Drugi raz cz.2

1.3K 65 47
                                    

Stark razem z Peterem po wydarzeniu sprzed chwili, stwierdzili, że najlepszym sposobem na spędzenie czasu będzie ogarnięcie się w łazience i wspólne oglądanie filmu w sypialni.

Ich plany jednak zostały brutalnie zniszczone kilkoma osobami, które oczekiwały wyjaśnień.

- Stark?! Co ty do chuja pana robisz?! - krzyknęła Natasha

- O co ci niby chodzi? - mężczyzna był zdezorientowany całą sytuacją. Nie był pewny o czym mówi bohaterka.

- O tym co przed chwilą widział Clint. - jej oschły głos przyprawił miliardera o ciarki.

- Um...

- Ja jestem z Tony'm. - powiedział Peter podchodząc do swojego partnera następnie wlepiając swój wzrok w podłogę, jakby była naprawdę ciekawa.

- Od kiedy? Jak to się stało? Stark cię nie skrzywdził? - pytania z ust kobiety obsypały niepewnego nastolatka, jednak musiał odpowiedzieć na wszystkie.

- Nie skrzywdził mnie... nigdy tego nie zrobił. Naprawdę kocham Tony'ego i trochę nie rozumiem czemu aż tak was to interesuje. - chłopak złapał dłoń mentora i ścisnął ją mocno dając do zrozumienia, że czuje ogromny dyskomfort i chce jak najszybciej uciec.

- Ciekawość. - rzucił Barton popijając piwo.

- Ale to nasze życie. - Stark posłał wszystkim mordercze spojrzenie delikatnie obejmując ciało młodszego.

- No okej, po prostu chcieliśmy wiedzieć. - wtrącił się Steve

- Powiedzielibyśmy wam wszystko w swoim czasie, ale skoro już wiecie, to moglibyście zająć się sobą i nie jarać się tym jak napalone nastolatki.

Geniusz skierował się w stronę sypialni ciagnąc za sobą zmieszanego całą sytuacją Parkera.

Kiedy siedzieli już na łóżku z ust młodszego dało się słyszeć ciche "dziękuję Tony".

- Hej, spokojnie Pete - mężczyzna uniósł jego podbródek z delikatnym uśmiechem - jestem z tobą skarbie.

- Kocham cię

W odpowiedzi Stark delikatnie pocałował miękkie usta nastolatka, a odsuwając się zgarnął kosmyk włosów bruneta za jego ucho.

- Też cię kocham Peter. Myślisz, że powinniśmy im wszystko wytłumaczyć żeby się nie czepiali?

- Może dadzą nam spokój, ale rano dobrze? Naprawdę wolę spędzić czas z tobą. - uroczy uśmiech pojawił się na ustach dziewiętnastolatka, który mocno wtulił się w ciało mentora.

Ten tylko zaczął głaskać go po plecach doceniając swoją kruszynkę jak najcenniejszy dar od losu.

***

Parker obudził się dosyć wcześnie jak na siebie. 6.54 nie jest normalną godziną do wstawania kiedy nie trzeba martwić się szkołą.

Chłopak przekręcił się na bok tak, aby nie obudzić swojego śpiącego jeszcze partnera.

Nastolatek lekko uśmiechnął się widząc spokojną twarz Tony'ego. Lubił patrzeć jak śpi. Był taki niewinny i rozczulający.
Delikatnie pogłaskał jego miękkie, potargane włosy, następnie wstając z łóżka z zamiarem zrobienia kawy.

Przyjemna woń napoju wypełniła całą kuchnię. Do Parkera dołączyła Natasha, która usiadła przy stole i wpatrywała się w chłopaka jakby czegoś chciała.

- Hej! - przywitał się miło dziewiętnastolatek

- Hej, cały czas mnie to męczy...

- Um, sytuacja z Tony'm?

- Taaak, właśnie.

Młodszy usiadł naprzeciwko kobiety podsuwając jej drugi kubek kawy, pierwotnie przeznaczony dla Starka.

- Posłuchaj Nat, ja i Tony dogadujemy się świetnie. Kocham go, naprawdę, a on stara się jak może. Przeżyliśmy swój pierwszy i drugi raz, a nadal jesteśmy ze sobą. Zwyczajnie czuję, że chcę spróbować nawet jeśli miałoby się nam nie udać. Po prostu go kocham.

Kobieta z delikatnym uśmiechem poklepała dłoń nastolatka odchodząc od niego bez słowa.

Było to dość dziwne, ale już po chwili Parker poznał powód jej zachowania.

- Pete... ty... mówiłeś poważnie? - głos Starka odezwał się zza pleców chłopaka, który momentalnie odwrócił się w stronę jego źródła.

- Tony?

- Też cię kocham kruszynko. - mężczyzna podszedł bliżej i zamknął nastolatka w szczelnym uścisku. - Bardzo cię kocham.

Peter nie mógł zrobić nic poza odwzajemnieniem gestu starszego, a to przyszło mu zdecydowanie łatwo.

- Naprawdę mi na nas zależy. - powiedział dziewiętnastolatek.

- Wiem, cieszę się, że powiedziałeś o tym Natashy.

- Co z resztą?

- Jaką resztą? - Clint przypatrywał się całej sytuacji zza rogu.

Słysząc go obaj odskoczyli od siebie patrząc zmieszani w jego stronę.

- No... układa się nam i jesteśmy ze sobą. - powiedział Parker.

- Przekaż to innym, bo nie chce mi się tłumaczyć tego samego setki razy. - Tony posłał mu mordercze spojrzenie ponownie starając się skupić uwagę na partnerze.

- No dobrze... - Barton wyszedł zostawiając ich w końcu samych.

W końcu mieli spokój od niewygodnych pytań, na które było zdecydowanie za wcześnie.

- Chodźmy do pokoju Pete

- Co będziemy robić?

- Co tylko zechcesz.

Starker One shotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz