[ You're the only friend I need | 12 ]

27 3 0
                                    

2 miesiące później postanowiliście zorganizować cichy ślub. Nie potrzebowałaś głośnego wesela, zresztą sam Zeke nie pozwolił by na coś takiego w związku z twoją ciążą. Martwiło cię to jak bardzo on się przejmuje, ale równocześnie byłaś mu ogromnie wdzięczna.

Przyszedł czas przygotowań, kilka dni temu Pani Yeager wręczyła Ci jej przepiękną sukienkę, która idealnie na tobie leżała. Wykonana była z jakiegoś białego materiału, na którym leżała koronka. Była ona na ramiączkach, jednak od części przy biuście przyszyte były szerokie rękawy sięgające prawie po całą rękę. Jednak sama sukienka sięgała tylko do kolan. Byłaś tak bardzo wdzięczna kobiecie że ze łzami w oczach podeszłaś się do niej przytulić w geście podziękowania. Do sukienki pozostawiłaś rozpuszczone włosy, bo nie widziałaś sensu, by je związywać, kiedy cała kreacja była lekka. Kiedy wyszłaś z sypialni całkowicie ubrana i uczesana, ujrzałaś swojego prawie męża, zaśmiałaś się i podbiegłaś do niego, rzucając mu się na szyję. Ten odwzajemnił uścisk i odsunął cię na chwilę przemierzając wzrokiem twój strój, po czym znów przytulił komplementując twój olśniewający wygląd. Wyszliście na zewnątrz, a chłopak nie wiadomo skąd wziął białą lilię, którą powoli wsadził między twoje włosy, zrobił to tak delikatnie, jakby bał, się że rozsypiesz mu się na kawałki przy pierwszym lepszym, mocniejszym dotknięciu. Uśmiechnęłaś się w podzięce i złożyłaś delikatnego całusa na ustach Zeke'a.

Godzinę później było już po wszystkim. Siedząc na ławce zaczęłaś uśmiechać się, gdy pomyślałaś jak dużo szczęścia dała ci ta jedna osoba. Byłaś ciekawa jak wyglądałoby twoje życie bez niego. Bez Yeagera, którego ty wspierałaś, gdy on tego potrzebował. Wiedziałaś, że wszystko było po coś, śmierć twoich rodziców, babci, to że Zeke wciąż posiada moc tytana oraz to że zakochałaś się w nim po uszy, na szczęście z wzajemnością. Podniosłaś głowę wydostając się z przemyśleń i ujrzałaś sylwetkę swojego już męża. Uśmiechnęłaś się szeroko i podbiegłaś do niego w celu przytulenia go jak najmocniej mogłaś. Odwzajemnił czyn i po chwili ukłonił się przed tobą podając ci rękę.
- Jak się czujesz będąc mą żoną? - Zaśmiałaś się.
- Wspaniale. Nigdy nie czułam się lepiej. - Obydwoje wyprostowaliście się i spojrzeliście sobie w oczy. Po czym zaśmialiście się i ruszyliście do domu.

~~~~

Po kilku miesiącach nieciekawie przechodzonej ciąży w końcu byłaś w okolicach terminu narodzin dziecka. Zeke już totalnie wariował, nie wiedziałaś co masz mu powiedzieć, by przestał się bezsensownie martwić. Ale chyba się nie dało tego osiągnąć, bo skoro przez niespełna 9 miesięcy nie mógł zaprzestać nadopiekuńczości to i teraz magicznie nie przestanie. Dałaś więc sobie spokój. Dziadkowie chłopaka, także bardzo cię wspierali, byłaś im ogromnie wdzięczna za wszystko co dla ciebie zrobili.

Niesiona nagłą zachcianką wstałaś z łóżka, na którym leżałaś, by cicho podebrać kilka batoników z kuchni. Znasz Zeke od zawsze i wiedziałaś, że ma kompletnego bzika na punkcie zdrowia, a szczególnie teraz, gdy jesteś w ciąży. Jednak blondyn bodajże zrobił sobie drzemkę, więc chwilowo mogłaś zjeść co ci się żywnie podoba. Zadowolona podeszłaś do szafki kuchennej, by wyciągnąć akurat tego batonika, który był twoim ulubionym, jednak przy wyciągnięciu się do szafki poczułaś mocny skurcz. Zacisnęłaś zęby, przez które wciągnęłaś powietrze, by jak najlepiej stłumić wrzask przepelniony bólem, który chciałaś z siebie wydać, jednak miałaś na uwadze, że zaraz obok śpi blondyn, któremu w końcu należy się odpoczynek. Oparłaś się o blat kuchenny, by następnie osunąć się powoli na podłogę, jednak niechcący strąciłaś nóż z blatu. Przeklnęłaś na siebie za wydany hałas, gdy zauważyłaś że Zeke uchylił powiekę, by zbadać co się dzieje. Kiedy zauważył ciebie wijącą się z bólu na podłodze, od razu ustał na proste nogi i podbiegł w twoją stronę. Przerażony twoim stanem zawołał swojego dziadka, by pomógł mu przetransportować Ciebie do najbliższego medyka.

~~~~~~~

Po dwóch godzinach oczekiwania na rozwój sprawy Zeke miał już dość. Odkąd jesteście u medyka, a ten zabrał cię do prowizorycznego gabinetu, siedział jak na szpilkach, jakby w oczekiwaniu na wyrok. Wstał z siedzenia i podszedł do ściany, w którą walnął zaciśniętą pięścią. Miotały nim przeróżne emocje, złość na siebie, że na chwilę odwrócił od ciebie uwagę, smutek, nadzieja na dobre zakończenie i obawa przed tym najgorszym. Samotna łza spłynęła po jego zaczerwienionym policzku. Tak bardzo bał się straty najważniejszej osoby jego życia, bał się w tym momencie wszystkiego co najgorsze. Chciał cię bronić, przejąć wszystkie obowiązki i konsekwencje na siebie byś mogła żyć jak najwspanialszym życiem. Zaczął zastanawiać się, czy właśnie takie życie mógł zaoferować. Blondyn mógłby rzec, że zwariował, jednak w tym momencie, gdy przed jego oczami przeleciała wizja straty, zaczął myśleć co mógł zrobić, by nie dopuścić do takiej sytuacji. Nie zauważył jednak, jak bardzo wpływało to w tym momencie na jego psychikę, za bardzo pogrążał się w najczarniejszych myślach i scenariuszach patrząc się prosto przed siebie. Podniósł wzrok, gdy nagle ktoś otworzył drzwi. Był to medyk.
Blondyn wstał i podbiegł do niego, by tylko jak najszybciej dowiedzieć się w jakiej jest sytuacji, chciał mieć to wszystko już za sobą.

-Pan Zeke Yeager? - zapytał.
- Tak, tak, czy coś się stało? - zakłopotany blondyn szybko odpowiedział, wyczekując najgorszego.
- Może chodźmy do biura, nie będziemy rozmawiać na takim zimnym korytarzu.- Powiedział miło, ale humor Zeke wcale się nie poprawił, blondyn tylko bardziej się zdenerwował, że musi czekać na jedną informacje, która może zmienić jego życie o 180°.

You're the only friend I need [Zeke x Reader]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz