3

7 0 0
                                    

Ze snu wybudził mnie dźwięk budzika, no tak pierwszy dzień szkoły... Spojrzałam na drugą stronę łóżka, Kim smacznie spała z dźwięk budzika jej nie ruszył, z ociągnięciem wstałam z łóżka i poszłam do kuchni aby zrobić wszystkim śniadanie. Nie będą to naleśniki jak robi to każdy, przygotowałam talerz kanapek, a do tego kawę. Każdy dzień zaczynam kawą, obudziłam Kim i Collina, razem zjedliśmy śniadanie. 

Po zjedzonym śniadaniu, przebraliśmy się i razem udaliśmy do szkoły. W naszej szkole nie ma uroczystości na rozpoczęcie roku, od razu zaczynamy naukę. Oczywiście pierwszy tydzień to jakieś systemy oceniania, regulaminy i inne pierdoły.

-Gotowi na piekło?-spytałam przyjaciół parkując auto na szkolnym parkingu. 

-Z lekkim kacem, ale tak- no tak moja przyjaciółka przesadziła wczoraj z alkoholem.

-Mówiłem, żeby nie mieszać alkoholu- Collin był rozbawiony stanem Kim.

-Ostatni raz piłam 

-Mówisz to za każdym razem- przypomniałam słowa blondynki sprzed tygodnia.

-Cicho.

-Szkoda, że nie chodzisz z nami do klasy-spojrzałam smutnym wzrokiem na kuzyna, a on tylko tajemniczo się uśmiechnął.

-Idziemy do klasy?

Udaliśmy się w trójkę do klas, szkoła była pełna nowych zagubionych pierwszoklasistów, pamiętam siebie w pierwszej klasie, wtedy nikt nie wiedział kim jest mój ojciec i traktował mnie normalnie. 

Razem z Kim weszłyśmy do naszej klasy, naszą wychowawczynią była pani od angielskiego, więc miałyśmy z nią codziennie lekcje. Wychowawcą Colina był pan od matmy, w sumie był spoko rozumiem matme więc nie miałam z nim problemu. Usiadłam w ostatniej ławce a Kim przede mną. Siedziałyśmy w dwuosobowych ławkach, ale musiałyśmy oddzielnie, bo jak to powiedziała pani Williams ,,inaczej niczego się nie nauczymy" 

Ale to co właśnie teraz się dzieję, zbiło mnie z tropu. 

Przez drzwi wszedł Niall Horan, ubrany w eleganckie spodnie i białą koszule podwiniętą do łokci. Przysięgam, że moja szczęka opadła aż do ziemi, mój sąsiad będzie moim nauczycielem? Szatyn wszedł na mały podest, odłożył torbę na biurko następnie napisał swoje nazwisko na tablicy.

-Dzień dobry wszystkim, nazywam się Niall Horan i będę waszym nowym wychowawcą. Zacznę od sprawdzenia obecności- świetnie czyli pozna moje prawdziwe imię- Abby Evans

-Jestem!- Abby to dziewczyna, która leci na wszystko co się rusza. Pewnie na Horana też.

-Kim Henderson

-Jestem!- w momencie gdy Niall spojrzał na moją przyjaciółkę, zobaczył też mnie, jego wyraz twarzy był zmieszany, zupełnie tak jak mój. Czytał kolejne osoby z listy, a ja nie wiedząc czemu stresowałam się, że pozna moje prawdziwe imię. Może było  mi głupio, że go okłamałam?

-Megan Miller.

-Jestem- powiedziałam to cichym głosem, ale tak aby mnie usłyszał. Nie wyglądał na zaskoczonego tym jak się nazywam. Niall kontynuował czytanie listy.

-Collin Wilson

W momencie przeczytania nazwiska mojego kuzyna drzwi się otworzyły, i wszedł przez nie Collin. To wyjaśnia jego zachowanie dzisiaj rano.

-Jestem!- Collin podszedł do mojej ławki i zajął wolne miejsce. 

-Dobrze to wszyscy- Niall nie spuszczał ze mnie wzroku.

-Co Ty tu robisz?- Spojrzałam na kuzyna.

-Ostatni rok przed wyjazdem na studia, trzeba go spędzić razem!

-Poznamy się lepiej, każdy powie coś o sobie.

-Nie jesteśmy w przedszkolu- powiedziałam pod nosem, no może ciut głośniej bo Niall i klasa to słyszeli. No ale pomysł szatyna był niedorzeczny. 

-W takim razie wstań i zacznij- zrobiłam jak chciał

-Chyba każdy wie jak się nazywam, więc nie będę się przedstawiać.

-No tak, kto by nie znał rodziny Millerów- Przerwała mi Abby

-Co masz na myśli?-Szatyn spojrzał z zaciekawieniem na rudowłosą.

-Kojarzy pan Millers-contracts?

-Oczywiście, mieszam w apartamentowcu  projektowanym przez nich.

-Megan jest rozpieszczoną córeczką właściciela firmy- Abby spojrzała na mnie z pogardą 

-Jak widać, niektórzy tu zazdroszczą tego kim jestem, ale oprócz tego gram w siatkówkę, jestem kapitanem szkolnej drużyny. Całkiem dobrze się uczę i lubię robić zdjęcia- dokończyłam przedstawianie się. 

-Dobrze, Abby teraz Ty.

I tak zeszła nam cała lekcja, a ja marzyłam tylko o końcu dzisiejszego dnia. 

~~*~~

Kończyłam trening siatkówki, jako kapitan zostałam chwilę dłużej na standardową rozmowę z trenerem. Gdy wyszłam już z hali trenowej na parking szkolny, było pusto no prawie. Stało jeszcze auto mojego sąsiada. Niall opierał się o samochód i pisał coś w telefonie.

-Jeszcze nie w domu?-spytałam podchodząc

-Auto mi się zepsuło, zamawiam taksówkę. A ty co tak późno?

-Trening, mogę Cię podwieźć- Szatyn wzruszył ramionami i wsiadł do mojego auta. Po chwili jechaliśmy do naszego apartamentowca.

- A więc MEGAN- zrobił nacisk na moje imię- Byłem pewny że masz ponad dwadzieścia lat.

- A ja, że ty dziewiętnaście, jak widać pozory mylą.

-Jak ty przedstawiając się?

-Wiedziałeś, że nazywam się inaczej- odwróciłam wzrok od jezdni by na chwilę spojrzeć na niego.

-Tak

-Skąd?-spytałam 

-Byłem na portierni, przygotowałem kopertę z pieniędzmi, żeby oddać Ci za zakupy. A gdy powiedziałem, że to do Maddie portier powiedział, że nikt taki tu nie mieszka- szatyn skończył swoją wypowiedź czy dojechaliśmy. Wysiedliśmy z auta i razem weszliśmy do windy.

-Powinnam do ciebie mówić panie Horan?- spytałam żartem

-W szkole tak, tutaj nie musisz, do jutra Maddie- powiedział gdy drzwi windy się otworzyły, udaliśmy się do swoich mieszkań.

Okej to był bardzo dziwny dzień, mój młody sąsiad jest moim nauczycielem, przystojnym nauczycielem, ciekawe ile ma lat. Mogłam zapytać, zanotowałam sobie to w głowie i zabrałam za pracę. Mam ważne zlecenie do zaprojektowania.

~~*~~

Hej hej hej  <3

mamy kolejny rozdział 

wiemy już kim jest Niall 

~~mmetkaa

Niezależna|NH|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz