Pierwsze spotkanie Stanisława

15 1 0
                                    

Cześć jestem Tadek. chciałem opowiedzieć wam o tym jakie przygody miałem ze swoim sąsiadem. Jakie opowiadał moim rodzicom i to co ludzie w naszej wiosce o nim gadali. Nasza wioska nie jest duża ale jednak ma za sobą dość bogatą historię ale skupmy się na Staszku.
Stanisław nie był zbyt inteligentnym człowiekiem, dbał raczej o własne dobro. Hah.. w sumie czego można się spodziewać po 48-mio letnim kawalerze o posturze kluski śląskiej do tego który na 4 żubry z rana mówi śniadanie a jedyne co potrafi hodować w swojej hodowli to sporysz na swojej hektarowej działce i wywozić ludziom szambo wraz ze swoim pomocnikiem Mietkiem.

Moje pierwsze spotkanie ze Stanisławem które pamiętam z dzieciństwa nie było ciekawe. Mając pięć lat spotkałem Staszka lejącego na moje ogrodzenie przy tym wesoło nucącego sobie Zenka Martyniuka. Po czym ojciec jak go usłyszał ochoczo zawołał - STASEK WYPIERDALEJ BO CIE TEGO KUTOSA ŁODSCELE. Tak jak już zauważyliście mieszkamy niedaleko Zakopanego. Tak o to po tym tekście sąsiad szybko wybrał się w stronę swojej posesji, przeprosił ojca bo myślał że to jego płot. Lecz po pierwszym kroku zakołysało Stachem jakby pierwszy raz zetknął się z ziemską grawitacją. Kolejne kroki wyglądały jak walka o terytorium dwóch kojotów, bo tak wyglądały jego nogi w krótkich spodenkach, nawet jego kolana miały takie wkurwione spojrzenie. Nie zapomnę tego widoku, trauma do gimnazjum. 

Przygody Staszka szambiarzaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz