2.Bez Odbioru

107 11 26
                                    


Pov Astrid

Spojrzałam na moją inteligentną opaskę była godzina 17.20 czyli mam jeszcze 20 minut żeby się przebrać i coś lekkiego zjeść. Rozebrałam się tak że została na mnie tylko bielizna  i stojąc przed szafą zastanawiałam się co ubrać. Na dworze było bardzo ciepło więc postanowiłam ubrać czarne legginsy i stanik sportowy, pobiegnę z odsłoniętym brzuchem. Mam piękne ciało którego się nie wstydzę. Włosy zaplotłam w warkocz który zarzuciłam na lewy bok, codziennie miałam taką fryzurę podczas biegania i nigdy mi nie przeszkadzała, następnie ruszyłam na dół w stronę kuchni po drodze na schodach minęłam mojego brata Szona. Szon jest przystojny ma niebieskie oczy i czarne włosy, oraz jest dobrze zbudowany. Dziewczyny w szkole za nim szaleją, po drodze chłopak mnie zaczepił

-No, no siostra widzę, że jesteś coraz to śmielsza w swoim ubiorze- powiedział po czym zagwizdał

-Dzięki... Dupku- dodałam po chwili namysłu i zbiegłam do kuchni

-Ten jak mnie nazwałaś dupek uszykował ci coś do przekąszenia na drogę!- Krzyknął  ze schodów mój brat 

-Dzięki, ale dupkiem i tak jesteś - powiedziałam po czym zabrałam się za jedzenie

-A i przypominam, że jak wrócisz to nas już nie będzie i wrócimy za około 2 tygodnie- No tak przecież mój mądry brat tak dobrze się uczy, ze wygrał wyjazd na wakacje w ciągu roku szkolnego i bierze ze sobą rodziców, ale ich i tak prawie że cały czas nie ma w domu. Szczęściarz, ale ja też nie będę cierpieć bo będę mieć cały dom dla siebie i będę mogła zaprosić Heatherę na nocowanko.

Gdy skończyłam jeść spojrzałam ponownie na zegarek, była 17.39 więc ubrałam moje buty i wyszłam. Dziś na dworze było wyjątkowo ciemno i w dodatku zbierały się burzowe chmury. Jak zawsze biegłam przez park patrząc na zakochane pary i marząc, że na ich miejscu jestem ja z Czkawką. Ach Czkawka... Mój crush od dawna, niestety ale nasza znajomość opiera się na rozmowie która i tak jest rzadka. Zresztą staram się go unikać w szkole bo nie chcę żeby przyłapał mnie na patrzeniu w jego piękne szmaragdowe oczy, mogłabym w nie patrzeć godzinami. W dzień może przed nim uciekam, ale śnię o nim prawie że każdej nocy. W tych moich snach bywa różnie czasem tylko rozmawiamy bądź się przytulamy, a innym razem namiętnie się całujemy a potem nagle znajdujemy się w jego pokoju i robimy tam coś innego i bardzo przyjemnego... Poczułam, że się czerwienię, więc przestałam myśleć o moich snach i zauważyłam, że już jestem przy zakręcie do uliczki w której widziałam kiedyś grupę chłopaków ćwiczących parkour. Bez zawahania skręciłam w tą uliczkę jak zawsze wieczorem. Będąc w jej połowie drogę z jednej strony zagrodziły mi trzy postacie, gdy chciałam się cofnąć zobaczyłam, że wylotu uliczki z tamtej strony pilnują dwie osoby. Nie pozostało mi nic innego niż konfrontacja z napastnikami. Stałam i czekałam na ich ruch. Nie widziałam ich twarzy bo jak na złość było dość ciemno i widziałam tylko czarne kształty. Nagle jedna z postaci weszła w snop światła rzucany przez lampę i zdjęła kaptur

-Mala?- spytałam zdziwiona jej obecnością tu

-Tak moja droga, przyszliśmy tu bo mamy trochę do pogadania 

-A-ale o czym?- zaczęłam się jąkać

-Zacznijmy od prostego pytania. Czy... Podoba ci się Czkawka Haddock?- poczułam, że się czerwienię, ale nie miałam z nią żadnych zatargów więc postanowiłam jej powiedzieć prawdę, może wtedy mnie puści

-T-tak - wydukałam

-Nie, nie, nie moja droga. Chcę usłyszeć pełne zdanie

-Tak podoba mi się Czkawka Haddock- na jej twarzy pojawił się chytry uśmieszek, a następnie stanęła do mnie plecami

-Dobrzeee...- powiedziała przeciągając ,,e" 

Po dosłownie chwili odwróciła się uderzając mnie w brzuch tak mocno, że zwinęłam się z bólu i wylądowałam na ziemi, następnie kopnęła mnie jeszcze parę razy w brzuch

-Dlaczego...- spytałam ze łzami w oczach

-Dlatego moja droga...- po tych słowach klęknęła przy mnie, chwyciła za włosy podnosząc w stronę swojej twarzy i szepnęła mi do ucha-... że skoro ja go nie mogę mieć to nikt nie może

Po tych słowach puściła mnie i upadłam na ziemię. Próbowałam wstać, próbować walki, ale za tą próbę zarobiłam parę kopnięć w brzuch i tak za każdym razem, gdy chciałam się podnieść. Lecz nie to złamało moją wolę walki tylko słowa które powiedziała a brzmiały one ,,Myślisz, że on chciałby być z kimś takim jak ty". Wtedy dotarło do mnie, że ona zwariowała zabije mnie, nigdy już nie zobaczę tych których kocham. W tym momencie moje oczy całkowicie zaszły łzami, pogodziłam się z losem który mnie czeka. Z gasnącą nadzieją spojrzałam w stronę uliczki którą tutaj skręciłam i zobaczyłam tam 5 postaci zamiast 2 które pilnowały tego wejścia...

Pov Czkawka

-Śledzik odpalaj to dalej bo oni ją krzywdzą- prawie że krzyczałem  do krótkofalówki

-Czkawka coś się zacięło

-Dobra pieprzyć to... Jak będzie gotowe to odpalaj jak zawsze co 7 sekund. Dagur, Mieczyk i Smark zajmijcie się tymi dwoma przy wejściu do alejki- rozkazałem

-Przyjąłem Bratku- usłyszałem w krótkofalówce głos Dagura

-A i Dagur... Nie pieprzcie się z nimi, dzisiaj nie walczymy czysto tak jak oni. Bez odbioru

Schowałem krótkofalówkę do kieszeni i spojrzałem na moją siostrę

-A my dwaj?

- My zakradniemy się i zajmiemy  Malą

Zeszliśmy z dachu i zaczęliśmy się podkradać, wtedy w całej alejce zgasło światło lamp

-No, no Śledziu robi robotę- szepnęła moja siostra 

Teraz będzie nam  zdecydowanie łatwiej się zakraść. Plan który nazywamy ,,Ruch Cienia" Polegał na tym, że Śledzik nasz spec od komputerów włamywał się do systemu sterowania lampami i gasił je a następnie zapalał. W tym czasie my mieliśmy pojawiać się w momencie gdy jest ciemno i chować, gdy robiło się jasno. Ta stara taktyka działała zawsze, a jej największą zaletą było to, że wrogowie zazwyczaj byli tak wystraszeni, że nie mogli się ruszyć. Zacząłem odliczać wyciemnienia

Wyciemnienie ... po cichu powaliliśmy na ziemię dwóch ludzi którzy stali za Malą i schowaliśmy za śmietnikiem. Rozjaśnienie... Schowaliśmy się w tym samym miejscu co nieprzytomni ludzie Mali a ona rozglądała się dookoła wystraszona. Kolejne wyciemnienie... Zbliżyłem się do Mali i próbowałem ją obezwładnić lecz ta mnie przerzuciła przez ramię. Rozjaśnienie... Leżę na ziemi i patrzę w twarz wariatki która nie rozumie tego, że ja jej nie kocham

-O kogo ja widzę? Czyżby to moja stara miłość która mnie odrzuciła? Możliwe, że gdyby nie ta próba obezwładnienia może bym cię nie skrzywdziła, ale teraz sama nie wiem co ci zrobię. Jest za to jedna rzecz którą wiem, nie uderzysz kobiety bo twój honor ci nie pozwoli- tu miała rację miałem swoje zasady których się trzymałem, jedną z nich było nie bić kobiet zawsze starać się je obezwładnić. 

-Więc rób co chcesz ale ją puść wolno- zaśmiała się jak szalona

-Będziecie cierpieć ob...- Nie dane było jej dokończyć bo moja sistra sprzedała jej kopniaka z pół obrotu w potylice i Mala upadła jak kłoda

-Pieprzyć honor -powiedziała moja siostra

Skinąłem jej głową w ramach podziękowania i podbiegłem do płaczącej Astrid

-Hej jesteśmy tu- klęknąłem przy niej i powiedziałem- nic ci już nie grozi- w odpowiedzi dziewczyna wciąż płacząc przytuliła mnie bardzo mocno 

-Za-za-zabierz mnie stąd... P-proszę- powiedziała przez łzy a ja poczułem ukłucie bólu w sercu

Hejka witam was w kolejnym rozdziale książki która jak już wspominałem parę razy pisze mi się bardzo przyjemnie, mam nadzieję że rozdział się spodobał i czekajcie na więcej bo może w weekend pojawi się jeszcze jeden rozdział.

Pozdrawiam serdecznie

Mateusz_Reality znany również jako Mat


Never Alone Beetwen The StarsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz