*kolejny dzień*
Od ostatniego wieczoru minęło trochę czasu. Te kilka godzin dały mi do myślenia. MUSZE SPRAWIC ABY JOHN MNIE POKOCHAŁ- powtarzałam sobie w głowie. Szybko te słowa stały się moimi jedynymi myślami a w momentach zamieniały się na te, które by mogły mi w tym pomóc.
Kiedy obudziłam się następnego ranka postanowiłam ubrać się jak bad bitch. Pomysłam wtedy o moim muzyku... Na pewno mu się spodoba.
Ubrałam bluzę i czarne spodnie, scrunchie i ciemne buty.Wyruszyłam do szkoły z nadzieją na lepszy początek.
*W szkole*
Wchodząc do budynku odrazu spostrzegłam te wszystkie spojrzenia kierowane w moją stronę. Zazdrość. W tamtym momencie czułam się jak królowa, jak idolka, która każdy chce być. Nie myśląc nic więcej poszłam sprawdzić jaką mam pierwszą lekcję. Była to plastyka więc udałam się do sali nr.65
Wkroczyłam dumnym krokiem na lekcje tylko po to aby odrazu cała moja pewność siebie uleciała.
Przede mną stał mężczyzna. Nie był to John ani nikt kogo do tej pory poznałam, wręcz przeciwnie bardzo różnił się od mojego muzyka.
Miał średniej długości blond włosy które sięgały mu prawie do ramion, ciemne brązowe oczy i był bardzo chudy, był także wysoki i bardzo dobrze ubrany. Zauważyłam że na jego koszuli wisi plakietka z wypisanym imieniem. Z daleka starałam się zobaczyć jak się nazywa ale zanim zdołałam się dobrze przyjrzeć on mnie zobaczył. Jego spojrzenie było onieśmielające.
Aby nie sprawić by to spotkanie się bardziej skomplikowało i aby uniknąć potencjalnego wstydu weszłam do klasy grzecznie się kłaniając.
Najwidoczniej mu się to spodobało bo zaproponował mi ławkę zaraz obok jego biurka.Zadzwonił dzwonek i reszta klasy weszła do sali, kiedy tajemniczy nie znajomy począł pisać swoje imię na tablicy. Jego imię było nie zwykle piękne i melodyjne... Liam. po chwili zapisał i swoje nazwisko...Dixon
Ładnie brzmi- pomyślałam szybko przepisując temat pracy z tablicy.
"Złote oblicza" przez chwilę się zastanawiałam nad tytułem zadania, które zadał nam nauczyciel. Jednak czas upływał a przede mną leżała pusta kartka, j właśnie wtedy dobiegł mnie dziwek dzwonka na przerwę.Liam zaczął zbierać pracę, kiedy dostrzegł, że nic nie narysowałam.
-bedzuesz mi musiała to jutro przynieść jako zadanie domowe.- powiedział z uśmiechem.
-dobrze odpowiedziałam zaskoczona u szybko wybiegłam z sali.
Kilka kolejnych lekcji nie były aż tak ciekawe aż w końcu zostały już tylko 2.
Wychodząc na przerwę usłyszałam kłótnie, odgłosy dochodzily że stołówki więc poszłam sprawdzić.
Zobaczyłam ich. Ci dwoje nagle tak bardzo byli do siebie podobni.
John i Liam. Przyglądałam się im przez chwilę gdy nagle bójka się zagęściła a oni się na siebie rzucili. Przypominało mi to polowanie geparda na antylopę bo Liam ten zgrabny i szybki zwierz skoczył na Johna oblewając ich oboje sokiem.
W tamtym momencie odrazu do nich podbiegłam próbując ich od siebie odciągnąć. Ale oni byli jak magnez. Gdy nagle krzyknęłam żeby się uspokoili.- John co ty robisz?!?!? TY TAKI NIE JESTES- krzyknęłam z emocji a ten przeprosil mnie odchodząc od liama.
Popatrzyłam na tego niezwykle czarującego plastyka który teraz był bardzo zmieszany i że łzami w oczach pobiegłam za johnym.
Zobaczyłam że John wchodzi do sali muzycznej więc szybko podbiegłam do niego aby z nim porozmawiać o sytuacji z przed chwili kiedy ten już chciał zamykać drzwi szybko się wslizgnelam do jego ciemnicy.Rozejrzałam się po pomieszczeniu, wszystko było porozrzucane: zapiski, nuty, różne papiery i kilka instrumentów.
Zaczęłam układać porozwalane rzeczy kiedy nagle on złapał mnie za ramię i odciągnął starając się w tym samym czasie coś powiedzieć.
- Milen ja naprawdę przepraszam nie wiem co się stało.
Jego glos się zalamal.
- nie przejmuj się - uciekam go w połowie wypowiedzi podnosząc jego zapiski.
- Milen naprawdę nie musisz tego robić.- odpowiedział.
W tym momencie bardzo chciałam go pocieszyć, pocałować lecz nie mogłam się jeszcze na to odważyć.
Odslonilam stos kartek na biurku i wtedy coś zrozumiałam.
Na blacie leżała taka sama plakietka jaką miał Liam. Taki sam wyglad, taki sam charakter, takie same nazwisko ale imię.... I wtedy to do mnie dotarło.Oni są braćmi.