6

2.7K 198 302
                                    

-to z kąt ta strzała?...

Pov. Dream//
Postanowiłem się rozejrzeć i zostawić dwójkę samych poszedłem w głąb lasu, ale przez ciemność nie mogłem dostrzec nic. Zresztą jak zawsze, ciemność to taki wróg numer jeden jednak usłyszałem naciąganie strzały, zaczęłam się bardziej wsłuchiwać, z której to strony...Bardziej na prawo, zacząłem tam biec uważając przy tym by czasem nie dostać. Usłyszałem szelest liści, przez co mogłem uznać, że uciekał, rzuciłem siekierę w jego stronę i usłyszałem ponowny szelest...Upadł, podszedłem na spokojnie i zauważyłem jednego ze strażników

-czego chcesz? Nie zabijaj mnie!-Powiedział spanikowany ja natomiast dostrzegłem, że trafiłem go w nogę...Niestety

-niczego, śmierć i tak cię czeka...Nie wybaczam takim ludziom jak ty-powiedziałem gwałtownie wyciągając siekierę z jego nogi, na co ten zagryzł wargę z bólu, ale płaczu nie powstrzymywał

skrzywdziłeś kogoś, kto jest dla mnie ważny, więc się nie dziw -zrobiłem zamach i wbiłem mu siekierę w głowę następnie ją wyciągnąłem i zacząłem wracać, lecz koło mojego ucha poczułem wiatr, była to strzała, która właśnie przeleciała obok. Odwróciłem się i zobaczyłem większą grupkę strażników, zacząłem biec w stronę ogniska ciągnąć za kołnierze dwoje przyjaciół, którzy nie rozumieli, co jest, ale po chwili zaczęli biec sami

-co jest?-Zapytał w zadyszu George-wpakowałeś się w coś?-Ja jedynie pokazałem, kto biegnie mniej więcej za nami, na co oboje odwrócili się szybko by sprawdzić-no tak...-Wyjąłem perłę i wręczyłem sapnapowi, na co ten nie wiedział, co zrobić

-żuć i chwyć Georga- powiedziałem, na co ten tak zrobił, George wyglądał jakby wiedział, czym jest ta perła, ponieważ chciał mnie chwycić za dłoń, lecz nie udało mu się.-Skoro oni bezpieczni to teraz wystarczy się rozprawić z tymi...na tym moja przygoda skończyć się nie może.

Pov. George//

Idiota! Pieprzony idiota!- Powiedziałem kopiąc w drzewo ze złości

uspokój się, złość tu w niczym nie pomoże on po prostu chciał dla nas najlepiej- powiedział sapnap kładąc dłoń na ramieniu bruneta

-może, co do złości się zgodzę, ale do drugiego to nie, ponieważ nie wiemy gdzie jesteśmy jest do tego noc i co najważniejsze nic nie mamy!- Strąciłem jego dłoń z mojego ramienia- cymbał z niego i tyle

-ale się o niego martwisz- wkradł się mu uśmiech na twarz Nicka- tylko nie zaprzeczaj, bo ja znam już prawdę

walić, co teraz mamy zamiar zrobić?- Powiedział już spokojny brunet

-wypadało by się schować skoro nie mamy broni a później poczekać na ranek w schronieniu- powiedział Nick rozglądając się i wskazał na pewną jaskinie- może tam?

- Głupi czy głupi?-Powiedział lekko podirytowany brunet

-tak sobie żartuje, wiem gdzie mieszka cl- sapnap zatrzymał się- dream- poprawił się miejąc nadzieje, że brunet się tym nie zaciekawi- tylko problemem będą pułapki, zapewne są zastawione wszędzie.

-Masz rację, a co z tym no jak on miał... na k chyba

-masz na myśli karla?- Zapytał Nick

- tak tak on, nie możemy iść do niego? W końcu i tak tam mieliśmy iść

-myślałem, że jesteś głupszy, chodźmy

Pov. Sapnap// (tego nikt się nie spodziewał)

Przysięga...-dnfOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz