Biwak cz. 4

106 3 0
                                    

Obudziłem się, gdy na zewnątrz zapanował już zmierzch. Moje oczy były całe zaropiałe, przez dużą ilość płaczu przed snem, więc było ciężko mi je otworzyć. Przetarłem je ręką, a następnie rozejrzałem się po namiocie, który ku mojemu zdziwieniu był pusty, zacząłem się zastanawiać i trochę martwić gdzie może być Tsukasa. Wyczołgałem się na kolanach ze środka i odsłaniając materiałowe drzwiczki ujrzałem wysoki i krwiście czerwony ogień, obok którego siedział na belce mój ukochany. Trochę mi ulżyło, gdy go zobaczyłem, mimo wszystko nie potrafiłem się na niego gniewać, w końcu mnie przeprosił i utulił do snu. Wiatr rozwiewał włosy Tsukasy, a ognisko ładnie oświetlało jego cudowną sylwetkę, nie mogłem oderwać od niego wzroku. Po chwili wpatrywania się zauważył mnie i delikatnie się uśmiechnął.

- Amane! Widzę, że wreszcie wstałeś. Spałeś, aż 12 godzin, nawet nie wiesz jak mi się nudziło w tym czasie! - Powiedział robiąc lekko niezadowoloną minę. - W każdym bądź razie zrobiłem ci kolację! Chodź tu! - Podniósł leżący koło niego papierowy talerzyk, na którym znajdowała się upieczona kiełbasa i dwie kromki chleba. Delikatnie podniosłem się na dwie nogi i zdałem sobie sprawę, że ból już, aż tak mi nie doskwiera, prawdopodobnie dlatego, że mimo wszystko jesteśmy duchami i nie mamy rzeczywistych ciał. Podszedłem powoli do Tsukasy i usiadłem na drewnie niedaleko, jednak zostawiłem odstęp pół metra między nami, ponieważ dalej trochę się go bałem. Tsukasa nie chciał zachowywać odstępu, więc szybko się do mnie przysunął.

- Amane! Amane! Otwórz buzię nakarmię cię! - Rzekł, po czym ukroił plastikowym widelcem kawałek kiełbasy i przysunął ją do mojej twarzy, a następnie zaczął obijać ją w kącik moich ust, aż ich nie otworzyłem i nie zjadłem kiełbasy. Była bardzo smaczna, brat po chwili powtórzył czynność, ale tym razem od razu spożyłem pokarm znajdujący, którym mnie karmił. Zrobiliśmy tak jeszcze kilka razy, aż nic nie zostało na talerzyku, Tsukasa za każdym razem jak chciał, żebym otworzył buzię mówił "aaam", co było moim zdaniem bardzo urocze. - Już koniec jedzenia! Widzę, że bardzo ci smakowało! - Po tych słowach przybliżył się do mojej twarzy, a ja lekko się zarumieniłem i spojrzałem w innym kierunku. - Oh! Masz okruszki na policzku! - Spojrzałem na niego i byłem już w gotowości do wytarcia twarzy ręka, jednak dłoń Tsukasy powstrzymała moją.

- Huh? - Byłem zdziwiony. Tsukasa szybkim ruchem zdjął rękę z mojej i położył obie na moich barkach, po czym lekko popchnął do tyłu. Upadliśmy razem na trawę i znaleźliśmy się w dość dwuznacznej pozycji. Brat klęczał między moimi udami i nachylał się nade mną, a po chwili zaczął przybliżać swoją twarz do mojej. "Czy on chce mnie pocałować?!" pomyślałem, zamknąłem oczy i czekałem, aż usta Tsukasy złączą się z moimi, jednak to się nie stało. Zamiast tego poczułem jak jego szorstki język przemieszcza się po moim policzku i zahacza delikatnie o kącik moich ust. Po chwili położył się koło mnie i się do mnie przytulił, spoglądając mi w twarz.

- Jedzenie nie może się zmarnować, prawda Amane? - Rzekł uśmiechając się delikatnie.

- Prawda. - Też zacząłem się uśmiechać. Byłem szczęśliwy będąc w objęciach osoby, która kocham nad życie. Teraz chciałbym tylko, aby ten moment trwał wiecznie. Położyłem dłoń na dłoni Tsukasy i spojrzałem w niebo, leżeliśmy pod rozgwieżdżonym niebem. Piękniejszej scenerii nie byłem sobie w stanie wyobrazić.

- Czemu płaczesz!?! - Spytał Tsukasa podnosząc się i spoglądając mi w głąb duszy. Tak bardzo skupiłem się na plusach tej sytuacji, że nie zauważyłem, że z moich oczu wypływają łzy szczęścia.

- Ze szczęścia. - Byłem tak uradowany, że chwyciłem głowę Tsukasy i mocno przyłożyłem do mojej klatki piersiowej i wtuliłem się mocno w niego, cały czas płacząc. Poczułem się jakbym był w śnie, jednak szybko wybudziło mnie z niego mocne uderzenie w twarz. - Eh? - Chwyciłem się za policzek, byłem tak oszołomiony, że nie odczuwałem bólu. Nie rozumiałem co się stało. Dosłownie chwilę temu byłem w mojej utopii, a teraz z mojego nosa wylewała się krew, a przynajmniej takie wrażenie miałem. Przestraszony spojrzałem na Tsukasę, który dalej klęczał między moimi nogami, a jego spojrzenie było mordercze. Po chwili próbowałem się przesunąć na jednej ręce do tyłu, ale szybko przewróciłem się na plecy. Moje ciało całe drżało i zacząłem czuć ból od uderzenia. - C-czemu..? - wymamrotałem powstrzymując napływające łzy. To nie był mój kochany Tsukasa, czułem się jakby jakiś potwór na mnie spoglądał.

- Dotknąłeś mnie bez mojej zgody. - "Czy on jest poważny?" pomyślałem, przecież to on był tym, który mnie molestował, a ja jak go przytulę to dostaję w twarz? Smutek przerodził się w gniew. Zacisnąłem zęby i podniosłem się, a następnie chwyciłem obydwoma dłońmi kołnierz Tsukasy i powaliłem go na podłogę. Zapewne go podduszałem, ponieważ zaczął agresywnie drapać moje dłonie próbując się oswobodzić z uścisku. Wtedy nie zważałem na jego uczucia, czego bardzo żałuję, ale nie byłem wtedy sobą. Niedługo później jednak dotarło do mnie co zrobiłem, poluzowałem uścisk dłoni, a następnie całkowicie się wycofałem. Patrzyłem z niedowierzaniem, jak mój ukochany brat próbował się podnieś i złapać dech, co chwile pokaszlując. Spojrzałem na moje ręce, gdy zobaczyłem rany zrobione przez paznokcie Tsukasy zrobiło mi się nie dobrze. Nienawidziłem siebie. Jak mogłem go skrzywdzić...? Przecież tak go kocham...

- Tsukasa... - powiedziałem wyciągając w jego stronę rękę. Tsukasa na mnie spojrzał tak jakby zobaczył demona, przez co moje serce rozpadło się na kawałki i cofnąłem szybko dłoń. Po chwili wstał na dwie nogi, w które mu spoglądałem, nie byłem wstanie patrzeć mu w oczy. Nie po tym co zrobiłem.

- Wracam do domu. - Rzekł, po czym obrócił się do mnie plecami i zaczął iść w głąb lasu. Nie byłem w stanie go powstrzymać, czułem się bezsilny. Nie chciałem, żeby szedł w środku nocy przez sam przez las. Jednak nie wiedziałem co zrobić, więc tylko przyglądałem się, jak jego postać ginie między drzewami.

Całą noc przesiedziałem na tym parszywym trawniku wpatrując się w ogień, znowu nie zmrużyłem oka. Nad ranem złożyłem namiot i spakowałem wszystkie przyniesione rzeczy do plecaka, po czym ruszyłem w samotną podróż w stronę szkoły.

Tsukasa x Amane | Tsumane | Smut | Hanako-kunOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz