Rozdział 14

706 53 58
                                    

- Tadashi, czas wstawać - obudził mnie głos mojej rodzicielki, która lekko potrząsała moim ramieniem, by jakkolwiek mnie dobudzić. 

- Huh...? - wydałem z siebie zdziwiony pomruk. Nie wiem jakim cudem znalazłem się w swoim domu, w swoim pokoju, w swoim łóżku. 

Ostatnie, co pamiętam to to, że dałem się nieść Tsukki'emu... Potem mam... Pustkę... Pewnie zasnąłem... Tylko dalej mnie męczy jedna rzecz... Co on wtedy chciał powiedzieć? Pamiętam, że to było coś z moim pytaniem... Ale nie mogę sobie przypomnieć, o co dokładnie mu chodziło.

- Coś się stało? - pytała ciemnowłosa przyglądając mi się nieco - Jesteś pewny, że nie jesteś chory? Wczoraj trochę późno wróciliście i byłeś dość lekko ubrany...

- Czekaj... "Wróciliśmy"? - zdziwiłem się

- Kei-kun cię przyniósł. Podobno usnąłeś, gdy poszedł po coś do picia, więc nie chcąc cię budzić, postanowił cię przynieść do domu - tłumaczyła - Było tak późno, że kazałam mu zostać u nas. 

- Co?! - krzyknąłem natychmiast zasłaniając usta, gdy doszło do mnie, że on pewnie jeszcze śpi - Zgodził się bez żadnego "ale"? - dokończyłem ciszej

- Zapomniałeś, że dzisiaj umówiłam się z jego mamą na zakupy? - uśmiechnęła się miło - Zapytałam czy się tobą zajmie na ten czas, bo w końcu oboje będziecie sami w domach.

- Wyglądam ci na dziecko? - powiedziałem ofukanym tonem

- Dla mnie zawsze będziesz dzieckiem. Jestem spokojniejsza kiedy tu z tobą jest, bo wiem, że jak coś zrobisz, to będzie jedyny głos rozsądku w tym domu.

Gdy skończyła zdanie, nastała chwila ciszy, jednak nie minęła minuta, a oboje się już śmialiśmy. Uznałem, że czas już wstawać. Dzisiaj o szesnastej mamy trening... Na poprzednim jeszcze trener kazał mi siedzieć, więc to będzie mój pierwszy dzień treningowy od dłuższego czasu... 

Gdy rodzicielka wyszła z pokoju, wstałem i ja, po czym skierowałem się do szafy, skąd zacząłem wybierać dzisiejszy outfit, składający się z typowych jeansów z dwiema dziurkami, luźnej czarno-białej koszulki i czarnej kurtki, którą dostałem od złotookiego na ubiegłoroczne urodziny.

Upewniając się, że chłopaka nie ma w korytarzu, ruszyłem biegiem do łazienki, gdzie rzuciłem ubrania na pralkę, a stojąc przed lustrem, zacząłem się sobie przyglądać. Piegi... To coś czego w sobie nie lubię od zawsze... Myślę, że gdybym miał taką możliwość, pozbyłbym się ich...

Stojąc tak, myślałem jeszcze o dzisiejszym treningu. Wiem, że powinienem iść, ale... Z jakiegoś powodu boję się grać znowu z blondynem... Sam nie wiem dlaczego, jednak mam wrażenie, ze coś się stanie... Coś czego będę żałować...

- Yamaguchi...? - nagle usłyszałem głos Tsukki'ego i pukanie do drzwi pomieszczenia, które na szczęście zamknąłem na zamek - Jesteś tam...?

- T-tak... - odpowiedziałem niepewnie

- Chciałbym z tobą dzisiaj porozmawiać... Twoja mama powiedziała, że mam dziś tu zostać, aż we dwie z moją mamą wrócą z zakupów... Chciałbym wykorzystać to, że nikt nie będzie nam przeszkadzać... Zgodzisz się...? - tłumaczył spokojnym głosem, który był bardzo rzadki w jego przypadku

- W porządku... - powiedziałem uśmiechając się lekko z nieznanego mi powodu - Zaraz będzie śniadanie, idź lepiej do kuchni. Ja za chwilę też pójdę...

Nie dostałem odpowiedzi. Jedyne, co usłyszałem to dźwięk skrzypiących paneli, które są w korytarzu. Oznaczało to, że poszedł tam, jak powiedziałem. Teraz nie mam wyboru. Muszę stanąć twarzą w twarz z tym, co się dzieje...

~Magic Time Skip~

- Yamaguchi, na pewno wszystko w porządku? Jesteś pewny, że jesteś pewien, że możesz już ćwiczyć..? - pytał platynowłosy, widząc, że niektóre ćwiczenia z końcowego rozciągania dalej sprawiają mi trudność

- N-nie, jest w porządku - powiedziałem próbując robić dobrą minę do złej gry. A co jeśli powinienem poprosić lekarza o kolejne zwolnienie...? Albo inne badania...?

- Rozumiem... Jak coś to dawaj znać, to coś spróbujemy zrobić - dokończył poklepując mnie lekko po głowie, na co kiwnąłem głową na znak, że rozumiem.

Problemem było to, że dzisiaj idąc na trening, blondyn był cichy. Zbyt cichy. Zawsze, gdy zaczynałem rozmowę, jakkolwiek odpowiadał... Jednak nie tylko w drodze taki był. Cały trening też jedyne słowa jakie z siebie wydobywał to "tak jest" albo inne krótkie sformułowania... Trochę mnie to niepokoi...

- Na dzisiaj koniec, jeśli skończyliście się rozciągać, zacznijcie sprzątać - zaczął mówić trener - Yamaguchi, jeśli nie czujesz się na siłach do pomocy, możesz już iść. Nie powinieneś się przeciążać chwilę po skończeniu zwolnienia - dokończył

- Jest w porządku - odpowiedziałem - pomogę, nie chcę, żeby ktoś ciągle za mnie coś robić - zaśmiałem się lekko

Nie minęło trzydzieści minut, a już wszyscy wyszli z szatni, przebrani i gotowi do powrotu do domu. Hinata już dawno poszedł z Kageyamą, a cały drugi rok chwilę przed naszym wyjściem, poszedł do sklepu, by uczcić zdanie testu przez dwójkę z nich.

- Idziemy? - zapytałem blondyna, odważając się chwycić go za rękę, po rozejrzeniu się wokół, czy nikt aby nie patrzy. On natychmiast odwzajemnił uścisk, kiwając głową twierdząco.

Jeśli nie ma nic przeciwko trzymaniu za rękę... Może chce mi dzisiaj odpowiedzieć na moje pytanie z wyznaniem...?

-------------------------------------------

Cześć, hej

Rozdział daję wcześniej w ramach rekompensaty za poprzednie opóźnienia~

Nie będę tu przynudzać, więc powiem, a raczej napiszę, tyle

Trzymajta się, nie dajcie się covidkowi i widzimy się w następnym rozdziale! <3

~Iwa-chan

Stars In Yours Eyes [TsukiYama]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz