~6

862 85 95
                                    

Pov. Sapnap

Obudziłem się po czym delikatnie odsunąłem od bruneta, który spał. Co się dziwić, jest 3:30. Jak najciszej mogłem wstałem, wyjąłem ze swojego plecaka małą, prostokątną, metalową rzecz i ruszyłem z nią do łazienki. Zdjąłem koszulkę i patrzyłem tylko na te rany. Na te pieprzone rany. Zawsze mi przypominają tylko najgorsze chwile np. kłótnie z rodzicami. Raczej wszystkie rany były spowodowane przez nich. 

Niestety nie panowałem nad sobą i zrobiłem kolejną ranę. Emocje wtedy mną dominowały więc nie myślałem racjonalnie. Było to spowodowane Georgem. Osoba, z którą tak długo się przyjaźniłem, osoba która dawała mi tak ogromne wsparcie po prostu mnie zostawiła. Teraz czy przez to, że jestem z Karlem w związku, czy ogólnie, że z chłopakiem. Raczej ta pierwsza opcja, ponieważ przyjaźniliśmy się już z Clayem gdy ten miał chłopaka.

Dalej nie myślałem racjonalnie, to wszystko tylko pogarszało sprawę, bo przypomniałem sobie o sytuacji wyrzucenia mnie z domu. Co wtedy matka mówiła. Oczywiście inne sytuacje też musiały mi się przypomnieć. Przełożyło się to na kolejne rany. Troszeczkę chyba przesadziłem, ponieważ w pewnym momencie poczułem się strasznie słabo. 

Pov. Karl

Usłyszałem jakby ktoś albo coś spadło na podłogę, oczywiście mnie to obudziło. Na świadomość, że Nicka nie ma obok przeraziłem się i czym prędzej poszedłem go szukać, ponieważ przeczucie mi mówiło, że niestety ten odgłos był spowodowany właśnie z jego winy. Jak tylko wyszedłem z pokoju moją uwagę przykuło zapalone światło w łazience, rodziców nie było w domu więc nie mógł to być nikt inny niż brunet. Drzwi na całe szczęście były otworzone.

Widok półprzytomnego chłopaka mnie przeraził. Całe szczęście, że na widok krwi nie omdlewam czy coś. Trochę przypał by był. Pobiegłem szybko po apteczkę, po czym wróciłem do Nicka. Udało mi się jakoś zatamować krwawienie i w miarę ogarnąć bandaże. Podałem mu jego koszulkę, on natychmiast ją założył i się przytulił.

- Przepraszam, ja cię tak cholernie przepraszam Karl. - słyszałem, że jego głos się dosyć mocno załamuje.

- Spokojnie, nie musisz przepraszać. Nie będę na ciebie krzyczeć za to czy coś. - starałem się aby mój głos brzmiał jak najspokojniej. 

Chwilę jeszcze posiedzieliśmy w łazience dopóki chłopak nie stwierdził, że ma na tyle sił aby się podnieść. Ruszyliśmy więc w stronę pokoju i chwilę później leżeliśmy w łóżku. Starałem się go jak najbardziej uspokoić aby ponownie zasnął, ja sam natomiast nie mogłem zmrużyć oka. Nie mam pojęcia czy ze stresu o chłopaka czy z innego powodu, no cóż. 

Miałem nie przespaną praktycznie całą noc, ale pomimo tego nie czułem jakiegoś dużego zmęczenia. Zgaduje, że to przez tą sytuacje. Oczywiście odpuściliśmy sobie szkołę w tym dniu. (Nie wiem jaki był wcześniej dzień tygodnia więc jak coś sorry jeżeli czysto teoretycznie miał być weekend np XDDD) W między czasie brunet się obudził więc żeby zając czymś głowę poszliśmy do kuchni coś ugotować jak jakiś czas temu. Mimo, że oboje nie umiemy gotować, to zajebiście się przy tym bawiliśmy. 

Kuchnia oczywiście wyglądała dokładnie tak samo jak za pierwszym razem, lecz teraz chyba przesadziliśmy.. Bo jakimś cudem trochę znalazło się na suficie... Oczywiście po chwili spadło, ale został dosyć duży ślad. Nie wiem jak, ale udało się to ogarnąć, że prawie nie było nic widać. Zaczęliśmy ogarniać resztę kuchni aby móc zjeść. Usiedliśmy do stołu i zaczęliśmy spożywać posiłek. (Nie miałam pomysłu co mogli by zjeść więc tu wy sobie wymyślcie)

Reszta dnia minęła nam praktycznie tak jak zawsze, czas oczywiście mijał szybko i przyjemnie. Pod koniec dnia zadzwoniliśmy do Claya i Darryla. standardowo nie zabrakło momentu, w którym blondyn wybuchł tym czajnikowym śmiechem. 

|| Kilka dni później ||

Pov. Karl

Wstałem chwilę po 7:00, bez jakiegoś dłuższego leżenia zebrałem się aby wstać, wziąć ciuchy i ruszyć w stronę łazienki się ogarnąć. Nie zajęło mi to dużo czasu więc chwilę później byłem w kuchni aby spakować śniadanie i jakieś zjeść teraz. Standardowo wybrałem tosty, bo czemu nie. Nim się obejrzałem była 7:40, czyli czas żeby wychodzić. Na szybko jeszcze wszedłem do pokoju gdzie był brunet, który spał, ponieważ dzisiaj ma na późniejszą godzinę. Podszedłem do niego i lekko pocałowałem w czoło, po czym wróciłem do drzwi wejściowych. Założyłem kurtkę, buty i wyszedłem. 

Po jakiś 10 minutach byłem w szkole. Poszedłem do szatni zmienić obuwie oraz zostawić kurtkę. Ruszyłem w stronę sali, w której miałem lekcje. Trzy pierwsze minęły naprawdę spokojnie i przyjemnie, lecz oczywiście jak zawsze musiało się coś zjebać. Na przerwie między trzecią, a czwartą lekcją zaczepił mnie George. Kurwa czego on chce. 

Próbował zaciągnąć mnie do łazienki, a ja jako, że oczywiście mam mniej siły, udało mu się to zrobić. Zaprowadził mnie w szary kąt za kabinami i wyszeptał tylko. 

- To za zabranie mi najlepszego przyjaciela. - powiedział po czym wyjął mały ostry przedmiot.

Najpierw przyłożył mi go do szyi abym poczuł jego zimno, na co się lekko wzdrygnąłem. Później zaczął robić takie ruchy jakby chciał mi przeciąć ją, lecz robił to nie ostrzem, a bokiem. Chwilę później obrócił ją tak aby ostrze teraz znajdowało się przy mojej szyi. Lekko docisnął, na co wziąłem głęboki wdech. Długo nie czekał by zrobić to ponownie. Za każdym razem dociskał mocniej, dopóki krew się nie lała.

Najgorsze jest to, że gdy czuję przerażenie nie jestem w stanie z siebie nic wydusić. Przez co nie mogłem krzyknąć czy cokolwiek. Była taka godzina, że Nick powinien być w szkole. Miałem ogromną nadzieję, że zaraz tu wejdzie i weźmie mnie stąd. 

George nie przestawał robić tego co robił. W pewnym momencie odpuścił, zobaczył co zrobił i dumny poszedł. Poczułem taką nagłą ulgę i jak cały stres ze mnie schodzi. Zsunąłem się po ścianie, głowę oparłem o kolana, a łzy zaczęły mi lecieć.

Pov. Sapnap

Byłem blisko łazienek czyli praktycznie tam gdzie zawsze. Nagle zauważyłem Georga wychodzącego z łazienki kierującego się w moją stronę. Podszedł i szepnął tylko "Pójdź pomóc swojemu koledze". Chłopak odszedł, a ja czym prędzej ruszyłem do tej łazienki. Nikogo nie widziałem, ale w pewnym momencie usłyszałem ciche pociąganie nosem na samym końcu. Bez żadnego wahania podszedłem tam. Zauważyłem Karla siedzącego ze schowaną głową w kolanach, a z jego szyi delikatnie sączyła się krew. Serce mi pękło. Po cichu usiadłem obok chłopaka i objąłem go. Ten automatycznie się we mnie wtulił. 

- G-George... o-on miał ze s-sobą scyzoryk.  - ledwo udało mu się powiedzieć.

- I zrobił ci to tym scyzorykiem? - pokiwał tylko twierdząco głową. - Kochanie, pamiętaj że w razie czego zawsze ci pomogę. Za nic nie pozwolę nikomu już się skrzywdzić. - chłopak podniósł delikatnie twarz tak, że patrzyliśmy sobie prosto w oczu.

Siedzieliśmy na ziemi oparci o ścianę, wpatrując się w siebie. Po chwili zbliżyliśmy nasze twarze do siebie i się pocałowaliśmy, a chłopak pogłębiał go. Był to naprawdę przyjemny pocałunek.

- Kocham cię Nick, dziękuję, że ze mną jesteś. 

- Również cię kocham Karl. - po tym zdaniu zrobiliśmy powtórkę pocałunku sprzed chwili.

------------------------------------------------------------------------------------------------

No i co, tym sposobem dotarliśmy do końca. Chcę jeszcze podziękować za 19 obserwujacyc, może i to nie jest jakoś dużo, ale dla mnie owszem.

Ogólnie co do scen 18+ to nie u mnie, jakoś strasznie dziwnie się czułam pisząc je (poprzedni ff) więc już nie będę ich więcej pisać. Jak już to bez żadnych szczegółów tak naprawdę.

Kocham was moje ziomki 😩❤️

Ilość słów - 1115

What's wrong with me?! || KarlnapOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz