𝘤𝘩𝘢𝘱𝘵𝘦𝘳 𝘴𝘦𝘷𝘦𝘯

343 20 105
                                    

𝒍𝒊𝒌𝒆 𝒕𝒉𝒊𝒔 𝒑𝒖𝒔𝒔𝒚 𝒅𝒆𝒔𝒊𝒈𝒏𝒆𝒅 𝒇𝒐𝒓 𝒚𝒂

𝒍𝒊𝒌𝒆 𝒕𝒉𝒊𝒔 𝒑𝒖𝒔𝒔𝒚 𝒅𝒆𝒔𝒊𝒈𝒏𝒆𝒅 𝒇𝒐𝒓 𝒚𝒂

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

chapter seven

[new york, new york city]

3rd february 2018

Przejechałam czerwoną pomadką po ustach i przejrzałam się w lustrze. Miałam na sobie krótką czarną sukienkę, czarne kozaki na obcasie a moje włosy upięte były w wysoki kucyk. Typowo imprezowa stylizacja.

Co było powodem mojego wystrojenia się? Otóż wybierałam się do klubu w którym pracował Martin na urodziny Dylana. Może trochę przesadziłam ze strojem i makijażem, ale Nawaro i tak tam nie będzie. Nie odzywał się do mnie od ostatniego razu, także założyłam że gdzieś wyjechał.

Uśmiechnęłam się pod nosem, myśląc jak zły by był gdyby się dowiedział o tym. Początkowo, impreza miała odbyć się w domu bruneta, ale Martin zaproponował klub w którym pracował jako barman. Po dłuższej debacie doszliśmy do wniosku że jest to korzystna opcja - drinki miały być połowę tańsze.

- Tylko tam uważaj - powiedział mi na odchodne mój brat, mierząc mnie wzrokiem.

- Oj no będę. Wrócę późno albo przenocuję u nich - pomachałam mu i wyszłam z mieszkania. Skierowałam się do najbliższego metra i pojechałam nim do centrum, gdzie znajdował się klub.

Budynek klubu znajdował się w jednej z tych szemranych okolic, do których raczej rzadko zaglądałam. Unikałam takich miejsc z wiadomych powodów. Rozejrzałam się wokół - mój wzrok napotkał grupkę ludzi śmiejących się głośno i palących papierosy.

Szybko weszłam do środka i w moje oczy uderzyła mieszanka zielono-czerwono-niebiesko-fioletowych świateł. Podłoga była z kamienia, a ściany wyłożone tapetą. Nie był do wysoko budżetowy klub, ale dawał radę. O dziwo, nie było zbyt wielu ludzi. Jakaś grupka siedziała przy barze popijając drinki, w paru osobach rozpoznałam znajomych ze studiów a jeszcze inni wydawali się nieznajomi.

- Hej Ana! Już myślałem że się zgubiłaś - solenizant i Courtney przywitali mnie, kiedy weszłam w głąb pomieszczenia.

- Wszystkiego najlepszego - przytuliłam go, wręczając prezent. Później objęłam Court i poszliśmy zamówić drinki.

Od razu w barmanie rozpoznałam znajome kocie oczy i kruczoczarne włosy Martina. Uśmiechnął się bardziej do mnie niż do moich towarzyszy i oparł się o blat.

- Co dla was?

- Whiskey z colą, a wy? - Dylan spojrzał na nas. - ja stawiam.

𝐛𝐞𝐭𝐭𝐞𝐫 𝐨𝐟𝐟Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz