8

184 14 2
                                    

Harry: przepraszam.

Louis: Hazza Boże, co się działo?

Harry: Ja przepraszam Lou, ale rozwalił mi doszczętnie telefon i był w naprawie, a nie miałem żadnego innego.

Louis: nie przepraszaj Hazz, rozumiem.

Harry: i ja tez się do Ciebie przywiązałem, bardzo, chyba nawet za bardzo.

Szatynowi pojawił się szeroki uśmiech na twarzy i poczuł jakby, coś latało w jego brzuchu. Czy to były te dobrze każdemu znane Motylki? Tego się nie dowiemy, póki sam chłopak nie odpowie na to pytanie.

Natomiast Harry, po przeczytaniu tych wszytkich wiadomości od Louisa, poczuł się w pewnym sensie zaszczycony? Chociaż może to za duże określenie, jednak, do tej pory tylko martwiła się o niego Własna mama i siostra, no i może jego przyjaciel Niall. Tak na prawdę inni nie chcieli z nim rozmawiać, Loczek nie wiedział co było tego powodem, był dla każdego miły, każdemu pomagał.
Może i widział szatyna tylko na jednym zdjęciu,
które ustawił na tapecie telefonu, ale mógł przyznać że się zauroczył. Pisali raptem dwa tygodnie, ale Loczek mógł dobrze poznać chłopaka i na odwrót, wiedzieli o sobie wiekszość, byli dobrymi
znajomymi. Kto wie, jak ta znajomość się rozwinie...

Louis: jak minęły ci te tygodnie?

Harry: w zasadzie tak jak zwykle, mój przyjaciel chciał wyciągnąć mnie do kina ale nie miałem na to najmniejszej ochoty, a ty?

Louis: trenowałem, Liam wyciągnął mnie kilka razy do klubu i to chyba tyle.  Jak było w szkole?

Zielonooki poczuł ciepło w środku swojego serca, niby to tylko zwykłe pytanie, ale dla niego to coś więcej. Poczuł że interesuje kogoś innego, oprócz swojej mamy i starszej siostry. Jednak nie wiedział czy napisać mu prawdę. Bal się, że wtedy chłopak zerwie ich kontakt, a tego nie chciał.

Harry: um...było tak jak zawsze raczej, dużo nauki, trochę stresu.

Louis: tak bez żadnych pozytywnych emocji? wiem, że to szkoła, ale nie cieszyłeś się ze spotkań ze znajomymi?

Harry: przez tydzień nie było Niall'a, więc nie miałem z kim rozmawiać.

Dla szatyna wydawało się to trochę dziwne, napisał, że nie miał z kim rozmawiać. Chłopak zaczął się trochę martwić, sam nie wiedział z jakiego powodu.

Louis: A inni?

Harry: um, tak na prawdę nikt oprócz Niall'a mnie nie lubi, część ludzi z klasy czy szkoły się przelewa swoje emocje na mnie, psychicznie i często też fizycznie, jedyne po co ze mną rozmawiają to po to, żebym zrobił za nich pracę domową.

Niebieskookiego zatkało, nie wyobrażał
sobie, że taka krzywda dzieje się Harry'emu. Byl zly i jednocześnie smutny. Miał ochotę go mocno przytulić, co z tego że znali się kilka tygodni, chłopak mu się spodobał, nie tylko z wyglądu, ale i z charakteru, powiadacie, że kilka tygodni znajomości przez Internet to za mało żeby się w kimś zakochać, jednak, to bardzo dużo dla osób które czekały na siebie całe życie. Które się uzupełniają, im wystarczył jeden dzień, żeby zakochać się w sobie na nowo. Wierzycie w poprzednie wcielenie? Jeśli tak, to wyobraźcie sobie że ONI kiedyś już byli razem, ta miłość kiedyś już się pojawiła. "I że Cię nie opuszczę do śmierci", ta śmierć ich rozłączyła. Jednak, wszechświat za nią zatęsknił i znów, postawił ich na swojej drodze, po to żeby przeżyć  to kolejny raz.

Louis: mam teraz straszna ochotę Cię przytulić Słońce, nikt nie ma prawa tak robić.

Harry: to bardzo miłe Lou, a teraz na prawdę przepraszam ale muszę uciekać, odezwę się wieczorem. Xx

Louis: rozumiem, do napisania później. xx

But, you're perfect to me || Larry StylinsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz