James: I co załatwiłaś wejściówki?
Siostra: Jasne. Ja bym nie załatwiła? :)
James: Extra :P
Schowałem telefon do kieszeni jeansów. Nie mogłem się doczekać, aż zobaczę rodziców. Dawno mnie nie było w domu, ale codziennie z nimi korespondowałem i co kilka dni rozmawialiśmy przez kamerkę. Mimo wszystko tęskniłem. Poza tym byłem starszym bratem i moim obowiązkiem było odstraszać potencjalnych partnerów mojej siostry. Przynajmniej teraz będę mógł to robić. Mama wspominała, że wpadnie również pani Amelia. Jako młody chłopak razem z kolegami podkochiwaliśmy się w pani Wothson. Jednak teraz wiem, że straciła męża na misji i została jej tylko córka. Mała Larissa, były z moją siostrą jak papużki nierozłączki. Po godzinie taksówkarz parkował już pod domem. Na szczęście nic się nie zmienił. Jedynie mama zmieniła ogród ,ale to cała ona.
-Cześć tato, cześć mamo. Jak dobrze was widzieć.- powiedziałem i przytuliłem się do rodziców.
-Synu jak wyrosłeś. Mam nadzieję, że moja siostra dobrze o ciebie dbała.-powiedział tata klepiąc mnie po plecach.
-Jak widać.-odparłem z uśmiechem.
Ciocia Aby dbała o mnie jak o własnego syna. Gotowała wspaniale, pomogła znaleźć mi pracę. Dziewczynę również próbowała, ale bezskutecznie. Wolałem się trochę zabawić.
-James, witaj w domu kochanie.-powiedziała babcia.
Przytuliłem ją delikatnie by nie zgnieść mojej staruszki. Dziadek uścisnął mi dłoń i szczerze się uśmiechnął.
Naprzeciw mnie stała moja siostra. Była tak podobna do mamy. Na pewno faceci ustawiali się do niej w kolejce. Ileż ja będę miał teraz roboty...
-James pamiętasz panią Amelię i jej córkę Larissę?- zapytała mama wskazując na kobietę.
Dalej wyglądała dobrze, była jeszcze młoda jednak widać było również po niej utratę ukochanej osoby i ogrom obowiązków jakie na nią teraz spadły.
-Panią Amelię pamiętam jak zawsze. Nic się pani nie zmieniła. A Larissa?
Pani Amelia odsunęła się ukazując swoją córkę. Czy to możliwe żeby to była ona? Ciemne włosy opadały kaskadą na jej odsłonięte ramiona. Anioł. Idealne proporcje. Spojrzałem w jej oczy. Nie zapamiętałem ,by miała dwukolorowe tęczówki. Zdecydowanie czas w jej wypadku wykonał kawał dobrej roboty. W ogóle nie przypominała tej małej roztrzepanej dziewczynki.
-Cześć- usłyszałem z jej ust.
Usta. Piękne. Pełne. Różowe. Prosiły by je całować.
-Hej Lari.-powiedziałem starając się uśmiechnąć najlepiej jak potrafiłem.
Idioto przestań się ślinić.
-Chodźmy zjeść. Na pewno jesteś głodny James.-powiedziała mama zapraszając wszystkich do jadalni.
Mama z jedzeniem jak zwykle przeszła samą siebie. Wyborny pieczony kurczak z nadzieniem ze śliwek był obłędny. Wszyscy się śmiali i żartowali. Tak bardzo mi ich wszystkich brakowało. I nie mogłem oderwać wzroku od Larissy. Była olśniewająca. Śmiała się z moją siostrą. Żartowała z moim ojcem. Od czasu do czasu przyłapywałem ją na tym, że na mnie patrzy ale zaraz szybko odwracała wzrok.
-Dobra. Chciałbym z dziewczynami iść trochę potańczyć. Zaopiekuję się nimi ,więc nie musicie się martwić. Odwiozę Lari prosto pod dom.-powiedziałem patrząc na panią Amelię.
-Jasne. Nie widzę przeciwskazań.-odparła jej mama.
-Dobrze. Nie będę zamykała drzwi.- powiedziała mama.
-To co zbieramy się? Tato mogę auto?
-Oczywiście James. Klucz wisi przy drzwiach.
-Dzięki. I dziękuję mamo za obiad. Wszystko co przygotowałaś było przepyszne.-ucałowałem rodzicielkę w policzek.
-Dziękuję synku. Bawcie się dobrze i proszę opiekuj się dziewczynkami.
-Mamo jestem już duża.
-No ale jeszcze nie na tyle mądra...-pogroziła palcem mama.
-Oj chyba mnie coś ominęło.-powiedziałem śmiejąc się do siostry.
-Opowiem Ci jak będziemy jechać a teraz chodźmy bo nam wszystkie lokale zamkną.-powiedziała Olivia ciągnąc mnie i Lari za ręce.
CZYTASZ
Imperfect
Novela JuvenilChyba nie zauważyła tego co przed chwilą skończył jej brat. W tym momencie spojrzałam na niego pod innym kątem. Zmienił się. Już nie był tym słodkim i uroczym chłopakiem, który nosił nas na barana i bawił się z nami. Że dopiero teraz to zobaczyłam...