10 - zaginiony

373 36 11
                                    


Kolejne tygodnie minęły a po Sasuke zaginął ślad. Od tamtych wydarzeń Uzumaki stał się ... dużo spokojniejszy, zamknięty w sobie. Nie był już tak szczęśliwy i rozbrykany jak wcześniej. Wszyscy widzieli jego zmianę, jednak nikt nie zdawał sobie sprawy z czego ona wynika.Był piątek wieczorem, gdy Blondwłosy postanowił wyjechać poza miasto. Natrafił na jakiś klub, który wyglądał dość ciekawie, więc postanowił go odwiedzić. Usiadł przy barze, sącząc drinka i nie zwracał większej uwagi na to, co się dzieje dookoła. W pewnym momencie, jednak usłyszał wyraźne piski zachwyconych kobiet. Odwrócił się zaciekawiony co tam się dzieje, gdy jego oczom ukazał się mężczyzna na samym środku sali tańczący bez koszulki. Blondyn przełknął ślinę z lekkim trudem, obserwując pół nagie ciało faceta i wziął głęboki oddech. Odwrócił się w stronę baru, pijąc dalej, starając się, nie zwracając uwagi na to, co się dzieje niedaleko od niego. 

– Kto by pomyślał, że po takim czasie spotkamy się akurat tutaj... widzę, że dalej twardo walczysz sam ze sobą – Uzumakiego zamurowało, słysząc pijany głos, który znał bardzo dobrze. Odwrócił powoli głowę, otwierając szerzej oczy przed, którymi stał nie kto inny jak Sasuke. Czarnowłosy uniósł lekko kącik ust, jednak delikatny uśmiech szybko zniknął z jego twarzy, gdy poczuł silne uderzenie na swoim policzku, które wymierzył mu blondyn. Złapał się za twarz w grymasie bólu, a Uzumaki po prostu wstał, idąc do wyjścia.

 – Serrio? Uderzysz mnie bez słowa i po prostu wyjdziesz? Tego właśnie chcesz? – złapał go za nadgarstek, zatrzymując. 

– A ty? Zniknąłeś bez słowa! Nie było cię w szkole w domu nikt nie wiedział, co się z tobą dzieje, a teraz nagle co? Pojawiasz się za moimi plecami i myślisz, że wszystko jest okey? – chłopak miał łzy, w których oczach nawet nie próbował powstrzymywać. Sasuke nie zdawał sobie sprawy z tego, że blondyn tak emocjonalnie może podejść do jego zniknięcia. 

– przepraszam – szepnął, odwracając wzrok – po prostu myślałem, że tak będzie lepiej, dla nas obydwóch – przełknął ślinę, zamykając oczy. 

– Więc lepiej nie myśl – zirytowany Uzumaki otarł łzy i zabrał nadgarstek. Stał przez dłuższa chwilę, nie wiedząc co zrobić. Wiedział, że jeśli wyjdzie może więcej nie zobaczyć tego buca. 

– Możemy... pogadać? – Zapytał Uchiha, spoglądając w błękitne oczy. Jego serce zabiło mocniej, widząc łzy na policzkach chłopaka. Poczuł jakby coś rozrywali go od środka. Zranił go, znowu. Uzumaki przytaknął, choć wydawało się, że niechętnie. Oboje wyszli z baru, udając się do pobliskiego hotelu, w którym Uchiha zatrzymał się na jakiś czas.

 – Więc? Czemu zniknales bez słowa... – zaczął blondyn niepewnie, unikając wzroku swojego towarzysza.

 – Nie chciałem wchodzić ci w drogę, nasze ostatnie spotkanie... odniosłem wrażenie, że nie chcesz mnie znać. Do tego jeszcze pojawienie się Itachiego.

 – Bo nie chce i wcale mi ciebie nie brakowało. Po prostu wszyscy w szkole gadają o twoim tajemniczym zniknięciu dattebayo. – weszli do hotelu, a czarnowłosy od razu polał im drinki. W końcu po to poszli do baru. Podał Naruto szklankę i sam usiadł na dużym łóżku w hotelowym pokoju. 

– Skoro tak to raczej nie mam, po co wracać, nikt nie truje mi dupy nie muszę oglądać twarzy znienawidzonego brata mam spokój od Saia – wzruszył beznamiętnie ramionami, upijając alkohol. Po chwili odstawił szklankę na nocną szafkę obok łóżka i sam położył się, kładąc ręce na głową przez co jego koszulka odsłoniła biodra i kawałek brzucha. Naruto przeszedł dreszcz na ten widok. Skarcił się w myślach od razu za mimowolną reakcje i starał się nie przetrzeć na odsłonięte ciało Uchihy.

 – Więc nie wracaj, tez mi coś – prychnął, odwracając głowę w bok niczym obrażone dziecko. – nikt cię o to nie prosi. W sumie masz racje, wszystkim będzie lżej, jak nie będą musieli znosić twojego buractwa. – nadyma policzki, a Uchiha podniósł się, opierając się na łokciach. W jakiś sposób zabolało go to, co właśnie usłyszał z ust młodego łamagi. Po chwili namysłu wstał z łóżka, podchodząc do blondyna, stanął przed nim, napierając na jego ciało tak że chłopak musiał się wycofywać, aż natrafił na ścianę. 

– Co ty robisz dattebayo! – spojrzał w czarne onyksowe oczy, czując, jak jego serce przyspiesza. Czuł strach niepewność, ale tez i ekscytacje. Bliskość Uchihy sprawiała, że miękły mu nogi. Sasuke oparł dłoń na ścianie obok głowy blondyna, a druga złapał go za brodę zmuszając go lekkim ruchem do uniesienia głowy. Naruto z każdą chwila był coraz bardziej sparaliżowany. Znów to czuł, to przyjemne ciepło rozchodzące się po jego ciele, mrowienie, bicie serca, zapach i dotyk Czarnookiego, które działały na niego obezwładniająco. Zacisnął pięści, przełykając ślinę z trudem wciąż patrzył w głąb czarnych jak smoła oczu. 

– Uzumaki Naruto .... Kim ty tak właściwie jesteś, że nie potrafię się przy tobie opanować – szepnął ponętnym lekko zachrypniętym od alkoholu głosem i nachylił się nad nim bardziej, muskając nosem jego policzek, a blondyn mógł poczuć jego ciepły oddech na szyi. Mimowolnie odchylił głowę, zamykając oczy pod wpływem tak delikatnej nieświadomej pieszczoty, która pozbawiła go resztek trzeźwego umysłu. Uchiha, widząc jego reakcje bez większego namysłu zbliżył swoje usta do jego szyi, składając na nich delikatny pocałunek, na który w odpowiedzi usłyszał ciche mrukniecie.

 – Z...zostaw mnie ... – Uzumaki położył dłonie na torsie chłopaka, próbując go odepchnąć, jednak nie miał siły, żeby mu się przeciwstawiać. 

– Ciii... – szepnął czarnooki między pocałunkami, które składał na jego szyi, wplatając dłoń w jego blond włosy. Naruto zacisnął dłonie na jego koszulce, a jego oddech był ciężki i szybki. Czuł się... jakby był w zupełnie innym świecie, a działające procenty potęgowały tylko jego doznania. Ciało Uchihy również nie zostawało bez odpowiedzi.

 – Przepraszam – szepnął, wbijając się w usta niższego chłopaka lekko się nad nim, nachylając. Po chwili zaczął powoli poruszać ustami zapraszając go do pocałunku. Uzumaki otworzył szeroko oczy jakby przerażony tym, co się dzieje, jednak nie miał zamiaru walczyć ani uciekać. Dotyk Uchihy działał na niego jak najsilniejszy narkotyk, obezwładniając każdą część jego ciała i każdą część jego umysłu. W końcu zamknął oczy, oddając się pocałunkom i odwzajemniając je. Ich języki zaczęły poruszać się razem w coraz to namiętniejszy sposób. Oboje nieświadomie czekali na to bardzo długo. Od pierwszego dnia, gdy spotkali się w szkole, gdy Uzumaki wyciągnął do niego dłoń, patrząc na niego swoimi błękitnymi oczami z nieukrywaną radością i zadziornością wypisana na twarzy. Żaden z nich, jednak nie potrafił tego przyznać, że od tamtej pory jedyne, czego chcieli to tego drugiego.

------------------------

wybaczcie ze tak krótko ale ta lepsza część chce dać oddzielnie wiecie 18+ *^^ 

Światło nocyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz