Rozdział 5

119 11 4
                                    

Levi wszedł do autobusu. Zajął wolne miejsce i starał sobie przypomnieć, skąd pamięta te piękne szmaragdowe oczy. Za chwilę jego przystanek, jechał już dłuższą chwilę, ale nadal nie umiał odpowiedzieć sobie na to pytanie. Tak bardzo skupił się na rozwiązaniu tej zagadki, że nawet autobus stał się mniej irytujący, a ludzie obok nie aż tak głośni.
Kiedy Levi zaprzątał sobie głowę tajemniczym chłopakiem, ten doskonale wiedział, gdzie go spotkał. Eren świetnie zapamiętał te oczy, piękne kobaltowe oczy, których spojrzenie mogło by zabijać. Może nie przyglądał się, wtedy jakoś długo, ale z łatwością mógł stwierdzić że to ta sama osoba. Levi'a nie dało się pomylić z nikim innym. Szatyn już nie mógł się doczekać, spotkania na polanie. Miał nadzieję, że znowu go spotka. Nie wiedział dlaczego, ale miał ochotę z nim porozmawiać dowiedzieć się jaki jest. Może się zaprzyjaźnią, miał nadzieję, że ten go wysłucha. Nie wiedział jaki jest, ale jaki by nie był, wiedział, że się nie podda. Eren mimo wszystko był towarzyską osobą, więc może dlatego chciał go poznać? Sam nie miał pojęcia czemu, ale wiedział, że to zrobi. Eren akurat wybierał się w stronę szkoły, a po drodze miał przystanek. Obok liceum Erena mieścił się uniwersytet. Jego starsza siostra chciała się tam dostać. Nie wiedział dlaczego, była to dobra szkoła, ale podejrzewał inny powód. Mikasa po prostu chciała być blisko Erena. No i niestety udało jej się, była bardzo dobra w nauce, więc z przyjęciem jej nie było problemu. Chłopak przekroczył bramę szkoly, a otoczyła go grupka ludzi. Nie znał ich za bardzo, ale nazywał ich przyjaciółmi. Bal się samotności, a ludzie lgnęli do niego, więc nie musiał się tym przejmować. Miał całą paczkę przyjaciół, ale czuł się samotny. Żaden nie wspierał go w trudnych chwilach, nie odbierał telefonu, nie pomagał w nauce, nie mógł ją nich liczyć. Mimo to chłopak nadal uważał, że to normalne i nie wiedział czemu czuje pustkę. Przecież miał przyjaciół. Levi po ciężkim dniu przeróżnych wykładów, postanowił udać się najpierw do domu a potem na swoją, ulubioną polane. Zarzucił swoją torbę przez ramię i udał się w drogę powrotną. Podszedł do drzwi mieszkania i przekręcił klucz w zamku, odstawił torbę i zdjął buty. Rozejrzał się po mieszkaniu, i zauważył, że nie ma ani Hanji, ani Erwina. Nie zdziwiło go to, Hanji kochała spotykać się ze znajomymi z uczelni, więc często gdzieś wychodziła. A Erwin musiał jej pilnować, może nie wygląda, ale do alkoholu była pierwsza. Nie miała mocnej głowy więc łatwo się upijała. A Erwin jako wzorowy przyjaciel, zajmował się nią. Levi po ogarnięciu się i zaparzeniu, zwykłej, czarnej herbaty w termosie był gotowy, udać się na polane. Eren wychodził z liceum kiedy podeszła do niego siostra z dwójką ludzi. Nadal byk obrażony na siostrę, ale kultura wymagała przywitania. Eren nawet zaczął się z nimi dogadywać, ale nie mógł zostać dłużej z obrał już sobie cel an dzisiaj , więc będzie się tego trzymać. Gdy zaszedł na piękną zieloną polanę ujrzał, siedzącego pod drzewem chłopaka, byl on starszy. Czekoladowo-włosy wiedział, że to on. Ten, który zaprzątał mu głowę cały dzień, właściciel  kobaltowych oczu.

Until we meet again. Riren/EreriWhere stories live. Discover now