[8]

205 19 3
                                    

— [Twoje imię]... — zaczął cicho Gaara, delikatnie kładąc Ci dłoń na ramieniu. Gwałtownie odwróciłaś się w jego stronę, upuszczając przy tym stos notatek, które trzymałaś w ręku.

— Gaara, wystraszyłeś mnie — powiedziałaś nerwowo, zabierając się za zbieranie kartek. Chłopak ukucnął i zaczął Ci pomagać.

— Przepraszam, ale nie widziałem Cię od kilku dni, a w dalszym ciągu nie zwróciłaś mi raportu z misji — powiedział spokojnie, nawet na ciebie nie patrząc. Wzięłaś głęboki oddech i spojrzałaś w sufit.

— Cholera, kompletnie o tym zapomniałam... Oddam Ci to dzisiaj wieczorem, teraz muszę zanieść te notatki do biblioteki a potem idę ćwiczyć z Kankuro...

— Hmm... ostatnio często razem wychodzicie... — zauważył, wciąż na ciebie nie zerkając. Uśmiechnęłaś się pod nosem, na ten delikatny wyraz zazdrości, ale szybko przybrałaś poważny wyraz twarzy.

— Korzystam z każdej wolnej chwili, nie mogę sobie pozwolić na błędy już nigdy więcej — odparłaś poważnie, wstając i zamierzając odejść. — Obiecuję, że oddam Ci dzisiaj raport. Proszę, nie traktuj mnie wyjątkowo, tylko dlatego, że się spotykamy, powinieneś mi o tym przypomnieć wcześniej — dodałaś z wyrzutem, mocno ściskając kartki.

— [Twoje imię]... — zaczął chłopak, chwytając Cię za dłoń i spoglądając prosto w oczy. Poczułaś jak twoje serce zabiło szybciej, miałaś dla niego tak mało czasu a przecież tak bardzo za nim tęskniłaś.

— Przyjdę wieczorem z moim raportem, obiecuję — powiedziałaś pewnie, posyłając mu urocze, pełne miłości spojrzenie. Gaara uśmiechnął się bardzo, bardzo delikatnie i tylko przez krótki ułamek sekundy i skinął głową.

— Zatem do zobaczenia... — powiedział, odchodząc w przeciwnym kierunku.

*

Siedziałaś na biurku, gładząc włosy Gaary, który umieścił swoją głowę na twoich kolanach. W pomieszczeniu było duszno, powietrze było gęste i ciężkie. Wzięłaś spokojny oddech i zaśmiałaś się łagodnie.

— Jesteś jak dziecko, nie sądzę, żeby ktokolwiek znał taką stronę wielkiego Gaary — powiedziałaś ciepło, oplątując nogami jego talię. Chłopak spojrzał na ciebie.

— Tęskniłem za tobą, codziennie gdy Cię widziałem, myślałem tylko o tym, jak bardzo pragnę Cię dotknąć...

— Przepraszam, ale musisz mnie zrozumieć, po tym co się wtedy stało, nie mogę sobie odpuścić treningów, muszę być jeszcze lepsza — powiedziałaś i chwyciłaś jego podbródek. — Oddam za ciebie życie, nieważne jak bardzo będę cierpiała, nie pozwolę już nikomu Cię skrzywdzić.

— Przestań... — powiedział poważnie, odsuwając się od ciebie i spoglądając w okno. Księżyc był w pełni, gwiazdy pokrywały całe niebo a wiatr poruszał wciąż ciepły piasek na drogach. — To mój obowiązek ochraniać wioskę, ludzi i Ciebie. Przegrałem, bo byłem za słaby...

— Przegrałeś, bo postawiłeś na szali swoje życie, przegrałeś, bo wybrałeś dobro wioski! — powiedziałaś nerwowo, krzyżując ręce na piersi.

— To był mój obowiązek, jestem kazekage, znam swoje obowiązki...

— A kto obroni Ciebie? Nie chcę bez ciebie żyć. Nie mogę! — krzyknęłaś, mocno się do niego przytulając. — Nawet gdy umrę, wrócę... Odnajdę Cię wszędzie, w tym czy w innym ciele, zawsze będę przy tobie. Na tym czy na tamtym świecie, nie ważne, ale proszę, nie ograniczaj mnie...

— [Twoje imię]... nigdy nie zasługiwałem na twoją miłość... — powiedział smutno, odwracając się do ciebie i składając na twoich ustach delikatny pocałunek. — Ale nie mogę już z niej zrezygnować, ja też nie chcę bez ciebie żyć. Jestem cholernie samolubny, krzywdziłem Cię tyle razy, uzależniłem Cię od siebie, ale ja też jestem od ciebie uzależniony... Jesteś całym moim światem...

*

Mijały dni, potem tygodnie, żeby w końcu tygodnie mogły się zmienić w miesiące. Wasza miłość wciąż była urocza, delikatna i wbrew wszystkiemu, bardzo nieśmiała. Żadne z was nie przekraczało granicy, którą bardzo baliście się, a jednocześnie bardzo chcieliście przekroczyć. Dużo ćwiczyłaś, Gaara zajmował się sprawami wioski, niejednokrotnie doświadczyłaś już strachu, że oto ponownie go stracisz.

— Nie wydaje mi się, żeby to był najlepszy pomysł — powiedział poważnie Kankuro, krzyżując dłonie na piersi. Wzięłaś głęboki oddech i mocniej objęłaś swoje ramiona, jakbyś za wszelką cenę chciała stąd zniknąć.

— Panuje tutaj okropna atmosfera, wszyscy są do siebie negatywnie nastawieni, ale coś innego nie daje mi spokoju... — powiedziałaś cicho, niepewnie spoglądając na Gaarę. Przecież umiałaś wyczuwać i wpływać na emocje, a jednak wciąż nie mogłaś pogodzić się z ilością negatywnej energii która tu panowała, w dodatku wyczuwałaś coś jeszcze, znajomy, dziwny smak zemsty, ale jakby bardziej dojrzały.

— Zjazd pięciu Kage... — wyszeptał Gaara, przekraczając próg drzwi. W środku znajdowało się czterech kage, mężczyzna z długą siwą brodą i kilka innych osób, prawdopodobnie tak jak wy, wyznaczonych do obrony swoich przywódców.

Nie uważałaś, nawet w najmniejszym stopniu, że Danzou z Wioski Liścia jest dobrym następcą Tsunade. Uznałaś ich za kompletnych idiotów, którzy nie wiedzieli nawet, jakie zło mógł wyrządzić jeden człowiek.

Siedziałaś spokojnie, mocniej zaciskając pięści na ławce, uważnie nasłuchiwałaś jakiegokolwiek niepokojącego dźwięku i w pewnym momencie naprawdę Ci się to opłaciło, po chwili zapach zemsty był tak silnie odczuwalny, że mogłabyś przysiąc iż czują go tu wszyscy.

— Muszę na chwilę wyjść — powiedziałaś cicho, wprost do ucha Kankuro.

— [Twoje imię] — powiedział poważnie, chcąc złapać Cię za rękę i zatrzymać, ale było już za późno, biegłaś już w stronę tego okropnego zapachu, który podrażniał całe twoje ciało.

— Sasuke... — wyszeptałaś, widząc walczącego chłopaka. Nie minęła nawet chwila, jak zdałaś sobie sprawę, że wszyscy są martwi, zaraz zbiegną się pozostali, nawet Gaara. Wzięłaś głęboki oddech. — Więc w końcu dojrzałeś do zemsty! — krzyknęłaś, a wasze oczy spotkały się tak samo jak tego dnia, kiedy po raz pierwszy go spotkałaś.

— [Twoje imię]... — powiedział poważnie. Zacisnęłaś pięści i na chwilę zamknęłaś oczy.

One touch |Gaara x Reader|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz