5

204 13 0
                                    

*23.40*

Harry: już wróciłem do domu Louis i przepraszam jeśli Cię obudziłem, ale prosiłeś żebym napisał.

Louis: Spokojnie Hazza, nie obudziłeś mnie.

Harry: to bardzo się cieszę, inaczej chyba byłbym na siebie zły.

Louis: jak było dzisiaj w pracy?

Harry: Tak jak zwykle, wieczorami już coraz mniej osób jest w piekarni więc trochę mniej pracy.

Louis: skoro pracujesz w piekarni, to nie powinieneś być w domu o jakiejś 19?

Harry: akurat piekarnia w której pracuje jest otwarta do 20, po skończonej zmianie każdy musi posprzątać, dzisiaj wypadło na mnie, w zasadzie ode  mnie zależy ile będę w pracy, zależy w ile wyrobie się ze sprzątaniem.

Louis: rozumiem, leć już może spać, jest późno A Ty masz jutro szkole, musisz się wyspać

Harry: jak pomyślę, że jutro znowu mam tam wrócić, to mnie skręca.

Louis: dasz radę, wierzę w Ciebie,  teraz zmykaj spać Hazza.

Harry: dobranoc Lou, wyśpij się.

Louis: dobranoc Sun, też się wyśpij.

   W tym momencie Louis uświadomił sobie co napisał. Nazwał Harry'ego słońcem, na usuniecie wiadomości było już za późno bo chłopakodczytał. Pozostawała tylko nadzieja, że Loczek nie będzie nic rano pamiętać.

     Za to Harry'emu zrobiło sie ciepło w sercu, a na jego policzkach zawitał delikatny rumieniec. Gdzieś przez głowe przelatywala mu myśl, że Lou napisał to przypadkiem, albo się pomylił. Jednak nawet z tymi myślami byk szczęśliwy, że ktoś go tak nazwał.

But, you're perfect to me || Larry StylinsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz