Perspektywa T/i
Przebudziłam się dość wcześnie rano. Od razu się ubrałam i ogarnęłam. Był to dzień, w którym miałam poznać swoich rówieśników, więc byłam bardzo podekscytowana. Chciałam zrobić na nich dobre wrażenie i zawrzeć nowe przyjaźnie w tych chorych czasach.
Kiedy zdążyłam się uszykować była godzina 8 rano. Jessi miała po mnie przyjść około 9, więc musiałam poczekać. W tym czasie poczytałam sobie komiksy, które leżały na półce obok mojego łóżka.
O 9 do moich drzwi zapukała Jessi. Była ona matką dwójki dzieciaków stąd. Kiedy tu przyszłam podcieła mi włosy i zrobiła ładną fryzurę. Czułam, że złapałyśmy wspólny język.
"I jak T/i gotowa ?" Pyta blondynka.
"No pewnie ! Nie mogę się doczekać. " Odpowiedziałam pełna ekscytacji.
Kiedy doszłyśmy na miejsce, Jessi zaprowadziła mnie do pokoju, gdzie przesiadywali moi rówieśnicy.
Pierwsza weszła Jessi,
"Hej, jest ze mną nowy członek grupy, T/i. Jak już wam mówiłam jest w waszym wieku, więc mam nadzieję, że odnajdziecie wspólny język. " Mówiła.
Wtedy niepewnie weszłam do pomieszczenia i od razu złapałam kontakt wzrokowy z chłopcem w kapeluszu szeryfa. Z nim jako pierwszym się przywitałam i przedstawiłam.
"Cześć, T/I." Mówię niepewnie.
"Hej, Carl. Miło Cię poznać." - Odpowiada chłopak podając mi rękę.
Następnie przywitałam się z chłopcem o imieniu Ron. Na samym końcu przywitałam się z Enid - przyjaciółką chłopaków. Od razu zauważyłam, że jakoś krzywo na mnie spogląda, ale ignorowałam to.
Zaczęliśmy rozmawiać na wszelkie tematy. Pytali się mnie skąd pochodzę, czy miałam wcześniej grupę i czy umiem dobrze walczyć ze szwendaczami. Enid jednak wykazywała najmniejsze zainteresowanie. Siedziała w kącie czytając komiksy i tylko połowicznie słuchając tego co mówię.W pewnym momencie Jessi zawołała na chwilę Ronalda do siebie. Tak więc rozmawiałam w pojedynkę z niebieskookim brunetem. Wydawało mi się, że znaleźliśmy szybko wspólny język i miałam ogromną nadzieję, że zostaniemy najlepszymi przyjaciółmi.
Kiedy wrócił Ron przyniósł nam sporo przekąsek. Tak więc bardzo miło spędziłam popołudnie. Po spotkaniu z nowymi przyjaciółmi wróciłam do domu bardzo zmęczona. Umyłam się, wyszorowałam zęby, włożyłam piżamę i od razu położyłam się do łóżka. Myślałam o dzisiejszym spotkaniu i nie mogłam przestać się uśmiechać. Nie sądziłam, że może mnie jeszcze spotkać coś tak dobrego.
Bardzo szybko zasnęłam, zapadając w twardy sen. Dawno nie spałam tak dobrze.
Następnego dnia bardzo późnym rankiem obudziło mnie pukanie do drzwi. Zerwałam się z łóżka i szybko przebrałam z piżamy. Kiedy otworzyłam drzwi ujrzałam Carol. Przyniosła mi własnoręcznie robione ciastka. Grzecznie podziękowałam i wróciłam do pokoju. Ogarnęłam się i stwierdziłam, że pójdę się przewietrzyć.Kiedy wyszłam już na zewnątrz spacerowałam przez jakiś moment, kiedy nagle zobaczyłam z daleka Rona i Enid, którzy się przytulają i trzymają za ręce. Wyglądało to tak, jakby byli razem. Dosłownie chwilę później dołączył do mnie Carl, który był na spacerze z Judith- jego małą siostrą.
Kiedy ich zobaczył skrzywił się i pokręcił głową.
Lekko się zaśmialam."Podoba ci się Enid ?" Zapytałam parskając śmiechem.
"Może trochę. " Odpowiedział
Poczułam się wtedy nieco dziwnie i nie wiedziałam co powiedzieć, więc tylko stałam i milczałam. Carl przerwał ciszę.
"To już chyba i tak nie ma znaczenia. "
Czułam się zmieszana i nie do końca wiedziałam co mu odpowiedzieć, więc zaproponowałam wspólny spacer. Zgodził się.
Spacerowaliśmy razem po Alexandrii lepiej się poznając. Oboje się uśmialiśmy. Miło spędziłam z nim czas. Kiedy już miałam iść do domu, Carl zaproponował mi spotkanie u niego w domu. Powiedział, że wtedy będę mogła poznać ojca i jego partnerkę. Oczywiście się zgodziłam.
Wróciłam do domu i resztę dnia spędziłam czytając komiksy.
Kiedy poczułam się zmęczona wzięłam szybki prysznic, ogarnęłam się do spania i położyłam do łóżka. Oczywiście przed snem myślałam o czasie spędzonym w Alexandrii. Bardzo mi się tu spodobało. Zasnęłam po chwili.
CZYTASZ
The walking dead | Carl Grimes
FanfictionHistoria O miłości Carla i T/i podczas apokalipsy zombie.