-Alubusie tak nie wolno.-Powiedziała kobieta, idąc obok dyrektora.
-Obiecałeś, że zrobisz to dopiero, jak wpadną w jakąś kłótnie, która będzie mogła zagrażać życiu innych uczniów.-Powiedział lekko zmartwionym głosem profesor eliksirów.
-Spokojnie przyjaciele nie macie się o co martwić.-Powiedział dyrektor z uśmiechem.
-Jak to nie mamy, o co wysłałeś ich do 1976 roku!-Krzyknął nauczyciel eliksirów.
-Severusie nie denerwuj się tak.-Powiedział Dyrektor.
-Ja mam się nie denerwować, co zamierzasz powiedzieć rodzicom lub opiekunom tych dzieciaków? „Państwo wybaczą, ale wasze dzieci znajdują się w 1976 roku?!"-Zapytał.
-Do zakończenia ich kary nikt nie będzie pamiętał, że istnieją.-Powiedział Dyrektor ze spokojem.
-W jakim celu wysyłasz ich do 1976?-Zapytała nauczycielka transmutacji ze spokojem w głosie, choć było widać, że także się, martwiła o dwóch chłopaków.
-Oni sami będą się musieli przekonać.-Powiedział.-Z resztą wyczarowałem im na rękach specjalne bransoletki.-Dodał.
-Po chuj ty im biżuterie dajesz.-Powiedział mistrz eliksirów, coraz bardziej załamując się postawą dyrektora.
-Jak bransoletki wyczują u nich dobrą relację, to wrócą do domu i pojawią się w jednym z dormitoriów.-Powiedział.
-To jest głupie, oni nigdy się nie pogodzą.-Powiedział mistrz eliksirów.
-Spokojnie Severusie nie martw się.-Powiedział Dyrektor.
-Oni nigdy się nie pogodzą i tutaj nie wrócą.-Powiedział, po czym ruszył w stronę lochów.
*1976*
*Harry*
Podniosłem się powoli do siadu, siedziałem w pokoju wspólnym Gryffindoru, rozejrzałem się, by następnie wstać i się przeciągnąć spojrzałem w stronę uchylającego się obrazu, by po chwili przeżyć mały szok, byłem pewny, że jest to Hogwart, ale to chyba niepoprawny rok, przede mną stał wielki czarny pies. Patrzyłem na niego, a on na mnie, po chwili jednak stanął przede mną, w ludzkiej postaci.
-Witaj nieznajomy.-Powiedział.
-Ehm... Dzień Dobry-Powiedziałem sam nie wiedząc co powiedzieć.
-No tak może się przedstawię, jestem Syriusz Black.-Powiedział, podając mi rękę.
przecież to nie możliwe
-Emm.. Jestem Harry Potter.-Powiedziałem.
-James nie mówił, że ma bliźniaka.-Powiedział z uśmiechem.
-Nie to nie tak.-Powiedziałem.
-To jak?-Zapytał, podnosząc jedną brew.
-Łapo z kim tam rozmawiasz?!-Po chwili w pokoju pojawiła się rudo włosa dziewczyna i chłopak z bliznami na twarzy.
-Znamy się?-Zapytała dziewczyna.
-Lili to jest Harry Potter, mówi, że nie jest bliźniakiem Jamesa.-Powiedział Syriusz.-A to są Lili Evans i Remus Lupin.-Powiedział w moją stronę, pokazując na pozostałą dwójkę.
-Muszę lecieć do Jamesa.-Powiedział Syriusz, po czym wyszedł z pokoju wspólnego.
-Masz na imię Harry tak?-Zapytała Lili, siadając obok mnie.
-Tak jestem Harry James Potter.-Powiedziałem.
-Jak się nazywają twoi rodzice?-Zapytał Remus.
-Trudno to będzie zrozumieć, ale wydaje mi się, że ja nie jestem z tych czasów.-Powiedziałem.
-Och Remus zadał pytanie.-Powiedziała dziewczyna, patrząc w moją stronę.
-Nie uwierzycie mi, jak powiem kto.-Powiedziałem.
-Po prostu powiedz.-Powiedziała.
-James Potter i Lili Potter.-Powiedziałem.
-Bardzo śmieszne nie rób sobie żartów.-Powiedziała.
-Ale ja mówię prawdę.-Jęknąłem.
-Ja mu w sumie wierzę, spójrz na tą bransoletkę. -Powiedział Remus, po czym podniósł moją rękę i zaczął przyglądać się bransoletce.
-Zwykła biżuteria.-Powiedziała Lili.
-Właśnie nie.-Powiedział.
*Draco*
-To nie jest zwykła bransoletka.-Powiedział Severus, przyglądając się mojej bransoletce.
-Jak dla mnie zwykła biżuteria nie ma sensu się jej tak przyglądać. Chyba że jest droga.-Stwierdził Lucjusz, poprawiając włosy.
-To jest świstoklik z narzuconym zaklęciem.-Powiedział Severus.
-To nie możliwe.-Powiedział Lucjusz.
-Nie wierzysz, nie wierz, ja wiem swoje.-Powiedział Severus.
-Nie przejmuj się Severusie, on zawsze jest takim idiotą.-Powiedziałem, wiedząc, że w tej chwili, z tych słów nie będę mieć konsekwencji.
*Harry*
-Jesteś połączony z kimś tą bransoletką.-Powiedział Remus.
-Ale ja...
-Jak myślisz, kto by to mógł być?-Zapytał.
I właśnie w tej chwili przypomniało mi się, że ciemność zauważyłem, zaraz po tym, jak Dumbledor wycelował we mnie i Malfoya różdżką, ale przecież bylibyśmy blisko siebie prawda?
-Dobra zacznijmy od początku, masz na imię Harry James Potter twoi rodzice to James Potter i Lili Potter... Powiedz, mi ile masz lat.
-Jestem na 6 roku w Hogwarcie mam 16 lat.-Powiedziałem lekko zmieszany całą tą sytuacją.
*Draco*
-To może wiesz kto, może mieć drugą bransoletkę?-Zapytał Severus, patrząc na mnie ni z nadzieją, ni z zaufaniem.
-Potter.-Wysyczałem, przypominając sobie, że tylko z nim mogłem tu trafić.
-James Potter?-Zapytał Severus, z niezadowoleniem podnosząc jedną brew.
-Nie Harry Potter.-Powiedziałem, po czym westchnąłem.
-Wiem, że to chyba zły moment, ale zaraz jest kolacja.-Powiedziała blond włosa dziewczyna w towarzystwie dwóch dziewczyn.
-To idźcie.-Wysyczał Severus.
-A Ty co taki markotny uśmiechnąłbyś się, a nie.-Powiedziała dziewczyna z tak zwaną szopą na głowie.
-Dobra chodźcie, może będzie tam ten cały Harry Potter.-Prychnął Severus, po czym ruszył do wyjścia.
-Mam nadzieję, że nie.-Powiedziałem.
-Jak się nie pogodzicie, to pogodzę was siłą, nie powinno was tu być.-Powiedział Severus, wchodząc do wielkiej sali.
*Harry*
-To on.-Pokazałem na blond włosego chłopaka.
-Mówisz, że nazywa się Dracon Lucjusz Malfoy?-Zapytał Remus, zapisując coś w zeszycie.
-Tak.-Powiedziałem.
-Świetnie.-Powiedział.
-Coś nie tak?-Zapytałem lekko zdziwiony powagą jego głosu.
-Nie wiem gdzie, będziesz mógł przebywać, pokój wspólny nie jest najlepszym pomysłem.-Powiedział.
-Ja mogę go przygarnąć, w moim pokoju jest wolne łóżko.-Powiedziała Lili z uśmiechem.
-Jesteś pewna?-Zapytał Remus, podnosząc jedną brew.
-Oczywiście, że tak.-Powiedziała.
-Niech Ci będzie.-Powiedział.-I tak musi, jak najszybciej wrócić do swoich czasów.-Dodał po chwili.
-Dlaczego?-Zapytałem.
-Efekt motyla.-Mruknął, po czym zaczął jeść.-Nie powinno cię tu być.-Dodał po chwili namysłu.
Ma rację, nie powinno mnie tu być, muszę się pogodzić z Malfoyem, by wrócić do swoich czasów, a to będzie nie lada wyzwanie.
CZYTASZ
Inne czasy~Drarry(Zakończone✔)
RandomHarry i Draco po swojej kolejnej kłótni trafiają do gabinetu dyrektora. Dumbledor patrzy na nich z małym uśmiechem po czym wyciąga różdżkę i celuje w chłopaków ci patrzą na tą sytuacje z lekkim strachem jednak po chwili widzą ciemność. W tej książce...