Szybko, lecz we wspólnych objęciach zasnęliście przez natłok emocji jaki wytworzył dzień dzisiejszy, obydwoje byliście tak szczęśliwi jak nigdy dokąd, co można było zauważyć po waszym humorze przed oddaniem się w objęcia Morfeusza.
Z samego rana usłyszałaś stukot kopyt konia, wybiegłaś na zewnątrz, by to obadać. Chwilę przyglądając się, zrozumiałaś, że to Reiner i Bertholdt. Widząc jak ci schodzą z koni, podbiegłaś do nich, aby przytulić ich na powitanie, dumna, że żyją.
- Cześć chłopaki, stało się coś? - Odsunęłaś się od nich i słuchałaś uważnie.
- Przyjechaliśmy tylko podać informacje dotyczące wyprawy, której celem jest odbicie jednego z dystryktów. Jedzie cały oddział. - Twarz ci pobladła wraz z usłyszeniem tych wiadomości. Wiedziałaś, że mogą być lepiej przygotowani, co zwiększa poziom niebezpieczeństwa.
- Jest coś jeszcze co powinniśmy wiedzieć? Jacyś nadzwyczaj dobrzy żołnierze? Nowe bronie? - Nie wiedziałaś czego się spodziewać, więc zadałaś kilka pytań na raz.
- Oddział liczy kilka tysięcy żołnierzy, mają ze sobą tytana pierwotnego - co wiemy - oraz faceta o nadludzkich zdolnościach walki. Taki dość niski, czarno włosy, jeździ w środku formacji wojska, bo siedzi w dowództwie, nazywa się Levi Ackermann. O broniach nic nam nie wiadomo. - Widziałaś, że była to prawda, więc podziękowałaś chłopakom i pożegnałaś się z nimi, by następnie ruszyć z powrotem do śpiącego blondyna. Mogłaś spać jeszcze około godziny, ale zbyt bardzo się rozbudziłaś, a przez sen mogłaś zapomnieć o informacjach, które ci przekazano. Teraz, gdy już znasz ich liczebność i "broń" Jaką jest Ackermann, nieziemsko martwiłaś się o powodzenie się misji i samego Zeke, Pieck, Reinera i Bertholdta, którzy mieli odgrywać w tej misji główną rolę. Głęboko wierzyłaś, że każdy przeżyje, ale czarne scenariusze nie dawały ci spokoju.Dwie godziny później, zaczęliście zbieranie się w drogę na misję. Wiedzieliście, że oddziały Paradis zbliżają się do dystryktu, albowiem Pieck przeprowadziła obserwację prędkości ich poruszania się nocą, gdy to powolnie docierali na miejsce. Idąc szybkim tempem zauważyłaś trzęsące się ręce Zeke i tym razem to ty chciałaś pokazać mu bliskość więc złapałaś go za rękę i uśmiechnęłaś się na znak, że wszystko będzie dobrze. Spokojną drogę jednak przerwało wam pożółkłe światło wydobywające się zza murów, wiedzieliście, że już zaczęli operację. Aktualnie wszystko szło zgodnie z planem, Reiner na swoim miejscu, wszyscy tutaj także już się rozstawiają i każdy teraz czeka na krzyk Zeke, który zmieni współdziałaczy w tytanów.
Druga błyskawica, czekałaś już teraz tylko na wyjście Reinera z kryjówki i wszczęcie misji.
Po kilkunastu minutach zauważyliście wyczekiwane żółte lśnienie i dość łatwo zrozumieliście, że Reiner zaczyna misję.
Nie dając zwiadowcom drogi działania, usłyszałaś donośny krzyk blondyna i jego samego zmieniającego się w tytana. Przez tyle świateł na raz, musiałaś się odwrócić, by nie stracić czasowo dobrego wzroku. Tak jak było to ustalone, usiadłaś między beczkami i innymi materiałami umiejscowionymi na tytanie transportowym Pieck. Ujrzałaś dwójkę osób stojących na murze i tysiące koni usadowionych przed nim. Wszystko układało się idealnie. Dowództwo rozdzieliło grupę, co mogłaś zaobserwować po ilości żołnierzy schodzących przed mur, by przetransportować konie w bezpieczniejsze miejsce. Zaśmiałaś się cicho jako reakcja na ich postępowanie, które idzie idealnie po waszej myśli. Zauważyłaś nagle jak Zeke w formie tytana odwrócił głowę w twoją stronę, skorzystałaś z sytuacji i gestem ręki nakazałaś mu się schylić.
- Uważaj na Levi'a. - Powiedziałaś dość głośno, ale nie na tyle, by usłyszał to ktoś poza wami. Ten kiwnął głową i ustał prosto tak jak wcześniej. W niedalekim odstępie czasowym Zeke wyrzucił pakunek, w którym był Bertholdt, w idealnym odstępie od ziemi miał zmienić się w kolosalnego, by eksplozją wyeliminować całość lub większość grupy po drugiej stronie muru i na nowo rozwalić zaklejoną wyrwę w kilkudziesięcio metrowej ścianie.Po pięciu minutach dalej czekaliście na eksplozję, która miała być już sporo czasu prędzej, poczułaś, że coś było nie tak, albo coś z Reinerem, albo ci próbują dać do zrozumienia swoje kłamstwa Hoover'owi. Na szczęście wszyscy poczuliście wielkie drganie ziemi i powiew wiatru rozchodzącego się na boki po transformacji kolosalnego. Postawiliście na to, że większość osób za murem umarło, więc dałaś znak na rozpoczęcie eliminacji koni, czyli jedynej drogi ucieczki zwiadowców. Zeke rozpoczął miażdżenie głazów w łapach tytana i rzucił wszystko w stronę muru, byłaś pod wrażeniem siły monstra, nad którym panuje. Wykonał jeszcze kilkanaście takich rzutów, a następnie zrobił odstęp między kolejnymi, by usłyszeć co się dzieje. Usłyszałaś krzyki, bardzo donośne krzyki i stukot kopyt koni. Zauważyłaś hordę żołnierzy nacierających w waszym kierunku. Wystrzelili zielone race, które chyba miały na celu ograniczyć widoczność Zeke. Usłyszałaś cichy śmiech ze strony tytana, po czym sama się uśmiechnęłaś, zastanawiałaś się co nimi wszystkimi kierowało, ale w końcu dałaś znak do rzutu. Chwilę później, większość wojska pospadała z koni, jakby jeździli pierwszy raz, ale z dodatkiem wszędzie rozlewanej krwi. Dałaś znak do dwóch następnych rzutów, po czym zauważyłaś jak tytan, po tytanie upada, zaczęłaś martwić się o najgorsze, ale Pieck także to widząc, oddaliła się z tobą, byś była bezpieczna. Zobaczyłaś połyskujące miecze i czarne włosy, połączyłaś fakty i zrozumiałaś, że był to Levi, nie sądziłaś że dalej żyje, ale po chwili zatrzymało ci się serce, zobaczyłaś jak ten podlatuje do zwierzęcego. Łzy same cisnęły ci się do oczu widząc jak ten, oddaje Zeke pierwszy atak, a potem jeszcze kilka. Zamknęłaś oczy na dłuższą chwilę, by nie musieć dalej na to patrzeć. Nagle poczułaś szarpnięcie od strony Pieck, ujrzałaś jak czarno włosy wyjmuje blondyna z ciała tytana. Nie mogłaś dalej siedzieć bezczynnie, ze łzami w oczach zabrałaś broń, która leżała obok ciebie i najszybciej jak mogłaś, podbiegłaś w stronę mężczyzn. W pośpiechu kopnęłaś Levi'a w plecy, po czym ten od razu padł na kolana, przyłożyłaś mu broń do głowy, nakazując Pieck zabrać stąd blondyna. Sprawnie także wskoczyłaś na transportowego, a Zeke nakazał pozostałym tytanom atakować cudem żywego żołnierza. Cała we łzach nachyliłaś się nad chłopakiem uderzając go w klatkę piersiową. Zobaczyłaś jednak zdziwioną twarz.
- Miałeś uważać! - Wykrzyczałaś, następnie kładąc się na nim z bezsilności. Poczułaś już znajome ci ciepło uścisku i ruszyliście szybko w stronę muru, bo nie widzieliście już głowy kolosalnego, która zawsze wystawała zza ścian.
CZYTASZ
You're the only friend I need [Zeke x Reader]
FanficOpowiadanie typu Character x Reader. [Pierwotny opis - szmata jakaś]