Po oszałamiającym go widoku poszedł spać wciąż zmącony wydarzeniami z dnia. Zasnął jednak szybko mimo to jego sen był równie niespokojny co myśli.Wiercił się z boku na bok cały zlany potem.Wstał z krzykiem jeszcze przed budzikiem. Krzykiem? Może raczej z jękiem, szybko oddychał wyrwany ze snu, a jego ciało przechodziły dreszcze. Nie pamiętał snu, jednak po reakcjach ciała wiedział jaki to był sen. Wziął kilka głębokich wdechów, po czym poszedł wziąć prysznic.
Gdy już się w pełni ogarnął zabrał swoje rzeczy i wyszedł z domu, zakładając słuchawki. Stanął, jak wryty, widząc Saia wychodzącego z domu naprzeciwko.
Czy to był dom Uchihy? Było ciemno, więc sam nie był pewien czy dobrze widział, ale co Sai robił tam przez całą noc? A jeśli on był naprawdę u Sasuke?
Czy oni...?Nie... to niemożliwe... chociaż...
Potrząsnął głowa energicznie, próbując odgonić od siebie te myśli. W końcu nie była to jego sprawa, a mimo to poczuł coś dziwnego. Coś, czego nie był w stanie nazwać. Niepokój? Zazdrość? Ciekawość?Założył słuchawki i odczekał chwilę, aż starszy kolega pójdzie przodem, po czym ruszył w kierunku szkoły.
– Hej Naruto! – będąc już pod budynkiem usłyszał głos swojego przyjaciela, który po kilku sekundach od krzyknięcia wpadł na blondyna, klepiąc go po plecach ręką.
– a ty co? Urwałeś się wczoraj z zajęć znowu? BEZE MNIE?! – Kiba wydawał się bardziej zirytowany faktem, że jego przyjaciel uciekł bez niego, niż tym, że w ogóle to zrobił.
– Nie muszę robić wszystkiego z tobą dattebayo! – Naruto pacnął lekko ręką swojego przyjaciela w głowę
– MUSISZ! JESTEŚMY PRZYJACIÓŁMI, A PRZYJACIELE ROBIĄ WSZYSTKO RAZEM! – Krzyknął jakby był czymś podekscytowany, a nie zirytowany.
– TO MOŻE JESZCZE PÓJDZIESZ ZE MNĄ SIĘ MYĆ! – Oczy ich rówieśników zmierzających w kierunku szkoły gwałtownie odwróciły się w ich stronę.
– Musicie się tak wydzierać? Już cała szkoła wie, że przyszliście – Przewrócił oczami idący za nimi niezauważony wcześniej Shikamaru. Dwójka przyjaciół odwróciła się, patrząc na niego
– Hej Shika...- zaczął entuzjastycznie Blondwłosy
– tak część, część, czy wy, choć raz moglibyście wejść do szkoły bez robienia dookoła siebie cyrku? – Shikamaru westchnął, kiwając głowa i wszedł do budynku, gdzie już czekał na nich Hiruzen Sarutobi. Cała trójka podniosła głowy, patrząc na starszego mężczyznę, który był dyrektorem Liceum.
– A kogo ja tu widzę – powiedział spokojnie ze splecionymi na torsie rękoma.
– Uzumaki Naruto – dodał po chwili lekko mrużąc oczy. Kiba po cichu ulotnił się bokiem, nie chcąc oberwać rykoszetem za swojego przyjaciela zaś Shikamaru zrobił jedynie krok w bok, wiedząc, że uwaga Dyrektora szkoły jest w pełni skupiona na blondwłosym.
– Hej staruszku! Co tam? Jak minął poranek? Wszystko super?! Nie wybierasz się na emeryturę? Cieszę się! No to do zoba...- Zaczął wymijać Dyrektora, ale ten złapał go za kołnierz ubrania, zatrzymując.
– Idziesz ze mną. Trochę szacunku Uzumaki! – Widać było, że jest zirytowany. Shikamaru i Kiba obserwowali załamani sytuacje, kręcąc na boki głowami, a stary Sarutobi zaciągnął Naruto za ucho do swojego gabinetu. Gdy weszli Naruto od razu usiadł po turecku na dywaniku, czekając.
– Czemu nie było cię wczoraj na dwóch ostatnich godzinach? – Mężczyzna usiadł przy swoim biurku, patrząc z poważna mina na Naruto.
– Eto... musiałem coś ważnego załatwić – naruto zaczął nerwowo drapać się po głowie, rozglądając na boki i lekko się kiwając.
CZYTASZ
Światło nocy
أدب الهواةDwa zupełnie różne światy, różne charaktery, ale jest coś co ich łączy. Choć obaj przeżyli piekło każdy z nich radzi sobie z tym inaczej. Noc i dzień. Dwa uzupełniające się przeciwieństwa staną przed wyzwaniem, którym dla każdego będzie to ten dru...