P O V.. KIRA
Po skończonej, geografii z przystojnym nauczycielem, wyszłam z nowo, poznaną dziewczyną i skierowałyśmy, się pod salę.
Rozmawiałam, z Lilą, o naszym hobby, oraz tego typu rzeczami.
Dowiedziałam się, że ulubionym, kolorem dziewczyny, jest zielony, ma 18 lat, a także starszego, od siebie, o 4 lata chłopaka, który nazywa się, Tyler. Ma 3 braci, którzy, są od, niej starsi. Mieszka z rodzicami. Jej ulubionym jedzeniem, jest spaghetti, za to, nie lubi brukselki i oliwek. Jej ulubionym przedmiotem, jest historia, za to nienawidzi matematyki, cóż mamy coś wspólnego.
Po bliższym, zapoznaniu się, usłyszeliśmy dzwonek, na moją 2 lekcje.
- Kira, nauczyciel, sam usadawia, nas i siedzę, z Marią- zasmuciła się, dziewczyna, na co posłałam, jej pokrzepiający uśmiech, wchodząc, do klasy.
Stanęłam, na jej środku, czekając na nauczyciela. Skoro jetem nowa, musi mi przydzielić miejsce.
Klasa powoli, zapełniała się, aż była, całkowicie pełna. Rozglądałam się, tak dopóki nie usłyszałam, zamykanych drzwi. Odwróciłam się przodem, do nich, a wtedy, mój świat, się zatrzymał.
W drzwiach stał, wysoki, ciemnowłosy mężczyzna, szerokie ramiona, klata opięta przez, przylegająca koszulkę, na szczupłych nogach, dresy, a na stopach, białe nike.
Na rękach, zauważyłam rękawy tatuaży, jeden był chyba, długi gdyż koniec, zauważyłam, na szyi. ~ chciałbym go dotknąć~ mruknęłam, do siebie, a po chwili, potrząsnęłam głową, na swoje głupie myśli.
Spojrzałam, tym razem, na twarz, ciemne włosy, krzaczaste brwi, prosty nos, średniej wielkości usta, ostre rysy twarzy, oraz lekki zarost, co dodawał mu uroku. A gdy spojrzałam, w jego oczy, zaschło mi, w ustach.
Były, takie czarne, jak otchłań, bez niczego, mogłabym patrzeć, w nie godzinami.
~jest taki przystojny, cholera, to aż grzech ~ karciłam się, w myślach.
Gdy, już miałam odchrząknąć, usłyszałam warczenie ~MOJA~ zdezorientowana, rozglądnęłam, się po klasie, dopiero teraz, zauważyłam, że stałam tak, śliniąc się, na widok mężczyzny.
~kurwa, opanuj się~
Odchrząknęłam, co powróciło nie tylko mnie, do żywych. Zauważyłam, że także facet, pomrugał kilka razy, ruszając wprost, na mnie. W ostatniej, chwili ominął mnie, dotykając, mojej lewej dłoni, przez którą, przebiegło dziwne mrowienie.
- Dzień dobry klaso- rozniósł się, jego głos, był jeszcze bardziej seksowny, niż go, sobie wyobrażałam.
- a panienka..?- zapytał, patrząc na mnie intensywnie, z lekkim, uśmiechem troski?
- um, bo.. jja.. um.- jąkałam się, jak jakaś małolata, przez co poczułam, ciepło, na policzkach. Jeszcze tego brakowało, żebym wyglądała, jak dojrzały burak.
Odetchnęłam i przymykając oczy, aby się lekko, uspokoić.
- jestem, tu nowa, a z tego, co słyszałam, pan wyznacza miejsca- wyznałam, na jednym tchu.
- oh, przedstaw się, słoneczko- odezwał się, a ja spięłam się, na pieszczotliwą ksywkę, którą puściłam, mimo uszom.
- Cześć, jestem Kira, przeprowadziłam się, z Hollywood, mam brata, uwielbiam rysować i moim ulubionym przedmiotem, jest historia- odezwałam się, posyłając klasie miły uśmiech, co odwzajemnili.
- dobrze, Nazywam się, Dylan Devis i jestem nauczycielem, historii i wychowania fizycznego.- mrugnął do mnie, na co się zarumieniłam. A po chwili, miałam laga mózgu, Devis? Jak Lila? To może jest, jej jakaś rodzina? Muszę z nią pogadać.
- a zatem, poproszę cię, abyś usiadła, obok Ethana Werra- imię i nazwisko chłopaka, wydawało mi się, że wywarczał.
Chłopak o rudych włosach i jasnych oczach, pomachał mi, na co, uśmiechnęłam się i ruszyłam, do swojej ławki, która znajdowała się, na samym końcu. Zauważyłam, że Lilka siedzi w 1 ławce, co mnie lekko rozśmieszyło.
- Cześć piękna, Ethan jestem- zagadał rudowłosy, z flirciarskim uśmiechem.
- Kira, wiesz ten uśmiech, mial mnie rzucić, na kolana? Stara babcia, już, lepiej się uśmiecha kochany- powiedziałam, a chłopak zrobił taką minę, że wybuchłam śmiechem, a chłopak zaraz, po mnie. A po chwili zamilkłam, przypominając sobie, że jestem w klasie, która patrzy, na mnie, wraz, z przystojnym nauczycielem..
- przepraszam- bąknęłam, próbując pohamować śmiech.
- Werra! Do odpowiedzi- krzyknął ostro nauczyciel, przez co, się spięłam.
Kurde, to moja wina, muszę to naprawić.
- przepraszam, to nie, jego wina profesorze- mówię ze skruszoną miną, patrząc prosto, w jego, mroczne oczy.
- Panno Black, rozumiem, że chcesz odpowiadać, za KOLEGĘ?- zapytał, wyraźnie podkreślając, wyraz kolega.
~cóż, uwielbiam historie, nie może być, aż tak źle~ wahałam się, lecz skinęłam głową.
- dobrze, lecz jeżeli nie odpowiesz, dostaniesz jedynkę i zostajesz po lekcjach, przez następny tydzień, zgadzasz się?- zapytał, na co ponownie skinęłam głową.
- dobrze, wiec może, od prostego pytania bitwa pod Cedynią?- patrzył prosto, w moje oczy, jakby chciał, mi zajrzeć, w duszę.
- 972- odpowiedziałam.
- konfederacja Barska?- kolejne.
-1768-1772- mruknęłam.
Zadał mi, chyba z 20 pytań, o daty, aż w końcu.
- przyczyny wojny, z zakonem krzyżackim- widziałam, w jego oczach błysk.
Kurwa, akurat o to? Cholera, jak to było.
- widzę, że nie znasz, odpowiedz...- przerwałam mu gwałtownie, przypominając sobie cokolwiek.
- Bezpośrednią przyczyną wybuchu wojny była sprawa Żmudzi. Była to litewska ziemia, która dzieliła państwo zakonu krzyżackiego, w Prusach z terenami, w Inflantach. Witold, wielki książę litewski, zawarł przymierze z Krzyżakami i oddał im tę ziemię.- odpowiedziałam, na jednym wdechu, nie będąc pewna, słowach słów.
Widziałam, szok na twarzy profesorka, jak i reszty klasy.
- co.. znaczy yyy..- teraz, to on się jąkał, a ja, posłałam mu słodki, niewinny uśmiech.
- bardzo dobrze, widzicie klaso! Nowa uczennica, a wie o wiele więcej, nawet ode mnie- mruknął ciszej. - dostajesz 5, mam nadzieje, że to, nie ostatnia- usiadł na swoim miejscu, tłumacząc dalszą, cześć lekcji.
Przez cały czas, czułam jego, wywierające spojrzenie, przez które, nie mogłam, się skupić.
W końcu, usłyszałam upragniony, dzwonek, wybiegłam z klasy, jakby mnie, szatan sam gonił. Zatrzymałam się, dopiero, pod szafkami,
oddychając ciężko i Czekając na Lilę.
- a ty, co tak uciekłaś- zaśmiała się, dziewczyna stając, obok szafki.
- cóż, tak jakoś- uśmiechnęłam się niezręcznie, a po chwili zapytałam- ty, macie, tak samo, na nazwisko?- podniosłam brew, do góry.
- No tak, zapomniałam, hahah Dylan, to mój braciszek, starszy o 7 lat. - powiedziała uśmiechając, się promiennie.
- oh- wymsknęło, mi się.
- mamy jeszcze, 3 lekcje, do wolności - mówię marudząc dziewczynie, nad uchem.
Idąc korytarzem, przeglądam plan lekcji, szukając w której sali, mamy fizykę.
W końcu wpadam, na twarda ścianę.
- kurwa! Kto to, tu postawił - mruczę trzymając się, za głowę.
- raczej wystawą, nie jestem, żeby stać na środku drogi, język młoda damo- usłyszałam zachrypnięty głos, od którego dostałam gęsiej skórki.
Podniosłam zszokowana głowę, widząc znajome, czarne tęczówki. Zażenowana spuściłam głowę, czując, jak robię, się czerwona.
- przepraszam, nie chciałam- bąknęłam i prawie biegiem, wyminęłam nauczyciela ciągnąć, za sobą, śmiejąca się Lilę.CO SIĘ, ZE MNĄ DZIEJE, DO CHOLERY.
.....................................................................
Poprawiam rozdziały.
Zmieniając lekko, bieg zdarzeń.
.....................................................................
CZYTASZ
Na zawsze razem /ZAWIESZONA
WerewolfWilkołaki 😬❤️ Czytaj to się dowiesz o czym Kocham ⭐️⭐️ jak i 💭