Perspektywa T/i
Obudziłam się rankiem w łóżku Carla, ale jego nie było już obok. Rozejrzałam się po pokoju i zobaczyłam, że jeszcze śpi. Postanowiłam, że go obudzę, bo mieliśmy iść na wspólne śniadanie do mnie i wyjść na spacer. Tak więc usiadłam obok niego przyglądając się mu. Szturchnęłam go w ramię mówiąc
-"Wstawaj, idziemy do mnie."
Chłopak przetarł oczy i usiadł obok mnie. Uśmiechnął się, po czym przeciągnął.
Nie zmienialiśmy ubrań, tak więc byłam w jego bluzie. Włosy związałam w kitkę, żeby było mi wygodnie i po 15 minutach wyszliśmy z domu. Pogoda dopisywała więc spacerkiem szliśmy do mnie.
Po drodze spotkaliśmy Enid, która szła z Ronem. Kiedy się mijaliśmy ujrzałam zawiść i zazdrość u Enid, gdy zauważyła, że mam bluzę Carla. Czułam ogromną satysfakcję i uśmiechnęłam się do niej podstępnym uśmieszkiem.
-"Nie lubicie się?"- Zapytał mnie wprost chłopak.
-"Nie szczególnie. To znaczy nic do niej nie mam, tylko ona żywi do mnie jakąś urazę."- Odpowiadam szczerze.
-"Chyba wiem o co może jej chodzić."
-"O co ?"
Brunet odpowiada tylko spojrzeniem i uśmiechem. Kiedy dotarliśmy do mojego domu wspólnie zrobiliśmy śniadanie. Było bardzo smacznie i śmiesznie.
-"Uwielbiam spędzać z tobą czas Grimes."
-"Z wzajemnością T/i."
Uśmiechnęłam się i na moich polikach zagościły rumieńce.
-"Och T/i czy to znowu to o czym myślę?"- Naśmiewa się Carl.
-"Dasz mi kiedyś spokój?"
-"Nie ma szans."
Zaśmialiśmy się razem i pozmywaliśmy brudne naczynia. Chwilę odpoczęliśmy i wyszliśmy na długi spacer. Najpierw po Alexandrii, a później poza jej bramami. Z każdą chwilą bardziej uświadamiałam sobie, że chyba coś do niego czuje. Wolałam jednak tego nie mówić, żeby nie psuć naszej przyjaźni.
Po długim spacerze okazało się, że Carl ma nocną wartę z Rositą. Kiedy rozeszliśmy się do swoich domów wpadłam na pomysł. Mianowicie chciałam porozmawiać z Rositą, żeby przejąć jej wartę. Coś w rodzaju małej niespodzianki. Zatem udałam się do domu Rosity. Przywitałam się i przedstawiałam propozycję.
-"To jak ?"
-"Z chęcią. Powodzenia zakochańce."- Mówi z uśmiechem.
-"Przyjaźnimy się."
-"Tak, tak od razu widać, że coś tam jednak iskrzy."- Uśmiecha się szerzej Rosita.
-"Oj tam przesadzasz. Dziękuję Ci bardzo, do zobaczenia!"
-"papa."
Wyszłam od Rosity zastanawiając się nad tym co mówiła. Chyba w sumie miała rację, ale co ja wiem. Z racji tego, że do warty jeszcze daleko postanowiłam odwiedzić Carol, bo dawno u niej nie byłam, a akurat jest u niej też Judith.
Posiedziałam u Carol dobre trzy godziny i wróciłam do domu. Położyłam się na kanapie słuchając mp3 mniej więcej o 17.00. Warta zaczynała się o 19.00, więc miałam dość sporo czasu.
Leżałam i leżałam aż w końcu się ocknęłam.
-" Cholera zasnęłam!"- Mówię sama do siebie.
Szybko się zerwałam. Była już 21.00. Wyszłam z domu i podeszłam pod bramę, gdzie na górze siedział Carl.
-"Hej, potrzebujesz wsparcia?"
-" O, hej. Nie jesteś u siebie ? Robi się już późno.
-"Nie głupku, zostaję z tobą."
-"Zapraszam"
Gdy weszłam na górę zobaczyłam szeroki uśmiech na jego twarzy.
-"Weszłaś w układy z Rositą?"
-"Można tak powiedzieć."- Zaśmialiśmy się oboje, a ja oparłam się o jego ramię.
-"Piękny widok. To jedyny powód, dla którego lubię warty. "
-"Nie dziwię się."- Odpowiadam.
-"Zostajesz do końca?"
-"No jasne, że tak."
-"A jakie mamy plany na jutro ?"
-"Cóż, zbyt wielu planów nie możemy mieć."
-"Jesteś pewna?"
-"Co tym razem wymyśliłeś?"
-"Znalazłem na strychu stary aparat. Możemy porobić jutro zdjęcia na pamiątkę. Co ty na to ?"
-"Brzmi fajnie."
-"To tyle?"
-"Oj no dobra. Wpaniały plan Carl !!!"
Oboje się śmiejemy. Noc była piękna i dość spokojna. Tej nocy szwendaczy była zaledwie garstka. Carl oczywiście zabijał ich z łuku. Za każdym nie trafnym strzałem śmiałam się z niego, a on udawał rozpacz. Większość nocy spędziliśmy przytuleni do siebie i rozmawiając o tym co sfotografujemy jutro. Nad ranem podziwialiśmy wchód słońca trzymając się za ręce. Cudowna atmosfera, która wtedy panowała jest nie do opisania. Było fantastycznie.
CZYTASZ
The walking dead | Carl Grimes
FanficHistoria O miłości Carla i T/i podczas apokalipsy zombie.