźniejszy termin. A jutro wyjeżdżamy.
- A. No spoko. Jedno malutkie pytanko. Co z obiadem? Twoja mama znowu nas czymś super pysznym uraczy?
Sasza i Aurora spojrzeli na siebie.
- Ja mam mu powiedzieć? - zapytała Polka
- Nieee, ja to zrobię. - rzekł Rybak - Drogi mój Nikito, jak prawi stare, mądre norweskie przysłowie - "gość w dom, ale obiad gotujesz sobie sam". Masz całą lodówkę do dyspozycji. - skrzypek poklepał zaskoczonego Ukraińca po plecach i poszedł do swojej sypialni
- Myślałem, że to leci "gość w dom, Bóg w dom" - po chwili jednak chłopak zrozumiał sens wypowiedzi dwukrotnego reprezentanta Norwegii na Eurowizji - Powiedz, że on żartuje. - Alekseev błagalnie spojrzał na Aurę
- Nie pocieszę cię, taka już norweska mentalność, równouprawnienie i te sprawy. - odparła Janachowska - Gdyby w razie moje słońce tu przyszło, a ja bym jeszcze w łazience przebywała, daj mu kanapki i zrób herbatę, tylko żeby nie była gorąca. Chyba potrafisz zająć się czterolatkiem przez chwilę? Dzięki wielkie! - dała Nikicie buziaka w powietrzu i skierowała się w stronę pomieszczenia obok swojego tymczasowego pokoju

Chwilę potem w kuchni pojawił się Jasiek. Zgodnie z zaleceniami dziewczyny, Alekseev zabawił się w kucharza i podał młodemu śniadanie można by rzec w iście królewskim stylu. Niestety popełnił poważny błąd, wynikający z nieznajomości dworskich obyczajów - królewiczowi nie wolno czochrać włosów, zwłaszcza podczas posiłków, za co zresztą został ukarany kopniakiem w kolano.
- Zapowiada się uroczy dzień. - wymamrotał pod nosem popijając zimną już kawę

- Co tam marudzisz pod nosem? - zapytała uszykowana Polka
- Nic nic, tak tylko do siebie mówię. - odparł Alekseev
- Mam nadzieję, że zachowywałeś się grzecznie. - zwróciła się z podejrzliwością w oczach do syna
Ten jedynie uśmiechnął się do matki, po czym zeskoczył z krzesła i pokazując Nikicie na odchodne język, poszedł do pokoju.
- Tylko i aż zarobiłem kopniaka w kolano, za zmierzwienie mu włosów, no anioł po prostu z tego dzieciaka - fuknął piosenkarz i również opuścił pomieszczenie
- Ktoś tu chyba ma urażoną dumę, bo godzinę temu przyszedł cały w skowronkach...

"It must be something that we call Love..."Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz