(Ewron x thorek) -SimpEwroona- dla ciebie <3
****Stałem na krawędzi dachu słysząc sygnały i krzyki, płacze innych ludzi. Spojrzałem w dół dostrzegając migające światła straży, karetek i policji zgromadzonych pod jednym blokiem. Widziałem też moich zapłakanych przyjaciół czy też rodzinę. Ale jednak, nie było go.
Odkąd nasze drogi się rozeszły świat mi się załamał do takiego stopnia że dziś, właśnie w tym momencie stoję na krawędzi dachu dziesięcio piętrowego bloku, I rozmyślam o tym by skoczyć na oczach setki ludzi. Jednak oni mnie nie obchodzili. Wziąłem głęboki oddech przypominając sobie chwile spędzone spędzone nim.
Siedzieliśmy właśnie na krawędzi dachu trzymając się za ręce obserwując gwiazdy. Spojrzałem na rysy twarzy bruneta i lekko się uśmiechnąłem. Chłopak spojrzał mi w oczy, jego piękne niebieskie tęczówki wpatrywały się w moje.
- każda chwila spędzona przy tobie to coś czego nie żałuję. Będę na zawsze.- powiedział przyciągając mnie bliżej tak aby nasze nosy się stykały.
-obiecujesz?- zapytałem.
-obiecuje.- powiedział wbijając się w moje usta.
Na same wspomnienia tego wieczory w oczach zebrało mi się więcej łez. Spojrzałem w dół gdzie zobaczyłem ponownie ten sam widok. Ratownicy próbujący coś zdziałać, policja ogarniająca ludzi wokół, straż pilnująca czy nic się nie dzieje. Zwykłe rzeczy wykonywane przez nich na codzień jednak dziś były one robione przeze mnie. To ja stałem na dachu gdzie zaraz miałem zamiar Skoczyć a nie oni. Wziąłem wdech wspominając ostatnie wspomnienia z nim.
- przykro mi Kamil, ale to koniec naszej znajomości. Muszę wyjechać. Przykro mi.- powiedział z łzami w oczach.
- ale obiecałeś...- wyszeptałem a z moich oczu popłynęło morze łez.
- przepraszam.- powiedział wychodząc.
To nie ma sensu, minął rok odkąd wyjechał a ślad po nim Zaginął. Przyjaciele z dnia na dzień widzieli pogarszający się mój stan jednak nie umieli na to nic poradzić. Brakowało mi jego. Brakowało mi Stasia.
Wziąłem wdech I wydech spoglądając pod nogi. Byłem gotów zrobić ten ostatni krok gdy za moimi plecami usłyszałem znajomy głos. Zamarłem.
- Kamil nie rób tego, jestem tutaj. Wróciłem. Chodź do mnie się przytul nie rób nic głupiego.- powiedział chłopak a ja zanim się obróciłem poczułem mocny uścisk i pociągnięcie w przeciwną stronę od krańca dachu.
- Stasiek, tęskniłem. Przepraszam za to co chciałem zrobić.- powiedziałem czując łzy na moich policzkach.
-ja też przepraszam. Nie powinienem cię zostawiać.- powiedział lekko się uśmiechając po czym przetarł Kciukiem łzę z mojego polika.
Kocham Cię...- wyszeptałem mu do ucha.
- ja ciebie też, chodź zejdziemy.- powiedział chłopak łapiąc mnie za rękę prowadząc bezpiecznie do wyjścia.
****
Heyo
Pisane: 3.09.2021
Opublikowane: 4.09.2021
Słów: 409
Papa