My next g̶i̶r̶l̶ boyfriend [part 2] - Hetstaine

155 8 13
                                    

|POLISH VERSION|
|WERSJA POLSKA|

Uczucia, jakie ogarnęło Jamesa w tym momencie nie można opisać znanymi ludzkości słowami. Miał wrażenie jakby całe jego ciało nagle zniknęło, a jedynym punktem zaczepienia w rzeczywistości były jego usta, stykające się teraz z ustami Dave'a. Mózg chłopaka także odmówił mu posłuszeństwa. Z jednej strony był jedną wielką czarną dziurą, przeraźliwie pusty i niemogący uwolnić odpowiednich ilości serotoniny, by oddać, to czego doświadczał w tej chwili James. Jednocześnie jednak przez jego głowę przebiegały tysiące myśli, zbyt niechwytnych by je zapamiętać, ale wystarczająco wyraźnych żeby zdawać sobie sprawę z ich istnienia. 
"Nigdy bym nie przypuszczał, że wargi Dave'a mogą być takie delikatne" ‐ komentował cichy głosik w głowie Jamesa, gdy rudowłosy kolejny raz musnął jego własne. 

Chłopak rozpływał się jeszcze bardziej, kiedy szorstkie, gorące opuszki palców Dave'a zaczęły błądzić po jego szyi. Serce przyspieszyło, pompując gotującą się krew we wszystkie miejsca w ciele, tak, że czuł, jakby płonął. To nie mieściło się w głowie. James pierwszy raz w życiu był uczestnikiem czegoś tak przyjemnego. 

Młodzieńcy odsunęli się od siebie gwałtownym ruchem. Obaj głośno sapali, starając się uzupełnić kończące się już pokłady powietrza. Dave klęczał pochylony, podpierając się rękami na materacu. Jeszcze wilgotne po kąpieli kosmyki opadały mu na twarz. "Teraz mogę z czystym sumieniem stwierdzić, że jest piękny" - pomyślał James, przywołując ledwo zauważalny, dobrotliwy uśmiech na swą twarz. Przez chwilę jeszcze podziwiał drugiego chłopaka. Do końca nie mógł uwierzyć, że przed chwilą się z nim całował. 

I choć w rzeczywistości nie minęła nawet minuta, gdyby zapytać Jamesa, jak długo trwał ten pocałunek, pewnie stwierdziłby, że wieczność. Uznałby też z pewnością, że skończył się stanowczo za szybko. 

– To… Co teraz? – odezwał się nieśmiało, wbijając wzrok w swoje dłonie Hetfield. – Czy to znaczy, że… Że od teraz… jesteśmy… parą? – Jego policzki pokryły się żywym rumieńcem. 

– Zgaduję, że tak. – odpowiedział mu Dave, wciąż nie stłumiwszy niespokojnego oddechu. 

– Tak, chyba masz rację… – James próbował przyzwyczaić samego siebie do nowego poziomu ich relacji. James i Dave - para. James i Dave – razem. Nigdy by nie przypuszczał, że do tego dojdzie. 

***

Następnego ranka nic nie było takie samo, jak dobę wcześniej. Poprzednia noc była pierwszą, którą chłopcy spędzili w jednym łóżku. James pierwszy otworzył oczy. Nie był do końca pewien, czy aby na pewno zasypiali z Davem w takiej pozycji, w jakiej teraz się znajdowali. Albowiem wyglądało to tak: blondyn leżał na boku, obejmując Dave'a w pasie, z głową złożoną na jego piersi. Ten zaś trzymał swą dłoń na odcinku lędźwiowym kręgosłupa Jamesa, jakby pilnując by Hetfield nigdzie nie uciekł. Ich nogi były splecione, co zapewniało przyjemne ciepło wiecznie zimnym stopom chłopaka. Co go zaskoczyło, nie spanikował, widząc się w tejże sytuacji. A nawet więcej. Był zadowolony z takiego stanu rzeczy! 

Wciąż jeszcze rozleniwiony, uniósł się lekko, podpierając się na łokciu. Spojrzał w twarz swojego nowego chłopaka. Dave wyglądał tak cudownie. Jego przymknięte powieki pozwalały w całej okazałości podziwiać długie rzęsy, jakimi od zawsze dysponował. Z jego rozchylonych, nieznacznie zaczerwienionych  ust od czasu do czasu wydobywały się małe sapnięcia. James przygryzł dolną wargę. Nie łatwo mu było powstrzymywać się od dotknięcia Dave'a, ale nie chciał go obudzić. Mimo że dobrze znał jego osobowość, w tej chwili chłopak wydawał mu się niezwykle delikatny. Wreszcie nie wytrzymał. Wyciągnął dłoń ku ukochanemu i z ogromną ostrożnością, samymi tylko opuszkami  pogłaskał go po policzku. Gdy ten nie drgnął, odważył się na odrobinę więcej. Ujął jego twarz i zaczął przesuwać kciukiem po szczęce Dave'a. Rudowłosemu najwyraźniej to nie przeszkadzało. Mruknął tylko cicho, odchylając głowę do tyłu, a przy tym eksponując swą piękną, umięśnioną szyję. James westchnął. Skierował kciuk odrobinę wyżej, tak, że teraz masował usta Dave'a. To wszystko wydawało mu się jakimś snem. A jednak…

Po chwili z tejże sceny pozostały tylko wspomnienia. Sprawiła to pobudka Dave'a. Jednak nie można powiedzieć, że nastrój całkowicie prysł. Wręcz przeciwnie. Dave nie tylko nie zrzucił z siebie gwałtownie ręki Jamesa, ale zrobił coś jeszcze bardziej niespodziewanego. Przez chwilę dał się jeszcze głaskać chłopakowi, a po chwili z dziwną dla niego czułością przełożył dłoń Jamesa z powrotem na swój policzek i obdarzył go szybkim, ale romantycznym pocałunkiem w usta. 

– Hej, mon amour. Jak się spało? – Dave przywitał Jamesa zaspanym głosem, przeczesując równocześnie palcami jego czuprynę. 

– Wiesz… Jeśli wziąć pod uwagę wszystkie aspekty… – zarumienił się James.

– Bardzo mnie to cieszy. – Dave posłał mu słodki uśmiech. – Masz ochotę na poranną kawę? – zapytał ni z tego, ni z owego. – Ja przygotowuję! – dodał.

James nie mógł zrezygnować z takiej propozycji. Rzadko się zdarzało, żeby Mustaine zachowywał się tak opiekuńczo wobec kogokolwiek. Chwila! Rzadko? Nie, to nie zdarzało się nigdy. 

– Bardzo chętnie! – James owinął ramiona wokół talii Dave'a i przetoczył się tak, że teraz drugi chłopak przygniatał go swoim ciałem. Przez chwilę wymienili intensywne, figlarne spojrzenia, po czym Dave obdarzył swojego chłopaka kolejnym przelotnym całusem. 

– No, a teraz już mnie puść, okej? – Zaśmiał się ciepło. – Będę czekać w kuchni. – obiecał, puszczając do rozwalonego na łóżku Jamesa oczko. Hetfield jeszcze nigdy w życiu nie był taki szczęśliwy. 

A/N
Chcieliście drugą część - oto i ona!
Co prawda ma zaledwie nieco ponad 800 słów, ale starałam się, by była ciekawa ;))

An English version will be updated as soon as I make the translation. I will try my best to do it in the following days!

I Love Rock And Roll -- One-ShotsWhere stories live. Discover now