Rozdział III

7 0 0
                                    

Rozdział III

Stary burmistrz Grey miał tylko jedną córkę, Alicję. Miała ona urodę po matce, pani Elżbiecie Grey, która z kolei pochodziła ze Zagórza, ze starego rodu polońskiego. Stąd panna Alicja miała kruczoczarne włosy, takie same, duże oczy i ciemniejszą nieco skórę. Ogólnie panna była bardzo urodziwa – usta słodkie, koloru maliny, pierś powabna i figura wielce zgrabna. W dodatku, co na pograniczu ferugińskim rzadkością było, panna Alicja była bardzo inteligenta i wykształcona, emanująca wysoką kulturą osobistą i taktem, a także nad wyraz osobą mądra i stateczną. Dlatego dziwił się ojciec, czemu to córka o zamążpójściu ani nie myśli, ani nie wspomina. Zbliżała się do 23 wiosny życia, a ona nawet kawalera nie miała, ani nawet nikt w zaloty nie zmierzał. W roku 1764, tuż przed zimą panna wróciła z Bordońska, gdzie w Żeńskim Gimnazjum Sióstr Norbertanek Atlantydzkich nauki pobierała, a potem, jako wolontariuszka, w szpitalu miejskim pracowała. Zatęskniła jednak za domem rodzinnym i postanowiła wrócić do Świętej Anny, do rodziców. Stary Grey myślał, a nawet gorącą miał nadzieję, że może córka w Bordońsku jakiegoś znacznego kawalera poznała, który mógłby o jej względy zabiegać. Liczył bowiem, że przecież Bordońsk, to wielkie miasto, więc i o kawalerów statecznych nie trudno. Indagowana przez ojca panna Alicja kategorycznie jednak i z kretesem pogrzebała te nadzieje. Jeszcze się oburzyła, że ledwie do domu po tak długiej nieobecności wróciła, a on ją już o zamążpójście pyta. Pani Elżbieta też córkę w obronę wzięła, więc zaatakowany przez dwie niewiasty (które ponad wszystko miłował) zamilknął pan Grey i od razu temat zmienił. Nie przestał jednak myśleć o tym, jak córce dobrą przyszłość zapewnić. Było dla niego nienaturalne, że panna w jej wieku męża nie ma, bo zwykle dziewczyny już około 20 wiosen mając żonami były. Bał się też trochę, by go ludzie na języki nie wzięli, że niby córką coś nie tak, skoro jeszcze panna i kawalera nie ma. Już i tak ciężką mu było urząd sprawować, a to z powodu Walickiego i tego, jak skłócone było społeczeństwo. Tymczasem na karku były jeszcze obchody 200 – lecia Nowej Polski. On jako burmistrz miał czuwać na przygotowaniami i przebiegiem uroczystości. Wolałby, żeby Alicja na ten czas z jakimś poważnym kawalerem się pokazała, a nie sama. Dlatego, choć miał opozycje w osobie żony i córki, postanowił sam zadbać o dobro Alicji.

W pierwszej chwili, gdy pomyślał o ewentualnych kawalerach, przyszedł mu do głowy pana Walicki. Wzdrygnął się i niemal zezłościł sam na siebie. „Ten morderca i zbój miałby być mężem mojej córki?" – spytał sam siebie – „niedoczekanie!". Gdy się uspokoił, pomyślał bardziej trzeźwo. Faktem było, że Walicki dokonał w ostatnich latach tylu znamiennych rzeczy, mądrze gospodarował, ludziom jak mógł pomagał i dbał o nich. Nawet w dalszej okolicy trudno było szukać kogoś znamienitszego niż on. Ale to był morderca i bandzior...

- I zawsze nim pozostanie – rzekł w końcu sam do siebie pan Grey.

W tamtych obszarach Nowej Polski trudno było znaleźć znamienitego męża, który byłby zamożny i inteligentny, oraz wielkiej kultury osobistej (a tylko taki marzył się Greyowi dla córki). Dlatego całą zimę przełomu lat 1764 – 1765 stary Grey mocno pracował, listy pisał do starych znajomych i głowił się, skąd kawalera wyszukać dla córki. I choć jemu wydawało się, że czyni dobrze, że przecież chce jej dobra, to nie rozumiał tego, iż swym postępowaniem mógł jej uczynić krzywdę, a w najlepszym przypadku zrazić ją nie tylko do siebie ale w ogóle do instytucji małżeństwa. Nie przeczuwał też stary burmistrz, że wybór jakiego w końcu dokonał, ściągnie na jego rodzinę same kłopoty.

Było to w ostatnią niedzielę marca roku 1765, w dodatku była to niedziela palmowa. Pogoda była piękna jak na tę porę roku, było ciepło i przyjemnie, ptaszęta radośnie ćwierkały, oznajmiając wszem i wobec, że wiosna na dobre wróciła i już nie odejdzie. Państwo Greyowie przyszli z południowej mszy i do obiadu zasiedli. Gdy zaś skończyli posiłek, pan Grey tak rzekł do córki:

Langner - Walicki. Opowieść z dalekiej Atlantydy.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz