Czerwiec przebiegł im szybciej i spokojniej niż się spodziewali, co w głębi duszy trochę ich martwiło, ale wszyscy cieszyli się póki mogli. Żadnej śmierci, dziwnego i chorego nauczyciela Obrony Przed Czarną Magią lub samego Voldemorta. To były zbyt błogie ostatnie dni szkoły i każdy podświadomie wiedział, że to tylko kwestia czasu, zanim coś się stanie.
Tego wieczoru Harry miał wyruszyć z Dumbledorem w ważną i niebezpieczną podróż. Wszyscy wiedzieli, że dopóki Dumbledore jest w pobliżu, szkoła i jej uczniowie nie mają się czego bać, jednak dziś w nocy miało go nie być. Było to, wręcz kuszenie losu.
Mimo, że Dumbledore był głównie gwarancją bezpieczeństwa dla Harry'ego, Julie żegnając się z nim miała z tyłu głowy najczarniejsze myśli.
- Uważaj na siebie.. - powiedziała cicho patrząc jak żegna się z Ginny.
- Będę z Dumbledorem, co może pójść nie tak? - odpowiedział jej Harry z niezbyt przekonującym uśmiechem.
Źle mogło pójść wszystko. Coś mogło stać się jemu, Dumbledorowi, a nawet uczniom, którzy zostali w Hogwarcie, nie spodziewając się tego co się za chwile wydarzy i bez świadomości, że ich jedyna i największa możliwa deska ratunku wyrusza na poszukiwania, z których nikt normalny nie wyszedłby cało.
Julie starając się nie myśleć o tym co najgorsze, zaszyła się w swoim łóżku w dormitorium dziewczyn i postanowiła przeczytać kolejne kartki z pamiętnika swojej matki.21 maja 1977
Och, mam już tego wszystkiego dosyć! Mówiąc "tego" mam na myśli moich starszych braci - Michael'a, Paul'a i William'a. Byłam w stanie znieść wszystko, jako ich najmłodsza siostra: bijatyki, kłótnie, docinki, zabieranie sobie nawzajem rzeczy, rzucanie w siebie zaklęć, podsłuchiwania rozmów - WSZYSTKO, ale nie to co robią teraz.
Nasi rodzice podobno mają w podziemiach Banku Gringotta jakąś pokaźną sumkę. Prawda, czy nie - nigdy mnie to jakoś specjalnie nie interesowało. Moi ukochani bracia, biją się o to od lat. Naprawdę, mnie samą nigdy do tego nie ciągnęło.
Dostałam dziś od każdego z nich listy, że rodzicie zamierzają to rozdzielić między każdego z nas. Świetnie, tylko oni są tak chciwi, że każdy chce więcej, niż mu się należy. Obawiają się, że jeśli jest nas czworo, "fortuny" na każdego nie przypadnie zbyt wiele i usiłują się mnie z tego pozbyć.
Jak można być tak pustym? Wszyscy troje mają po dwadzieścia - pare lat. Wciąż zatruwają nasz rodzinny dom, bo są zbyt głupi i leniwi, żeby sobie coś znaleźć. Mają gdzieś rodziców. Mają gdzieś wszystko, co wychodzi poza obręb ich własnych tyłków. Myślą, że jestem na tyle naiwna, że się z tego wycofam i oddam im swoją część. Jasne, oddam ją, ale nie im. Zostawię rodzicom.
Mam to wszystko głęboko w poważaniu. Nie interesują mnie te okropne i brudne pieniądze. Chcę wieść spokojne i szczęśliwe życie, nie bogate i pełne chciwości. Nienawidzę tego chyba najbardziej na tym cholernym świecie.
Dlatego postanowiłam, że już w te wakacje opuszczam dom. Przeprowadzam się. Zaczęłam już czegoś sobie szukać. Może Londyn? Jak ja kocham to miasto. Jakaś cicha okolica i małe mieszkanie. Może gdzieś, gdzie mieszkają mugole? Uwielbiam ich klimat.
Wiem, że może nie jest to zbyt mądra i przemyślana decyzja. Ale wybacz mi drogi pamiętniczku i wszyscy, którzy go kiedykolwiek przeczytacie - jestem Marlene McKinnon. Nie zostałam obdarzona drugim imieniem, ale za to miłością do wszystkich możliwych nieprzemyślanych i spontanicznych decyzji. Takich spontanicznych i być może głupich, jak ta. Mam pieniądze, zbieram co lato. Pracuję w lodziarni Floriana Fortescue i też pomagam w kilku innych sklepach na Pokątnej. Moi przyjaciele zawsze przychodzą tam na darmowe lody, a potem gdy już kończę prace, wyruszamy w podróż po Londynie.
Mogłabym mieszkać gdzieś blisko Pokątnej. Och, nie mogę się doczekać. Zaraz po zakończeniu roku przyjadę do domu tylko po to, żeby zabrać swoje rzeczy, porozmawiać z mamą i tatą oraz wygarnąć moim tępym braciom.
Szczerze mówiąc, byłam tym wszystkim trochę załamana, a zarazem wściekła.
Na szczęście, mam takiego wspaniałego przyjaciela jak James, który z jednego załamania, wpakował mnie w drugie.
CZYTASZ
Pamiętnik Marlene McKinnon
FanfictionJulie Apolonia Black jest córką Marlene McKinnon i Syriusza Black'a. Nie spędziła ona jednak z nimi zbyt dużo czasu. Ma tylko jedno marzenie: poznać matkę. W swoje 17 urodziny otrzymuje prezent od swojej ciotki. Znajduje w nim między innymi ciekawy...