Rozdział 4

93 5 2
                                    

Biegłam jak opętana. Nie wiedziałam co o tym myśleć. Nie chciało mi się wierzyć że Draco by mnie okłamał. Nie minęło 5 minut a ja stałam naprzeciwko Tom'a.
- Riddle! - krzyknęłam na co chłopak odwrócił się odemnie i zaczął iść w głąb korytarza.
- Tom w tej chwili na mnie popatrz - warknęłam ze łzami w oczach.
- Po co? Ten tleniony idiota już ci powiedział co "zrobiłem" - powiedział brunet na spokojnie.
- Nie mów tak o nim. On jest dobry. Czemu to jej zrobiłeś..? - powiedziałam trochę łagodniej.
- Ty serio jesteś taka tępa czy udajesz?! To nie ja! Ona była dla mnie wsparciem! - wrzasnął. Automatycznie łza poleciała mi z oka. Gdy ktoś na mnie krzyczał przypomniałam sobie o moim wujku. Jak byłam mała rodzice oddawali mnie do wujka gdy musieli gdzieś wyjechać. Ten krzyczał na mnie. Kiedyś wbił mi nóż w brzuch i od tamtej pory mam tam blizne. Nie obwiniam go. Był pijany. Ale rodzice kiedy się dowiedzieli nie dali mu żyć. Chociaż są surowi bardzo mnie kochają. Zaczęłam się trząść kiedy chłopak zaczął szybko do mnie podchodzić.
- Nie rób mi krzywdy proszę! - pisnęłam.
Chłopak zamarł. Popatrzył na mnie.
- Ktoś ci kiedyś zrobił krzywdę prawda? - zapytał dosyć.. troskliwie? Nie wiem czy mogę tak to nazwać.
- Nie.. Poprostu nie lubię jak ktoś krzyczy i tyle. Chociaż sama na ciebie krzyknęłam ale nie zdarza się to często.
- Rozumiem. - objął mnie lekko. - Nie jestem zły. Mam oddzielne dormitorium ze względu na moją magie. Nie potrafię czasami nad tym panować i coś mogę komuś zrobić. Nigdy bym nie zrobił tego Julie.. Kochałem ją jak siostrę. Była dla mnie ważna. - odparł i odsunął się odemnie.
- Przepraszam że cie osądziłam. Muszę już iść pa.. - skierowałam się w stronę mojego dormitorium. Czemu Draco mnie okłamał? Czemu obarczył niczemu winnego chłopaka? Czemu w takim razie Julie nie żyje? Jutro z nim o tym pogadam. Poszłam szybko do łazienki. Zmyłam makijaż i weszłam pod prysznic gdzie siedziałam jakoś 20 minut. Następnie ubrałam piżamę i wyleciałam z łazienki kładąc się na łóżko. Zgasiłam światło różdżkę
Jutro czeka mnie ciężki dzień.

- - - - - Następnego dnia - - - - -

Obudziły mnie jęki z pokoju obok. Poważnie? Godzina 9 a on już kogoś pieprzy? Dzisiaj muszę z nim pogadać. Wzięłam koszulę, krawat i spódniczkę po czym poszłam się przebrać do łazienki. Gdy wyszłam zobaczyłam Malfoya siedzącego na moim łóżku.
- Czego chcesz, kłamco? - wysyczałam zaciskając dłonie w piąstki.
- Co taka agresywna? I czemu kłamco? - uśmiechnął się chytrze. Po chwili wstał i oparł się o krzesło obok mnie.
- Okłamałeś mnie. Tom tego nie zrobił - warknęłam. Chłopak przybliżył się do mnie. Przygwoździł mnie do ściany i szepnął do ucha:
- Możliwe całkiem możliwe.. - przegryzł płatek mojego ucha na co ja się wzdrygnęłam. Usłyszałam cicho chichot.
- Czemu to zrobiłeś? - zapytałam łagodniej.
- Nie chcę abyś się z nim przyjaźniła. - powiedział lustrując mnie swoimi pięknymi oczami.
- Dlaczego? Myślisz, że pójdę do niego a Ciebie zostawię? - zapytałam ze smutkiem w oczach. Chłopak spojrzał mi w oczy. Dostrzegłam w nich łzy.
- Tak. - odparł i spuścił głowę. Objęłam dłońmi jego policzki i skierowałam jego twarz w kierunku mojej. Zauważyłam, że samotna łza spływa mu po policzku. Otarłam ją i przytuliłam blondyna.
- Jesteś najlepsza Vic. Gdyby nie ty nie byłoby mnie tutaj już dawno. - powiedział cicho Draco.
- Co się stało? - widziałam że coś jest nie tak dlatego zapytałam.
- Mój tata jest w Azkabanie.

~.. Malfoy, skarbie.. ~ D.M  (18+)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz