Rozdział 7

56 4 0
                                    

-No tak... Chciałbym się zaprzyjaźnić!- radośnie powiedział Eren.

Nie oszukujmy się, Levi ledwo powstrzymał się od śmiechu.
On i przyjaźń z jakimś małolatem?
No chyba nie, ale nie zaszkodzi spróbować. Przyjrzał się dokładnie młodszemu i stwierdził, że wygląda całkiem schludnie. W końcu dla naszego studenta wygląd zewnętrzny ma znaczenie.

-Więc zainteresuj mnie czymś, czemu miałbym się zadawać z takim dzieciakiem jak ty?- odparł Levi swoim zwyczajnym, oschłym głosem.

Eren milczał przez chwilę, takiej odpowiedzi to on się nie spodziewał. Zazwyczaj nie miał problemów z nawiązywaniem nowych znajomości, a tu proszę... Jaki dziwny przypadek. Jednak i na to pytanie znalazł odpowiedź.

-Opowiem ci historię- rzekł z przekonaniem

Levi parsknął śmiechem, ale dał mu sygnał skinieniem głowy na kontynuację.

-Kiedyś po ziemi chodziły stworzenia niezwykle. Ogromne i potężne, oraz niesamowicie wysokie.
Nazywali je "Tytanami". Za czasów ich istnienia, życie nie było proste. Toczyło się one za murami miast, ponieważ na zewnątrz grasowały tytany. Nie wiele ludzi odważyło się stawić czoła tym niezwykłym stworzeniom. Jednak ci, którzy się odważyli nazywali sie "Zwiadowcy"- Eren opowiadał, było widać, że wczuł się w opowiadanie.

Za to Levi słuchał, jak zawsze, to coś w czym był dobry. Nie powiem, spodobał mu się sposób, w jaki chłopak opowiada. Nie było to nudne gadanie, a coś z tchnieniem. Może to właśnie dlatego postanowił dać mu szansę?

-Dobra młody, na dzisiaj wystarczy. Nie chcesz chyba znudzić mi się za wcześnie- odprychnął i odszedł, nie dając dojść Erenowi do słowa. No cóż, taki już jest ten nasz Studencik.

Eren był zaskoczony. Podobało mu się? Czy jednak zawiódł? A może jednak... Nie potrafił wyczytać nic z kamiennej twarzy nieznajomego. Był on strasznie tajemniczy i ponury, nie wiedział dlaczego. Jednak postanowił zachować dystans, w końcu nie chce przestraszyć potencjalnego przyjaciela. Co prawda nie wiedział o nim wiele, ale na pewno był to interesujący człowiek. Przynajmniej tak myślał Eren.

Levi szedł spokojnym, lecz dostojnym krokiem, jak to on ma w zwyczaju. Nie chciał wracać do domu jednak przesiedział trochę w lesie, więc zaczęło się ściemniać. Napisał do swoich współlokatorów. Niestety nie odpowiedzieli, czego zresztą mógł się spodziewać. W końcu Hanji nie zna umiaru jeśli chodzi o picie, a Erwin robi za opiekunkę. Zaśmiał się na te myśl.
Aż sam się zdziwił, on i śmiech?
Podejrzane, jednak trzeba przyznać że zależy mu na nich. Nie zawsze to pokazuje, to fakt, ale zrobiłby dla nich wszystko.

///////////////////////////////////
Cześć moi drodzy! Jak mówiłam jest rozdział, przepraszam, ponieważ jest on trochę krótszy niż zazwyczaj, ale muszę wrócić do wprawy... W końcu chwilę przerwy było.
Zresztą! Mam nadzieję, że wam się spodoba, do usłyszenia.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Apr 24, 2021 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Until we meet again. Riren/EreriWhere stories live. Discover now