SŁOŃCE wzeszło wysoko, przebijając się ponad szczyty mglistych wzgórz. Kwiaty lśniły w promieniach i jednocześnie kołysane były przez podmuch letniego wiatru. Wśród drzew i traw stał postawny elf w ciemnej szacie. Na jego głowie spoczywał kaptur, spod którego wystawały białe jak śnieg włosy. Oczy miał zamknięte, a twarz rozluźnioną, z uwielbieniem kojąc swój umysł ciszą i spokojem.
- Mój panie! - Rozległ się pełen emocji krzyk.Elf zdjął kaptur i odwrócił się poszukując wzrokiem swego towarzysza.
- Wielkie nieba! Mój panie! - Jasnowłosy elf odziany w szatę podróżną podbiegł do niego. - Wielkie nieba! Valarowie... - mówił z trudem łapiąc oddech.
- Spokojnie, Nym - odezwał się uspokajająco drugi elf, jednocześnie kładąc dłoń na ramieniu przyjaciela. - Cóż się wydarzyło? - zapytał zmartwiony.
- Eryn Brethil! - zaczął zdyszanym tonem.
Białowłosy skrzywił się usłyszawszy te słowa.
- Możemy nie rozmawiać na ten temat? - westchnął z niechęcią.
- Ależ mój panie! - Próbował ciągnąć jego towarzysz.
- Powiedziałem nie! - zagrzmiał, po czym odwrócił się napięcie.
- Hríve, wysłuchaj mnie! - warknął zniecierpliwiony Nym.
Białowłosy jednak nie słuchał i zaczął oddalać się od przyjaciela.
- Eryn Brethil ma nowego władcę!
Hrivè zatrzymał się nagle. Stał nieruchomo. Oczy elfa rozszerzyły się w szoku, a serce przyspieszyło na tyle, że przez moment elf poczuł, jakby miało wyskoczyć mu z piersi i uciec przed siebie.
- Ah tak? - prychnął, maskując zdziwienie. - Jak nazywa się ten zdobywca?
- Elithil.
Białowłosy odwrócił się twarzą do Nyma. Łzy napłynęły do jego przejrzystych oczu. Poczuł w sercu kolejne ukucie. Szwy pękły, a ból rozszedł się po jego umyśle. Kolejne wspomnienia zalały go falą tęsknoty i rozpaczy. Nogi ugięły się pod nim, jakby świat i jego ciężar nagle zawalił się wprost na niego.
- Nie kpij sobie ze mnie, przyjacielu... Moja siostra - umilkł. Nie był w stanie wykrztusić z siebie tych słów. - Moja siostra zginęła wraz z matką i ojcem... wieki temu - szepnął drżącym głosem.
- Nieprawda! Widziałem ją - wykrzyczał z determinacją Nym, podbiegając do swojego króla.
Hríve pokręcił z niedowierzaniem głową. Nie potrafił tego pojąć. Jakim cudem jego siostra przeżyła? Gdzie była przez te wszystkie lata? Dlaczego nic o tym nie wiedział?
- Ogłoś wszystkim, że już czas opuścić to miejsce - odrzekł z pewnością, a mały uśmiech rozświetlił oblicze elfa.
- Opuścić? - zdziwił się drugi.
- Wracamy do domu.
---------
Cóż, mam szczerą nadzieję, że nie wyszło z tego zbyt duże masło maślane ani nic w stylu 'kali być głodny'.
Ale serio dawno nie pisałam i muszę się na nowo wczuć.Livti
CZYTASZ
𝐐𝐔𝐄𝐄𝐍'𝐒 𝐅𝐋𝐀𝐌𝐄𝐒.
Fanfiction❝Powiadają, że królowa ognia została muśnieta przez lód. Dlatego jej włosy są kaskadami śniegu, a wygląd emanuje chłodem. Lecz jej uśmiech to inna historia. Jest niczym ogień. Tak samo jak szaleństwo w jej sercu. Ona jest królową za którą idą na wo...