Lars wpadł do mojego pokoju, wytrącając mnie haniebnie z jakże ciekawego zajęcia ignorowania wszystkich dookoła. Tydzień temu straciliśmy Cliffa, najlepszego basistę, jakiego kiedykolwiek znałem. Dopiero zyskiwaliśmy popularność, a zespół już się rozpadał. Wspaniale. Wprost cudownie. Mruknąwszy głośno, jak zdenerwowany lew, którym zresztą czasem byłem nazywany, zdjąłem ramię z oczu i obróciłem głowę w kierunku nieproszonego gościa.
– Czego? – Prychnąłem. – Mówiłem, żebyście dali mi spokój. No chyba że księżna Larsinka uważa, że to jej nie dotyczy.
Lars przewrócił jedynie oczami i skrzyżował ręce na piersi. Aż się roześmiałem. Wyglądał jak jakaś obrażona kilkunastolatka, niezbyt efektywnie próbująca grać na uczuciach swojego chłopaka, a uwierzcie mi, spotkałem takich wiele w swojej karierze.
– Miałem dla Ciebie wiadomość. – Powiedział tym swoim specjalnym, piskliwym głosem. – Ale widzę, że nie chcesz mnie słuchać. – Naprawdę, wcale bym się nie zdziwił, gdyby płynęła w nim niebieska krew. Tego, jak ostentacyjnie obrócił się do mnie plecami i jaki stopień nadąsania wyrażała jego twarz, chyba nawet prawdziwe księżniczki uczą się przez ponad dekadę. Znalazłem sobie przyjaciela, jasne… Teraz nie obraź takiego człowieku. Lawiruj, żeby nie potrącić żadnej alarmowej struny w jego skomplikowanym mózgu. Czy ja wyglądam na akrobatę?
– Czekaj no. – Zawołałem, trochę zachrypnięty po wczorajszym wieczorze. I nocy. – Co to za wiadomość, gadaj.
– Teraz to ci nie powiem, nie ma szans. – Zadarł nosa.
Resztkami woli powstrzymując zbliżający się wybuch nuklearny w moim wnętrzu, wstałem i, najbardziej uprzejmie jak potrafiłem, wycedziłem prosto w twarz Larsa:
– Powiedz o co chodzi. Natychmiast.
– Powiedz o co chodzi… Powiedz o co chodzi… Teraz to chcesz wiedzieć, tak? Trzeba było być milszym!
Naprawdę mam nadzieję, że na mojej twarzy nie było w tym momencie widać prawdziwej ściany płaczu. Do czego ten facet mnie doprowadzał…
– "Proszę"? To pomoże?
– Może. – Grał na zwłokę, niby wędrując zamyślonym spojrzeniem po suficie. Sam się strofując, zamknąłem powieki.
– Lars… Błagam.
– Okej, okej, już mówię. – Białka jego oczu znów wywinęły fikołka, gdy brał głęboki oddech, poprzedzający następną wypowiedź. – Także ten, wiemy, że tęsknisz za Cliffem i w ogóle, my też tęsknimy, ale udało nam się znaleźć nowego basistę. – Wyrzucił z siebie tylko tym jednym tchem. – Chcesz zobaczyć? – Kontynuował. – Czeka razem z Kirkiem tam, gdzie mamy próby.
– Co on jakieś egzotyczne zwierzę, że pytasz, czy chcę go zobaczyć? – Zdobyłem się na szybki żart. Lars jednak nie zwlekał z reakcją, bynajmniej nie odpowiednią do wymowy mojej nieszkodliwej facecji.
— Wiesz o czym mówię. – Rzekł jedynie zdawkowo i pociągnął mnie w kierunku prowizorycznej "sali prób". – Nie pora teraz na śmieszki. – Dodał po chwili.
Idąc kilka kroków za nim, czułem się tak, jak średniowieczny król prowadzony na spotkanie z wybraną mu przez możnych kobietą. Jak ten władca nie znałem tak zachwalanej mi przez towarzyszy osobistości i jak i jemu towarzyszyło mi przez to szybsze bicie serca i wartki potok natrętnych myśli. Czy będzie dobry? Czy da radę się dostosować? Czy jego styl pasuje do naszego?
Wreszcie znaleźliśmy się na miejscu. Rozejrzałem się po zagraconym pomieszczeniu i mój wzrok spoczął na wysokim, dobrze zbudowanym chłopaku, siedzącym na krześle naprzeciwko. Biła od niego aura pewności siebie, odczytywana bez trudu z jego postawy - rozkrzyżowane nogi, podstępny uśmiech na twarzy i rozjaśnione setkami rozmaitych refleksów, jasnobrązowe loki, zawadiacko opadające mu na oczy.
YOU ARE READING
I Love Rock And Roll -- One-Shots
FanficAs the title says, in this book you can find a bunch of one-shots associated with rock and metal bands. I hope you will like them. What exactly do I write? Well, mostly fluff, sometimes angst. That kind of things. Rather not any smut. Also, I wan...