3

248 14 1
                                    

Szliśmy tak przed siebie od dłuższego czasu w ogóle nie patrząc dokąd zmierza droga cisza między nami zaczęła dzwonić mi w uszach.
- Jake powiedz mi coś.
- słucham.
- czy Ty mnie lubisz?
- oczywiście że tak skąd te pytanie?
- bo wiesz od jakiegoś czasu nie jesteś już dla mnie tylko przyjacielem. Ja, ja Cię kocham Jake.   Wbiłam wzrok w ziemię czekając na to co powie lecz on złapał mnie za podbródek i powiedział: - Lili Jaaa nie wiem jak Ci to powiedzieć,ale zrozumiałem że to Ty jesteś dla mnie najważniejsza. Kocham Cię.
Zostaniesz moją dziewczyną?
- oczywiście że tak. ♥️ Nasze usta się spotkały. Jake przyciągnął mnie do siebie jego bicie serca przyśpieszony puls i ciepło które od niego biło sprawiało że się rozpływałam. Miałam nadzieję że ta chwila będzie trwała wiecznie. Jego usta były takie ciepłe i delikatne. Dłonie wędrowały po moich plecach z góry na dół. Oboje mieliśmy na siebie ochotę jednak on nagle przestał.
- coś się stało?
- czy to nie za szybko Lili. Nie chcę Cię skrzywdzić.
- w porządku. Poczekajmy z tym. Odprowadzisz mnie?
- mam lepszy pomysł pójdźmy do mnie. Zadzwonię do Charliego i powiem że Cię porywam.
- nie ma sprawy.
Szliśmy obok siebie. Jacob złapał mnie za rękę. Czułam się jak zakochana nastolatka, którą w sumie byłam. Doszliśmy do rezerwatu mały czerwony domek okazał się domem mojego ukochanego. Przy drzwiach zobaczyłam mężczyznę na wózku.
- tato poznaj to jest moja Lili
- witaj jestem Billy Black ojciec Jacoba.
- miło poznać.
Pokój Jacoba był mały jednoosobowe łóżko obok biurko i bujany fotel chłopak chciał być fair więc powiedział że będzie spał na fotelu a mnie położył na łóżku.
- Jake zimno mi. Masz jeszcze jakiś koc?
- mam lepszy pomysł ale nie wiem czy się zgodzisz
- zgodzę się na wszystko byle nie marznąć.
Black położył się obok. Przytulił się do mnie. Poczułam się wiele lepiej. Zagadkowe było jednak czemu on jest ciągle taki ciepły. Wtulona w jego klatkę piersiową zasnęłam.
Otworzyłam oczy wraz z pierwszymi promieniami słońca. Była sobota. Jake razem z ojcem zrobili śniadanie.
- dzień dobry kochanie  pora na śniadanie.
Obudził mnie pocałunek delikatnych ust mojego przystojniaka. Wzięłam szybki prysznic ubrałam ciuchy od wczoraj i poszłam do kuchni.
- jakie plany na dziś? Zapytaj ojciec Jacoba.
- jeszcze nie wiemy. Lili musi najpierw jechać do domu bo Charlie nie da mi spokoju. Dzwonił już kilka razy.
Zjedliśmy posiłek i poszliśmy do auta. Pod domem wujka stało jakiś obce mu auto.
- nie znam tego auta.
- to wóz Edwarda. .
- to znaczy że Bella jest w domu. Na pewno chcesz tam iść ze mną?
- tak. Jesteś dla mnie najważniejsza.
- wujkuu wróciliśmy...
- tata pojechał na dyżur. Będzie za godzinę może dwie.
- acha.  Chodź do mnie.
Ciągnęłam Jacoba za sobą do mojego pokoju.
Byłam na niego napalona. Zrobiliśmy to. Było cudownie. Gdy leżeliśmy obok siebie przykryci tylko kocem do pokoju wlazła Bella .
- to dla tego miałam dać mu spokój
- Bella naucz się pukać. Jake jest moim chłopakiem nie zbliżaj się do niego.
- kochasz ją? Pokazała na mnie palcem.
- ponad wszystko, ponad własne życie. Jest całym moim życiem.
Na słowa Blacka zrobiło mi się gorąco na sercu. Wiedziałam że Bella odpuści nie miała szans. Nawet najmniejszej. Moja miłość do Jacoba była silna dla niego zrobiła bym wszystko. Moja kuzynka odpuściła. Tej nocy słyszałam płacz Belli. Poszłam sprawdzić.
- Bells co się stało? Czy to z naszego powodu płaczesz?
- Lili od odszedł.... Edward mnie zostawił. Bez słowa wyjaśnienia. On nie wróci a ja zostałam sama.
- masz nas. Mnie Jacoba i tatę. Przepraszam za to co powiedziała. Chciałam żebyś zrozumiała jak czuł się Jake gdy się nim bawiłaś.
- teraz rozumiem. Przeproś go w moim imieniu.
- zaraz sama to zrobisz. Będzie za 20 minut.
Zjawił się. Poprosiłam żeby porozmawiał z bells. Było mi jej nawet trochę Szkoda. Cały czas to ona bawiła się facetami tymczasem teraz ktoś zabawił się nią i porzucił. Minęły dwa tygodnie jej ciągły placz i nocne krzyki sprawiły , że musiałam coś zrobić. Wzięłam głęboki wdech i zadzwoniłam do Edwarda.
- Edward tu Lili kuzynka Belli . Możemy pogadać. Musisz wrócić ja nie daje sobie z nią rady już.
Wczoraj skoczyła z klifu. Żyje ale Jake w ostatniej chwili ją uratował. Nie wiem już co robić.
- wrócę pierwszym samolotem. Będę jeszcze dziś wieczorem. Musicie jakoś wytrzymać. Nie mów jej nic to będzie niespodzianka.
- okej. To do zobaczenia.
- i co mówił? Dopytywał mój chłopak.
- będzie wieczorem mamy nie mówić jej.
Minęło  kilka godzin. Zbliżaj się wieczór.
- Bella chodź mamy dla Ciebie niespodziankę.
- dzięki Lili ale nie mam ochoty.

- oj chodzi nie będziesz żałować.
- no dobra bo nie dasz mi spokoju.
Poszliśmy we 3 pod dom.
- witaj kochana.
- Edward wróciłeś? To naprawdę ty.
- Lili do mnie zadzwoniła powiedziała w jakim jesteś stanie poza tym Alice się martwi. Dziękuję wam za opiekę nad nią.
- łatwo nie było, ale dobrze że jesteś.     Wziął ją za rękę i odjechali.
W końcu byliśmy tylko ja i on mój ukochany.

Pułapka uczućOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz