Zaczynam dostrzegać, że moje życie jest stworzone jako nieszczęście. Chrześcijanie, wierzący w Jezusa mają wiarę, że wszystko jest przez niego zaplanowane i ma do tego jakiś cel. Ale moje życie unieszczęśliwia wielu ludzi w tym moją rodzinę. Moja matka i ojciec mają tylko do mnie żal i mnie nie nawidzą. Czuje, że nie mam co się dziwić. Dają mi poczucie, że mają mnie dosyć, chcą się mnie pozbyć.
Ale gdzie ja tak zawiniłam ?
Mieszkając z mamą było kiedyś dobrze ale od dobrego czasu nie mam prawa słowa powiedzieć bo zaraz mogę dostać w twarz ręką która mnie nienawidzi oraz nie szanuje mojej osoby. Jak moja matka przychodzi z pracy odrazu wszystko zaczyna robić się szare wiem, że zaraz zostane za coś zwyzwana. Jestem już naprawdę zmęczona. Chce płakać lecz niemogę ten psychopata w moim umyśle mówi mi, że to tylko zwykły człowiek który nie jest nic wart na tym świecie. Szepcze mi, że choć dał mi ten człowiek życie nie dał mi szacunku. A takim ludzią trzeba stworzyć piekło na ziemi. Zaczynam zadawać sobie pytania,
może ten psychol chce dla mnie dobrze ?
Może próbuje mi pomóc?
Mam się go posłuchać ?
Te pytania krążą w mojej głowie. On może chce żeby spotkała kara wszystkich którzy ranią mnie. Pytanie brzmi,
czy jak mu zaufam nie wykorzysta tego ?
Nie wiem już co mam robić, ale zaczynam wątpić w wartość swojego życia. Nawet moja własna matka ma moje życie za nic nie warte. Nie mam już nikogo wszyscy mnie opuścili a osoba która mi próbuje pomóc, nawet nie jest świadoma tego, że nie mogę już tak samo przy niej być a ona przy mnie. Próbuję ją odsunąć nie chce żeby cierpiała i patrzyła jak się powoli zabijam. A moja śmierć jest nieunikniona......