[You're the only friend I need | 7 ]

48 3 0
                                    

Po pół godzinie, już ogarnięci zaczęliście wracać w stronę domu, by powoli zacząć pakowanie się na misję na Paradis [...] Jednakże misja dopiero za kilka lat więc nie ma co się stresować.

Pięć lat związku, można by rzec, że sporo, ale dla was czas minął jak z bicza strzelił. Nie odczuwaliście nigdy stresu z powodu upływającego czasu, ale nocami przypominając sobie, że właśnie ten sam blondyn, który właśnie przytula cię we śnie posiada moc tytana skracającą mu życie o drastyczną ilość lat, albowiem zostało wam tylko drugie tyle, ile jesteście oficjalną parą. Byłaś przerażona tym, że ten czas może minąć tak szybko jak teraz. Nie zaprzątając sobie dalej głowy takim myśleniem, mocniej wtuliłaś się w ramiona chłopaka i ponownie zasnęłaś.
Od kilku dni byłaś niespokojna na skutek misji odbywającej się w niedługim odstępie czasowym od dnia dzisiejszego. Nie umknęło to także uwadze chłopaka, który starał się pocieszać i dawać ci jak najwięcej bliskości, abyś czuła się lepiej. Albowiem było to dla niego najważniejsze byś ty czuła się komfortowo i bezpiecznie. Doceniałaś to, ale sama nie wiedziałaś jak postępować.

Rankiem, bez zbędnych słów ucałowałaś chłopaka w czoło, by następnie wstać i sprawnie się ubrać. Cicho obudziłaś Zeke, aby ten także się ubrał. Po wykonanej czynności chwyciłaś chłopaka za rękę i o wschodzie słońca ruszyliście wspólnie na ostatni spacer po okolicy przed wyjazdem na misję.
Nie potrafiłaś zachować względnego dnia dzisiejszego przez co trzęsły ci się ręce, a mówiąc dość sporo się jąkałaś. Idąc wąską uliczką między budynkami, nagle poczułaś jak blondyn opiera cię plecami o ceglaną ścianę i
Twoją lewą dłoń trzymał przygwożdżoną nad także twoją głową, a ten swoją prawą złapał cię za podbródek, by złączyć wasze usta w dość intensywniejszym niż dotychczas pocałunku. Zdziwił cię nagły obrót spraw, ale nie protestowałaś, bo w końcu po co jeśli ci się to podobało. Po oderwaniu się od siebie wpadłaś w ramiona chłopaka bezsilna przez wykańczające cię już myśli. Oparłaś głowę na jego ramieniu, a ten oplótł swoje ręce wokół twojej talii, aby złożyć lekki, klasyczny dla niego pocałunek w głowę i położyć własną na twojej. Po chwilowym przystanku na trasie, wziął cię na ręce, abyś mogła się do niego przytulić, bo widział, że dnia dzisiejszego nie jesteś na siłach, żeby skakać z radości.

Takim sposobem doniósł cię na pobliską ławkę i usiedliście na miejscu, które wam coś przypominało. Po kilku minutach zrozumiałaś, że jest to miejsce, w którym po raz pierwszy się spotkaliście. Chłopak automatycznie zaczął się uśmiechać, a następnie owinął cię prawą ręką, a drugą lekko odchylił twoją głowę do góry i złożył delikatny pocałunek na twoich ustach.
- Dziękuję ci, że jesteś. - Wypowiedziałaś pół ochrypniętym głosem co imitowało faktycznie towarzyszący ci smutek i ból.
- Nie ma sprawy. - Miło się uśmiechnął, po czym złapał cię za rękę wstając z ławki, aby kucnąć przed tobą i spojrzeć ci głęboko w oczy. Czułaś, że potrafił czytać z nich jak z otwartej księgi, ale nie kontrolowałaś tego. - Dlaczego brzmisz jakbyś się żegnała? - Zapytał zdziwiony, ale lekko rozbawiony.
- No, bo przecież to może być nasz ostatni raz kiedy widzimy się we względnie spokojnych emocjach, a nic nam też nie gwarantuje, że któreś z nas nie zginie. - Samotna łza spłynęła po twoim policzku, Zeke starł ją koniuszkiem rękawa od bluzy, po czym dodał. - Nie pleć głupstw, przecież wiesz, że nic nam się nie stanie. W razie czego obronie cię, bo nie pozwolę, aby ktoś ci coś zrobił. - Podniosłaś głowę, by spojrzeć w jego oczy i lekko się uśmiechnęłaś. Musiałaś przyznać, że tym zdaniem poprawił ci humor.
- Dziękuję. - Powiedziałaś wraz z wdzięcznym uśmiechem.

Czas na wyjazd. Lekko zawachałaś się wchodząc do łodzi, ale Zeke wsparł cię mocniejszym uściskiem ręki, dającym znać o bliskości drugiej osoby. Usiedliście razem pod ścianą na pokładzie, a następnie wtuliłaś się w Zeke, który właśnie oplatał cię swoimi ramionami i opierał swoją głowę na twojej. Tak minęła wam cała podróż.

Po dopłynięciu do prowizorycznego portu, cały skład misyjny rozbił obóz w miejscu niedostepnym dla tytanów, którzy grasowali na terenach wyspy. Jako jeszcze tytany inteligentne potrafiłaś znieść, tak te bezmyślne przerażały cię do szpiku kości, przez co jeszcze bardziej odczuwałaś stres. Szybko podbiegłaś do idącego przed tobą chłopka i chwyciłaś go za rękę. Stwierdziłaś jednak, że zachowasz zimną krew i zaprzestaniesz tak głębokim emocjom. Przynajmniej na czas misji. Wyprostowałaś się i pewnym już krokiem szłaś w miejsce omawianej bazy.

Zakwaterowanie się poszło wam sprawnie i stwierdziliście, że przejdziecie się po okolicy. W końcu była noc, a ewentualni tytani byli nieaktywni.
Dość blisko bazy zauważyliście łąkę, która ukazywała wiele pięknych polnych kwiatów, które pochłaniały dodatkowy urok tworzony przez światło księżyca. Wbiegliście na oblepiony kwiatkami teren, a ty położyłaś się na gęstej, lekko wilgotnej trawie. Zeke wykonał tą samą czynność co dało ci satysfakcję. Położyłaś się na blondynie i oparłaś swoją głowę na jego obojczyku, ten zaczął subtelnie gładzić twoje włosy, by następnie wypalić z pytaniem. - Chciałabyś może zostać ze mną na zawsze? - Zdziwiło cię to pytanie, bo w końcu nie wiedziałaś skąd się wzięło.
- Przecież znasz odpowiedź. - Lekko się zaśmiałaś i mocniej wtuliłaś się w chłopaka. Ten jednak zaczął się wiercić, a ty ukradkiem spojrzałaś na wyjmowane przez niego małe pudełeczko. Nie wierzyłaś w to co widzisz, ale pozwoliłaś mu kontynuować.
- A przyjmiesz mały prezent na dotrzymanie obietnicy? - Podrapał się po szyi, by następnie spojrzeć prosto w twoje oczy. Sparaliżowało cię, kompletnie się tego nie spodziewałaś, ale ze łzami szczęścia pokiwałaś głową na zgodę i ponownie rzuciłaś się w objęcia chłopaka.
Ten zaczął się śmiać, a następnie także objął cię, by uścisnąć tak mocno jak pozwalała mu na to twoja delikatność. Podarowałaś mu subtelnego całusa, po czym podnieśliście się z Ziemi i wesołym krokiem wróciliście do bazy.

Szybko, lecz we wspólnych objęciach zasnęliście przez natłok emocji jaki wytworzył dzień dzisiejszy, obydwoje byliście tak szczęśliwi jak nigdy dokąd, co można było zauważyć po waszym humorze przed oddaniem się w objęcia Morfeusza.

---

Matko jedyna ile kontaktu fizycznego xDD

You're the only friend I need [Zeke x Reader]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz