4. Bądź milsza.

32 3 0
                                    







     W nocy nie mogłam zasnąć. Cały czas miałam w głowie sytuacje, która wydarzyła się poprzedniego dnia wieczorem. Nie rozmawiałam z nią od tamtej chwili, nawet nie chciałam. Wiem, że nasze życie do najzwyklejszych nie należy, ale nie potrafię traktować tego normalnie. Allison zawsze powtarza, że powinnam się już przyzwyczaić. Trudno jest nie zareagować, kiedy widzi się broń w miejscu, którym powinniśmy czuć się bezpiecznie.

   Budziłam się kilka razy. Mój sen kończył się na strzale i krwi. Wstawałam cała przepocona i z przyśpieszonym oddechem. Trudno mi było powrócić znów do snu. Budzenie się jest o wiele łatwiejsze niż zasypianie. Tym razem było lepiej niż poprzednio. Nie miałam ataków paniki, nie krzyczałam, nie płakałam. Można powiedzieć, że po prostu to przeżywałam i próbowałam się uspokoić, ale nie wychodziło mi to.

   Wstałam około trzynastej. Zmęczona jeszcze bardziej, niechętna do jakiejkolwiek czynności. Przy łóżku, na szafce nocnej stał talerz ze śniadaniem. Dwie kanapki z dżemem truskawkowym. Mama mi takie zawsze robiła na przeprosiny.

Powoli usiadłam opierając się o zagłówek łóżka. Przetarłam delikatnie oczy i położyłam talerz na swoich udach. Jedno z najlepszych posiłków. Uwielbiam też tosty, które mogę jeść codziennie i nigdy mi się nie znudzą. Odłączyłam telefon od ładowarki i odblokowałam go. Pierwsze co zobaczyłam to wiadomość od Caroline. Pisała, żebym wysłała jej wieczorem adres to przyjdzie i pomoże mi się naszykować na dzisiejszą imprezę.

Chciałam na nią bardzo pójść i się odstresować, ale jeszcze bardziej przytłaczała mnie myśl, że pewnie dziewczyna będzie chciała mnie przedstawić swoim przyjaciołom. Nie jestem najlepsza do zawierania nowych znajomości. Na początku zawsze jestem cicha i nieśmiała, choć wczoraj nawet polubiłam Jacoba. Przejrzałam wszystkie social media i odłożyłam z powrotem telefon. Złapałam za pilot i włączyłam pierwszy lepszy serial na netflix.

   Minęło jakieś pół godziny i nagle usłyszałam pukanie do drzwi. Wstałam z łóżka, przy czym zakręciło mi się w głowie. Skierowałam się w stronę drzwi. Otworzyłam je, a po drugiej stronie stał Pan Williams.

-Dzień dobry, panienko. Jak się spało? Mam nadzieje, że nie przeszkadzam.- spokojny i miły głos mężczyzny przywitał mnie z delikatnym uśmiechem. Był jak zwykle w czarnym garniturze i z jednym odpiętym guzikiem koszuli.

-Dzień dobry, prawie nie spałam jakoś nie mogłam. W czym mogę pomóc?-

-Miałem przekazać, że Allison wyjechała na tydzień w sprawach biznesowych. Samochód już jest w garażu, więc przekazuje kluczyki, oby się panience spodobał mój wybór.- podał mi kluczyki, a ja zauważyłam na nich znaczek BMW. Zmarszczyłam lekko brwi, bo od zawsze jeździliśmy tylko mercedesami, a mój wymarzony samochód właśnie pochodził z tej marki. Odebrałam je i lekko skinęłam głową na znak podziękowania. Mężczyzna już chciał odejść, ale musiałam coś jeszcze powiedzieć.

-Jeżeli, by Pan mógł, to proszę mi mówić Livia, będę się wtedy czuła bardziej komfortowo.- uśmiechnęłam się, a Williams również to odwzajemnił.

-Oczywiście, miłego dnia.- powolnym krokiem odszedł od drzwi mojego pokoju. Zamknęłam je i z powrotem skierowałam się do łóżka.

  Allison wyjechała. Zapewne załatwić tą wczorajszą sprawę. Zastanawia mnie czy mężczyzna o wszystkim wie, czy ma świadomość co tak naprawdę dzieje się w tej rodzinie i dla kogo pracuje. Jeżeli nie to czeka go cudowna przygoda w popadaniu w tym okropnym świecie. Przez te wszystkie wydarzenia i rzeczy, które widziałam jestem zniszczona i pusta w środku...


Lost PeopleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz