6. Pomóż mi

238 12 11
                                    

POV. Madeline

 Grupka ludzi, z którymi zapoznał mnie Kian, okazała się być bardzo fajna. Przez ten czas, co z nimi tutaj siedzę i czekam na powrót chłopaka zdążyłam już porozmawiać z każdym. Z wyjątkiem dwóch osób - Agnes i Recca. Każdy był przesympatyczny i łatwo szło się z nimi dogadać, szczególnie pod wpływem procentów. Mimo że nie było ich dużo, zawsze jakieś tam były i wpływały na nasze zachowanie. Najlepiej zaczęłam dogadywać się z Liv, która wydawało mi się, że miała taki sam styl bycia jak ja. Nie istniały dla niej żadne tematy tabu i wszystko głośno komentowała. Nie raz i nie dwa zdążyła już mnie rozbawić swoim niewyparzonym językiem. 

— Oczywiście, że to ty masz większe włosy na dupie! — krzyknął Tyler w stronę, chłopaka siedzącego obok niego. 

Zmarszczyłam nos będąc zniesmaczona tym, co usłyszałam. Spojrzałam się na bruneta, który siedział obok mnie w swojej hawajskiej koszuli, z pytającym wzrokiem. Nie wiem, czy chciałam bardziej interesować się tym tematem, ale zaciekawiło mnie to na tyle bardzo, że po prostu byłam ciekawa, jak potoczy się ich dalsza konwersacja/ 

— Chyba sobie żartujesz w tej chwili — odpowiedział oburzony niebiesko-włosy. — Ostatnio jak byliśmy u imprezie u Reeca to niestety miałem przyjemność zobaczyć twoją dupę i masz wstrętne długie czarne włochale! — wykrzyczał oburzony, unosząc ręce ku niebu. 

— Zaraz zacznie się temat o rolkach — powiedziała Liv, prosto do mojego ucha. Spojrzałam się na nią i akurat sączyła swój alkoholowy trunek. 

— Skąd to wiesz? 

— Bo od pięciu lat na, co trzecim spotkaniu jest ten sam temat i zawsze kończy się tak samo — wzruszyła ramionami, jakby to było zapewne dla niej normalnością. Uśmiechnęła się w moją stronę, ale zaraz przeniosła swoją uwagę na Reeca. 

Chłopak stojąc nad nią, poczochrał dłonią jej włosy, tym samym delikatnie psując już i tak trochę zepsutego kucyka. Stał blisko mnie, dosłownie niecały krok. Swoją uwagę w pełni koncentrował na zirytowanej brunetce, która obrzucała go najgorszymi bluzgami, jakie tylko dane było mi usłyszeć. Mimo że gdzieś w głębi mózgu, wiedziałam, że powinnam odwrócić swój wzrok od niego i nie kusić losu, nie zrobiłam tego. 

Chłopak był przystojny, czym przyciągał swoją uwagę. Dzięki ubraniu, które założył nie było widać żadnego z jego tatuaży, które wcześniej bardzo łatwo dostrzegałam na jego rękach. Śmiał się z reakcji brunetki, a na jego policzkach zrobiły się dwa urocze dołeczki, które nie pasowały do jego ciemnego wyglądu. Ocieplały jego wizerunek. Włosy, jak zwykle miał ułożone w artystycznym nieładzie, co było miłym widokiem dla oka. Jego bardzo zarysowana żuchwa, podkreślała tylko jego wyraziste rysy twarzy. Zagryzłam swoje wnętrza policzków, karcąc samą siebie za ocenianie go w pozytywny sposób. 

Przeniosłam swój wzrok na pas startowy, na którym powoli zaczęły ustawiać się kolejne motory. Powoli zaczynałam się martwić o Kiana, który gdzieś zaginął w akcji i do tej pory jeszcze nie wrócił. Mimo że minęło już jakieś dwadzieścia minut, a trasa którą przebył z tego, co mówiła Liv powinna maksymalnie zająć mu tylko dziesięć minut. Nie lubię być zależna od kogoś, a szczególnie od kogoś nieznajomego mi. Nieświadomie wydałam z siebie zirytowany dźwięk i spojrzałam z powrotem na dwójkę rozmawiających chłopaków, siedzących obok mnie. 

— Oczywiście, że jesteś debilem, idioto — powiedział niebiesko-włosy w stronę Tylera, na co ten odpowiedział mu tylko środkowym palcem. 

— Mów do mnie, bo musisz zagłuszyć tego kretyna — spojrzał się na mnie z poważną miną, a ja wybuchłam śmiechem.  Oni byli nie możliwi i nie zachowywali nawet w najmniejszym stopniu, jakby byli dorośli. Nie wiem, ile mają lat, ale ja ich zachowanie bym oceniła na mocne pięć lat. Zachowywali się jak kłócący się non stop ze sobą pięciolatkowie. — Jakiś mądry temat  zarzuć na który byśmy mogli podyskutować, jak cywilizowani ludzie. 

S O N R AOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz