Niebezpieczeństwo.

16 0 0
                                    


Lekcje dobiegły końca. Lee wlokła się zatęchłym korytarzem internatu, ciągnąc za sobą czerwoną torbę podróżną z pękniętym paskiem. Ściany miały kolor zgniłej zieleni- a w całym budynku panowała dziwna niepokojąca cisza. Zatrzymała się przed pokojem 63. Znalazła klucz w przedniej kieszeni plecaka, wzięła głęboki oddech i otworzyła drzwi do swojego pokoju. miała szafkę i niewielką umywalkę, biurko do pracy- gdyby się nad tym zastanowiła, najsmutniejszą rzeczą w pokoju było jej odbicie w wysokim lustrze za drzwiami. 

Pukanie do drzwi sprawiło, że Lee podskoczyła. Skąd ktokolwiek mógł wiedzieć, gdzie ją znaleźć? Podeszła na palcach do drzwi i otworzyła je. Nie było nikogo. Nie słyszała kroków i nie widziała nikogo w pobliżu. Zobaczyła natomiast papierowy samolocik złożony z zielonej karteczki. Lee uśmiechnęła się na widok swojego imienia wypisanego czarnym flamastrem wzdłuż skrzydła. Gdy ją rozłożyła zobaczyła strzałkę wskazującą kierunek wzdłuż korytarza. Lee spojrzała na swoją ogromną torbę czekającą na rozpakowanie. Wzruszyła ramionami ramionami, zamknęła drzwi, włożyła klucz do kieszeni i ruszyła przed siebie.

Blisko końca korytarza, skręcającego ostro w stronę skrzydła bibliotecznego, Lee dostrzegła częściowo uchylone drzwi na całym piętrze. Te drzwi nie były ozdobione, lecz zostały w całości pomalowane na czarno. Lee podeszła niepewnie do nich. 

-Wchodzi, tylko zamknij za sobą drzwi- znajomy głos stanowo, aczkolwiek dosyć cicho kazał Lucy wejść. Dziewczyna niewiele myśląc zrobiła to. W środku panował pół mrok. Lee po dłuższej chwili przyzwyczaiła swój wzrok do panującej ciemności. Rozpoznała osobę siedzącą na łóżku. Był to Czorny. Czy to on pukał do jej drzwi? Chłopak szybko podniósł się i wtulił się zaskoczoną Lee. 

-Myślałem, że cię nigdy już nie zobaczę Afrodyto- wymruczał Czorny chowając twarz w jej włosy. 

-Afrodyto?- krzyknęła Lee uwalniając się z objęć.

- Ty nie pamiętasz? Nie pamiętasz mnie?- Chłopak zakrył ręką usta.

- Nie śmieszne żarty- Lee obróciła się na pięcie i ruszyła w stronę drzwi. Nagle poczuła dziwną energie przeszywającą jej ciało. Drzwi zatrzasnęły się.

-Nie żartuje, poczekaj. Naprawdę nie wiesz kim jestem?- powiedział lekko zirytowany chłopak.

-Boje się. nie wiem kim jesteś, pierwszy raz cię spotkałam dziś rano przed lekcjami.

-Musiałaś stracić pamięć jak połowa innych bogów. Jestem Hades, ale przybrałem sobie bardziej ziemskie imię by nikt mnie nie rozpoznał. Ty natomiast byłaś moją miłością Afrodyto, strasznie cierpiałem, gdy ten przeklęty Zeus zesłał wszystkich bogów na ziemie- z każdym wypowiedzianym wyrazem był coraz głośniejszy. Wypełniała go agresja i złość.- Nie pozwolę by już ktokolwiek nas....- Nagle ktoś wpada przez drzwi z ogromnym hukiem. 

O Moja THELEEkatna BoginioWhere stories live. Discover now