5-skazani

392 30 43
                                    


Po oszałamiającym go widoku poszedł spać wciąż zmącony wydarzeniami z dnia. Zasnął jednak szybko mimo to jego sen był równie niespokojny co myśli.Wiercił się z boku na bok cały zlany potem.Wstał z krzykiem jeszcze przed budzikiem. Krzykiem? Może raczej z jękiem, szybko oddychał wyrwany ze snu, a jego ciało przechodziły dreszcze. Nie pamiętał snu, jednak po reakcjach ciała wiedział jaki to był sen. Wziął kilka głębokich wdechów, po czym poszedł wziąć prysznic. 

Gdy już się w pełni ogarnął zabrał swoje rzeczy i wyszedł z domu, zakładając słuchawki. Stanął, jak wryty, widząc Saia wychodzącego z domu naprzeciwko.

 Czy to był dom Uchihy? Było ciemno, więc sam nie był pewien czy dobrze widział, ale co Sai robił tam przez całą noc? A jeśli on był naprawdę u Sasuke? 

Czy oni...?Nie... to niemożliwe... chociaż... 

Potrząsnął głowa energicznie, próbując odgonić od siebie te myśli. W końcu nie była to jego sprawa, a mimo to poczuł coś dziwnego. Coś, czego nie był w stanie nazwać. Niepokój? Zazdrość? Ciekawość?Założył słuchawki i odczekał chwilę, aż starszy kolega pójdzie przodem, po czym ruszył w kierunku szkoły. 

– Hej Naruto! – będąc już pod budynkiem usłyszał głos swojego przyjaciela, który po kilku sekundach od krzyknięcia wpadł na blondyna, klepiąc go po plecach ręką.

 – a ty co? Urwałeś się wczoraj z zajęć znowu? BEZE MNIE?! – Kiba wydawał się bardziej zirytowany faktem, że jego przyjaciel uciekł bez niego, niż tym, że w ogóle to zrobił.

 – Nie muszę robić wszystkiego z tobą dattebayo! – Naruto pacnął lekko ręką swojego przyjaciela w głowę 

– MUSISZ! JESTEŚMY PRZYJACIÓŁMI, A PRZYJACIELE ROBIĄ WSZYSTKO RAZEM! – Krzyknął jakby był czymś podekscytowany, a nie zirytowany. 

– TO MOŻE JESZCZE PÓJDZIESZ ZE MNĄ SIĘ MYĆ! – Oczy ich rówieśników zmierzających w kierunku szkoły gwałtownie odwróciły się w ich stronę. 

– Musicie się tak wydzierać? Już cała szkoła wie, że przyszliście – Przewrócił oczami idący za nimi niezauważony wcześniej Shikamaru. Dwójka przyjaciół odwróciła się, patrząc na niego 

– Hej Shika...- zaczął entuzjastycznie Blondwłosy 

– tak część, część, czy wy, choć raz moglibyście wejść do szkoły bez robienia dookoła siebie cyrku? – Shikamaru westchnął, kiwając głowa i wszedł do budynku, gdzie już czekał na nich Hiruzen Sarutobi. Cała trójka podniosła głowy, patrząc na starszego mężczyznę, który był dyrektorem Liceum. 

– A kogo ja tu widzę – powiedział spokojnie ze splecionymi na torsie rękoma.

 – Uzumaki Naruto – dodał po chwili lekko mrużąc oczy. Kiba po cichu ulotnił się bokiem, nie chcąc oberwać rykoszetem za swojego przyjaciela zaś Shikamaru zrobił jedynie krok w bok, wiedząc, że uwaga Dyrektora szkoły jest w pełni skupiona na blondwłosym.

 – Hej staruszku! Co tam? Jak minął poranek? Wszystko super?! Nie wybierasz się na emeryturę? Cieszę się! No to do zoba...- Zaczął wymijać Dyrektora, ale ten złapał go za kołnierz ubrania, zatrzymując.

 – Idziesz ze mną. Trochę szacunku Uzumaki! – Widać było, że jest zirytowany. Shikamaru i Kiba obserwowali załamani sytuacje, kręcąc na boki głowami, a stary Sarutobi zaciągnął Naruto za ucho do swojego gabinetu. Gdy weszli Naruto od razu usiadł po turecku na dywaniku, czekając.

 – Czemu nie było cię wczoraj na dwóch ostatnich godzinach? – Mężczyzna usiadł przy swoim biurku, patrząc z poważna mina na Naruto.

 – Eto... musiałem coś ważnego załatwić – naruto zaczął nerwowo drapać się po głowie, rozglądając na boki i lekko się kiwając. 

Światło nocyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz